Po publikacji dotyczącej problemów z rozliczaniem manka w sklepach Powszechnej Spółdzielni Spożywców w Starogardzie Gd. na stronach Portalu Pomorza rozgorzała dyskusja, także z udziałem byłych pracowników sklepu. Do naszej redakcji zgłosiła się Dorota B., która po kilku miesiącach pracy ma do zapłaty 7 tys. zł manka. Przyszła z inną bulwersującą ją sprawą. Twierdzi, że zimą, pracując przy kasie poważnie odmroziła sobie dłonie. Uważa, że do końca życia nie będzie mogła pracować w niskiej temperaturze, nawet obsługując sklepową chłodnię. Teraz chce pozwać do sądu byłego pracodawcę.
Tysiące do zapłaty
Kilkanaście osób zgłosiło się do redakcji w związku z opisywaną sprawą mechanizm naliczania manka przez kierownictwo. Twierdzą, że byli niesłusznie oskarżani o kradzieże i marnotrawienie towaru, który - ich zdaniem - był przywożony ponad rzeczywiste potrzeby sklepu. Inspekcja Pracy nie widzi problemu, bo pracownicy osobiście podpisują zobowiązanie do zwrotu nawet kilkunastu tysięcy złotych. Ci, którzy nie dali się wciągnąć w ten mechanizm odchodzili i nikt do dzisiaj nie pociąga ich do odpowiedzialności. Teraz otwierają usta i chcą opisać jak wyglądały praktyki w spółdzielczych sklepach.
- Najpierw pracowałam w sklepie nr 10 później przez rok w jedynce – mówi Dorota B. – W „10” manko było niewielkie, ale był straszny rygor.
Po trzech latach pracy w „10” Dorota miała do zapłaty ok. 1300 zł manka. Po roku w „jedynce” już 7 tys. zł. Zobowiązania do zapłaty nigdy nie podpisała. Po naliczeniu manka natychmiast wręczyła właścicielowi wypowiedzenie.
- Kiedy w jednym sklepie wyjdzie duże manko, przenoszą dziewczyny na inny – tłumaczy osoba, która zgłosiła się do redakcji. - W momencie przenoszenia na inne stanowisko, pracownice muszą je pokryć. Gdyby pracowały w tym samym miejscu po roku to manko by przepadło.
Ręce puchły i pękały
Dorota B. wraz ze wspólnikiem mają dzisiaj swój własny sklep i nowe zajęcie, o pracy w PSS chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Pani Dorota wspomina, jak któregoś dnia w pracy jej ręce zaczęły sinieć i puchnąć, a każdy kontakt z ostrymi i twardymi przedmiotami kończył się bolesnymi pęknięciami i silnym krwawieniem.
- W sklepie nie było więcej jak plus 5 stopni C ciepła, kiedy klienci przychodzili z dworu, to nawet śnieg nie topniał na posadzkach – wspomina Dorota B. – Jak mówiłam, że jest zimno, to przypominali o odzieży ochronnej. Na cały sklep były trzy ocieplacze, a osób pracowało ok. 10. Rękawice nie wchodziły w grę, bo jak na kasie obsługiwać?
Przez cały grudzień Dorota B. męczyła się z puchnącymi dłońmi. W styczniu, kiedy rany zaczynały się otwierać poszła do lekarza.
- Nie chciałam iść wcześniej – tłumaczy p. Dorota. – To był okres przedświąteczny, było dożo pracy, do sklepu przychodziło dużo klientów. Kierownictwo mówiło, że na chorobowe nie ma szans , bo przecież tyle roboty. Ale w końcu nie mogłam wytrzymać.
Po sprawiedliwość do sądu
Według Doroty B. kierownictwo sklepu nie chciało uwierzyć, że do odmrożenia doszło w pracy, na terenie sklepu.
