Mówi, że na pracę zdrowie mu nie pozwala. Choruję na polineopatię (zespół objawów wynikających z uszkodzenia wielu nerwów obwodowych – red.). Z powodu bezwładu nóg starał się o rentę. Nie dostał. Pięć miesięcy jeździł na wózku.
Pracowałem...
Pracował w zakładzie przemysłu drzewnego w Kaliskach. w skarszewskim Lemarze, na końcu w firmie Skanska.
Był żonaty, pracował w delegacji, dobrze zarabiał, ale był daleko od rodziny.
- Pracowało nas ośmiu. Wieczorami piwko. Potem więcej piwka. Dzień przed szkoleniem BHP troszkę popiliśmy. Na szkoleniu alkomat i „do widzenia”. Wtedy zaczął się problem. Straciłem pracę. Następnej już nie było. Coś tam robiłem bez stałej umowy, to tu, to tam.
Nie chciał być „kłopotem”
- Nie chciałem być tzw. kłopotem, powiedziałem: „na razie tato, mamo, do następnego razu”. I tak się Starogardzie błąkam od kilku lat. Na piwo czasem ktoś coś rzuci. Nawet po 5 groszy... Jedzenie? Chodzę po śmietnikach. Niektórzy mili ludzie stawiają koło śmietnika, w siatce osobno, to co dobre i jeszcze można zjeść. Czasem znajdę coś w okolicach sklepów. Coś trzeba jeść...
Artur nie prosi nachalnie nikogo o pomoc. Nie śpi na klatkach, bo „nie ma tego charakteru, żeby komuś w domu przeszkadzać”. Ostatnio ktoś ukradł mu kurtkę.
- Myślałeś co będzie jutro? Całe życie chcesz być bezdomny? Zima idzie, gdzie będziesz spał? - pytam.
Dalszą część rozmowy z Arturem znajdziecie w aktualnym wydaniu Gazety Kociewskiej.
Napisz komentarz
Komentarze