- Chyba nie ma nic gorszego niż chować własne dzieci – mówi motocyklista Wojciech Nadolski. – Motocykliści w licznym gronie z białymi różami pożegnali Kubę kolumną motocykli prowadząc karawan na cmentarz.
Na cmentarzu tworząc szpaler z motocykli, gasiliśmy silniki maszyn kiedy mijała nas trumna z Kubą tworząc absolutną cisze kiedy trumna była na miejscu pochówku.
Kiedy trumna z naszym kolegą była opuszczana, wszyscy ostatni raz uruchomili silniki na pożegnanie i jednocześnie na komendę wszyscy je zgasili. Łzy wzruszenia były w oczach wszystkich. Z wyrazami ogromnego współczucia – mówi ze smutkiem Wojciech Nadolski z grupy Moto Kociewie STG.
Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci
W. Szymborska