- Do niedawna działała Pani w strukturach starogardzkiego PiS – u. Dlaczego zdecydowała się Pani odejść?
- Tego, co się działo przez ostatnie miesiące w starogardzkim PiS nie da się opisać. Pod koniec ubiegłego roku odbyły się wewnętrzne wybory w komitecie miejskim PiS. W ich wyniku wybrany został Zarząd, na którego czele stanął Paweł Głuch. Poseł Jan Kilian nie mogąc się pogodzić, że to nie on jednoosobowo kierował będzie organizacją zaczął z nami walczyć i sabotować nasze działania do tego stopnia, że w lutym tego roku postawił wniosek o wykluczenie z PiS członka zarządu Tomasza Walczaka za to, że ten na antenie Telewizji Gdańsk przedstawił prawdziwe oblicze obecnego włodarza miasta. Jako ludzie uczciwi i sprawiedliwi nie mogliśmy się na to zgodzić, gdyż nic złego on nie uczynił, a tylko przedstawił prawdę. Ostatecznie widząc, że jego wniosek nie przejdzie, wycofał się z niego. Ale nie na długo, po kilku miesiącach znów podjął próbę odwołania, tym razem z zarządu Pawła Głucha i Tomasza Walczaka. Co prawda władze pomorskiego PiS uznały te działania za bezprawne, ale w wyniku konfliktu postanowiły rozwiązać cały Zarząd. Nikt z członków tak naprawdę nie wiedział, o co chodzi, bo nikt nie robił nic złego. Oczywiście chodziło o to, kto ma układać listy wyborcze. Do czasu funkcjonowania Zarządu takowe kompetencje miał właśnie on. W ostatnim dniu możliwości rejestracji komitetów wyborczych otrzymaliśmy informację, że kilku aktywnych i znanych działaczy nie znajdzie się w wyborach na listach PiS, a inni dostali propozycję startu z terenów wiejskich lub otrzymali propozycję na jednych z ostatnich miejsc listy. To przelało moją czarę goryczy. Nie można być w organizacji tak toksycznej, w której zamiast zajmować się miastem, zajmujemy się wycinaniem ludzi.
- Czy dla Pani również zabrakło miejsca na listach PiS – u?
- Mnie jako członkinię Zarządu Miejskiego, w której pełniłam rolę skarbnika wycięto z list miejskich i zaoferowano start z terenu wiejskiego z takiej pozycji, że nie miałabym szans na cokolwiek. Ale nie chce się tu rozczulać nad rozlanym mlekiem. Teraz tworzymy Kukiz’15 i to co się złego dzieje w lokalnym PiS zostawiamy za drzwiami, które wychodząc zamknęliśmy za sobą. My mamy swoje cele i przede wszystkim komfort pracy na rzecz mieszkańców. Proponowałabym, aby pan Kilian zajął się swoją kampanią a nie nami.
- Kilka miesięcy temu krążyły opinie, że PiS zamierza wystawić Panią, jako swoją kandydatkę na prezydenta. Czy czuła się Pani zawiedziona, że tak się nie stało?
- Zgodnie z procedurami obowiązującymi w PiS, Zarząd Miejski zgłosił swoje kandydatury na ewentualnych przyszłych prezydentów miasta. W Starogardzie zostałam zgłoszona ja i Piotr Szubarczyk. Piotr Szubarczyk został przez szefa okręgu Janusza Śniadka skreślony na wstępie za jego niefortunne zachowanie podczas spotkania z mieszkańcami Czarnego. Zostałam ja. Niestety po raz kolejny zakulisowe działania posła Kiliana spowodowały, że bez żadnej rekomendacji władz lokalnych PiS, poseł zgłosił się sam jako kandydat. Otrzymaliśmy jedynie odpowiedź ustną ze strony posła Janusza Śniadka, że „poseł może więcej”. Odebrałam to ze zrozumieniem. Nie byłam też zawiedziona, bo atmosfera prowokowana przez grupkę ludzi z otoczenia posła nie była też za ciekawa, by coś konstruktywnie budować dla mieszkańców miasta.
- Startuje Pani z listy Kukiz’15. Podczas pierwszej konferencji przedstawiła Pani swój program. Czy zmniejszenie podatków, wprowadzenie darmowych przejazdów MZK dla młodzieży i likwidacja Straży Miejskiej to, Pani zdaniem, realne postulaty? To właśnie to, czego oczekują mieszkańcy?
- Chciałabym zaznaczyć, że nasza drużyna to nie tylko byli działacze PiS, ale przede wszystkim aktywni mieszkańcy naszego miasta, którzy w swoich środowiskach zwykle dyskutowali, co trzeba byłoby zmienić lub poprawić w mieście. I na te sprawy postanowiliśmy postawić. Nasze pomysły są bardzo realne, poprzedzone wnikliwą analizą budżetu miasta i przede wszystkim są oczekiwaniami większości naszych mieszkańców. Niewydolność Straży Miejskiej jest chyba widoczna od lat, a coś co nie funkcjonuje zgodnie z oczekiwaniami starogardzian kosztuje nas ponad milion złotych rocznie. Nie ma więc żadnej zasadności, by dalej to ciągnąć. Te pieniądze postanowiliśmy przeznaczyć na bezpłatne przejazdy autobusowe dla uczniów naszych szkół. To nasza pomoc dla rodzin, na które stawiamy - widząc jak z roku na rok drastycznie spada liczba mieszkańców Starogardu. Dzisiaj w naszym mieście mieszka tylko nieco ponad 44 tys. osób, a jeszcze dwadzieścia parę lat temu było nas ponad 50 tys. Co do podatków, to za czasów prezydentury Edmunda Stachowicza zostały one wyśrubowane do takiego poziomu, że obecny prezydent nie miał już czego podwyższać. Chcemy to zmienić i proponujemy obniżenie podatku głównie od nieruchomości pod działalność gospodarczą, tak by zachęcić poważnych właścicieli firm do inwestowania w Starogardzie i co się z tym wiąże do tworzenia nowych miejsc pracy. A o tym, że są to postulaty dobre niech świadczy fakt, że po tygodniu od ich przedstawienia niektórzy z moich konkurentów wpisują sobie je do swojego programu. Najważniejsze, że to my mamy realne pomysły, z których korzystają inni.
- Spora część mieszkańców miasta zupełnie Pani nie kojarzy. Czy miała Pani wcześniej coś wspólnego z polityką, z zarządzaniem?
- To chyba dobre, bo jak widać nie jestem człowiekiem układów. Trochę otarłam się o politykę będąc przez kilka lat członkiem PiS i członkiem jego zarządu. Zawodowo przez wiele lat pracowałam w korporacjach głównie jako specjalistka do spraw kontaktu z klientem zagranicznym.
Napisz komentarz
Komentarze