- Kiedy poszliśmy o wszystkim powiedzieć, kadrowa prosto w oczy powiedziała nam, że Dorota wsadziła ręce po pracy w śnieg i stąd to odmrożenie – twierdzi partner poszkodowanej. – Poza tym, dopiero kiedy pokazałem odpowiednie przepisy wydali nam protokół sporządzony przez zespół powypadkowy. Wcześniej kilkakrotnie odmówiono. Okazało się, że powodem nieuznania tego jako wypadek przy pracy był fakt niewpisania na zwolnieniu lekarskim kodu choroby, choć od lat tego się praktykuje. Wszelkimi sposobami starano się wykręcić od odpowiedzialności. Zanim przekazano nam protokół starano się nam wmówić, że w temperaturze 5 stopni powyżej zera nie można odmrozić sobie rąk. A w którym sklepie można pracować w temperaturze plus 5 stopni?
Dorota B. zapowiada, że sprawiedliwości chce dochodzić w sądzie.
- Dorota do końca życia nie będzie mogła pracować w niskich temperaturach, nawet tam gdzie są chłodnie czy lodówki – tłumaczy chłopak Doroty. – Nie wiemy co czeka ją tegorocznej zimy. Nie dostała żadnego odszkodowania. Poza tym, za to co działo się w sklepie odpowiedzialność powinien ponieść właściciel. Przy większych mrozach w sklepie było nie więcej niż 5 stopni. Dziewczyny same sprawdzały termometrami chłodniczymi. Wystarczy dodać, że na terenie hali sklepowej nie ma grzejników. Ale nikt do tej pory nie mówił tego wprost, bo każdy boi się o swoją pracę.
Prezes PSS Mariusz Popławski poproszony o wypowiedź w tej sprawie, w rozmowie telefonicznej z reporterem odmówił jakiegokolwiek komentarza.
14 stopni to w sklepie minimum
Rozmowa z Jolantą Zedlewską, rzecznikiem prasowym Okręgowej Inspektoratu Pracy w Gdańsku
- Jaka jest minimalna temperatura dla sklepów spożywczych? Czy Inspekcja przeprowadzała kontrole w zakresie badania temperatury w sklepach PSS w tym roku lub poprzednich latach?
- W sklepach PSS w Starogardzie Gd. nie prowadziliśmy kontroli dotyczącej temperatury w pomieszczeniach pracy. Zgodnie z § 30 rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z dnia 26 września 1997 r. w sprawie ogólnych przepisów bhp w pomieszczeniach pracy należy zapewnić temperaturę odpowiednią do rodzaju wykonywanej pracy (metod pracy i wysiłku fizycznego niezbędnego do jej wykonania) nie niższą niż 14°C, chyba że względy technologiczne na to nie pozwalają. W pomieszczeniach pracy, w których jest wykonywana lekka praca fizyczna, i w pomieszczeniach biurowych temperatura nie może być niższa niż 18°C.
- Partner poszkodowanej interweniował w Inspekcji w sprawie kontroli w sklepie jednak - jak twierdzi - poinformowano go, że kontrola najszybciej odbędzie się za dwa miesiące z powodu natłoku pracy. Dlaczego w takich przypadkach Inspekcja nie działa natychmiast? Czy jest to normą?
- Każda skarga skierowana do PIP, której załatwienie wymaga przeprowadzenia czynności kontrolnych załatwiana jest w nieprzekraczalnym terminie 2 miesięcy, a osoba wnosząca skargę otrzymuje od inspektora pracy informację o dokonanych ustaleniach i podjętych działaniach. Z uwagi na ustawową gwarancję pełnej ochrony danych osoby skarżącej, nie rozpoznajemy w tym trybie anonimów.
Odmrożenie dłoni to wypadek
Rozmowa z Magdaleną Labenz z Kancelarii VINDEX s.c. w Tczewie
- Czy opisany przypadek kwalifikuje się jako wypadek przy pracy?
- Za wypadek przy pracy uważa się nagłe zdarzenie wywołane przyczyną zewnętrzną, powodujące uraz lub śmierć, które nastąpiło w związku z pracą. Nie można jednak rozumieć nagłości zdarzenia jako jednorazowego czy natychmiastowego, w niektórych przypadkach może być bowiem kilkakrotne lub trwać nawet kilka godzin. Gdyby zdarzenie było spowodowane działaniem trwającym dłużej niż jedna dniówka robocza należało by uznać to zdarzenie za chorobę zawodową. W związku z powyższym można uznać, że odmrożenie, które następuje po upływie pewnego czasu działania przyczyny, można uznać za wypadek przy pracy.
Czy podanie przez lekarza na zwolnieniu numeru choroby jest obowiązkowe?
Numerów statystycznych nie umieszcza się na kopii zwolnienia, która przekazywana jest do zakładu pracy. Brak tego numeru na kopii znajdującej się u pracodawcy nie ma więc wpływu na zakwalifikowanie zdarzenia jako wypadku przy pracy.
Jakie kroki powinna podjąć poszkodowana, aby dochodzić swoich praw?
Pracownikowi, który uległ wypadkowi przy pracy lub zachorował na chorobę zawodową, przysługują świadczenia z ubezpieczenia społecznego, tj. np. zasiłek chorobowy, jednorazowe odszkodowanie, zasiłek wyrównawczy. Pracownik może również dochodzić na drodze sądowej od pracodawcy zapłaty równowartości przysługujących mu świadczeń.
Reklama
Z odmrożeniem rąk do sądu. Pracownica sklepu chce pozwać do sądu swojego byłego pracodawcę
STAROGARD GD. Czy pracodawca nie zapewnił odpowiednich warunków pracy przez co naraził swoich pracowników na utratę zdrowia? Tak uważa Dorota B. i pokazuje sine ślady na rękach, wynik odmrożenia. Kobieta miała odmrozić ręce przy pracy w sklepie spożywczym na starogardzkim Rynku. Teraz chce dochodzić swoich praw przed sądem. Twierdzi, że przy mrozach sięgających minus 25 stopni C w sklepie temperatura nie przekraczała 5 stopni powyżej zera.
- Karol Uliczny
- 14.08.2010 00:00 (aktualizacja 12.08.2023 20:38)
Data dodania:
14.08.2010 00:00
KOMENTARZE
Autor komentarza: agataTreść komentarza: "Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi." autor: Jan Kochanowski. Ciągle na czasie i czuję, że aktualne będzie do końca swiata.Data dodania komentarza: 29.10.2024, 11:44Źródło komentarza: Skrzywdzeni pracownicy wnoszą pozwy przeciw PKP Cargo. Pierwszymi zwalnianymi kolejarzami są ci należący do związku „Solidarność”!Autor komentarza: buźkaTreść komentarza: Ja tu widzę faszystowskie świnie przy korycie. Nic więcej.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 21:54Źródło komentarza: Promocja książki dr. Mateusza Kubickiego pt. "Okupacja niemiecka w powiecie starogardzkim w latach 1939–1945"Autor komentarza: agataTreść komentarza: Rączki poobcinać a nie że teraz za nasze pieniądze dlej będą nic nie robic tylko spać i jeśćData dodania komentarza: 28.10.2024, 11:34Źródło komentarza: Policjanci zatrzymali włamywaczy, którzy trzykrotnie okradli niezamieszkały budynek w TczewieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Jeśli co roku ze wszystkich szkół średnich w Starogardzie na studia do Gdańska wyjeżdżają prawie wszyscy maturzyści i po skończeniu studiów już nie wracają, to niestety może tak być.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 00:20Źródło komentarza: Starogard się wyludnia?! Z roku na rok miasto liczy coraz mniej mieszkańcówAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dlaczego osoby z marginesu noszą dziś bejsbolówki albo kaptury? Skąd ta wieśniacka hip-hopowa moda?Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:36Źródło komentarza: Ukradł 100 metrów kabla z budowy. Złodziej stanie przed sądemAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dziwnie działają narkotyki, że skakanie po dachu aut jest takie kuszące i atrakcyjne. Pewno siada psychika młodego człowieka, gdy widzi, że prawie każdy pracujący ma dziś samochód, a ja nie.Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:34Źródło komentarza: [NAGRANIE Z MONITORINGU] Młody nabuzowany mężczyzna skakał po dachu auta na starogardzkim Rynku
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze