- To może od początku. Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką? Opowiedz nam o tym.
- Od najmłodszych lat byłam związana z muzyką. Mój tata zawsze śpiewał i grał na gitarze. Muzyka to jego największa pasja, którą zaraził mnie nieodwracalnie już od czasów dzieciństwa, za co z całego serca mu dziękuję. Niesamowite jest móc tworzyć, wykonywać utwory, przelewać swoje emocje za pomocą rąk na klawiaturę - jednym słowem - wyrazić siebie poprzez muzykę. Rodzice zapisali mnie do szkoły muzycznej, gdy miałam 8 lat, na fortepian - który - napotykając po drodze różne trudności, przechodząc wzloty i upadki - stał się moim sensem życia, czymś wspaniałym.
- Dlaczego akurat pianino? Przecież istnieje wiele innych instrumentów, które równie pięknie brzmią, a i nie zajmują tyle miejsca w domu. Sama wspomniałaś, że Twój tata gra na gitarze.
- Rodzice zapisali mnie do szkoły muzycznej na fortepian, ponieważ bardzo podobał się im ten instrument i zależało im, abym podjęła naukę właśnie na nim. To był strzał w dziesiątkę. Oprócz fortepianu uwielbiam wiolonczelę za jej piękną i ciepłą barwę dźwięku.
- Czy pianino to był Twój pierwszy instrument? Może próbowałaś grać wcześniej na czymś innym?
- Pierwszych prostych utworów uczyłam się grać na pianinie, lecz próbowałam również gry na skrzypcach, altówce, wiolonczeli i gitarze - ciekawe doświadczenie. Uważam, że pianiści również powinni mieć możliwość wyboru drugiego instrumentu w szkole w ramach zajęć. Z pewnością byłoby to rozwijające, ciekawe i uchroniłoby przed rutyną, czy też możliwym zniechęceniem do jednego instrumentu.
- Jak Twoją pasję odbierają bliscy i znajomi? Wspierają, czy są raczej negatywnie nastawieni?
- Mam ogromne wsparcie wśród bliskich i nie tylko. Otrzymuję wiele ciepłych, motywujących i cudownych słów od nieznajomych po koncertach i innych wydarzeniach, jak również przez Internet na portalach społecznościowych. Wszyscy bardzo mi kibicują i są pod wielkim wrażeniem osiągnięć. Jestem szalenie szczęśliwa, że mam tak dobrych ludzi wokół siebie.
- Aby grać na tak wysokim poziomie z pewnością musisz dużo trenować. Ile czasu dziennie poświęcasz na ćwiczenia?
- Ćwiczę od 5 do nawet 10 godzin dziennie (gdy repertuar tego wymaga). Wielu nie zdaje sobie nawet sprawy, ile muzyk musi poświęcić czasu na przygotowanie utworów. Nasz zawód wiąże się z ogromnym wyrzeczeniem i niemalże rezygnacji z życia towarzyskiego, jeśli planujemy być profesjonalnymi, koncertującymi solistami na arenie międzynarodowej.
- Brałaś udział w wielu koncertach i wydarzeniach. Opowiedz o tych, które były dla Ciebie najważniejsze.
- Wszystkie konkursy pianistyczne pamiętam w najmniejszych szczegółach, gdyż były dla mnie niesłychanie ważne. To dzięki nim uwierzyłam w swoje możliwości, dodały mi pewności siebie, poznałam wspaniałych ludzi (uczestników konkursów), z którymi nadal utrzymuję stały kontakt. Konkursy to nie tylko rywalizacja, ale i możliwość nawiązywania wspaniałych kontaktów, czerpanie inspiracji z gry innych muzyków, wymienianie się doświadczeniami - coś wspaniałego!
Jeśli chodzi o koncerty, to najbardziej zapadł mi w pamięci jeden z moich ostatnich koncertów w Warszawie, na którym to pewna 6-letnia dziewczynka tak zachwyciła się grą, muzyką w ogóle, że postanowiła do mnie podejść po koncercie, podziękować i powiedziała mi, że również chce zacząć grać na fortepianie. Inspirowanie innych jest najcenniejszą wartością w życiu każdego człowieka.
- A co z tremą? Czy kiedy wychodzisz na wielką scenę, gdzie skupiają się na Tobie oczy setek lub tysięcy słuchaczy, odczuwasz niepokój? Jak sobie z tym radzisz?
- Zawsze miałam ogromny problem ze stresem, niemniej jednak z każdym koncertem, konkursem, zaczynałam obywać się ze sceną i publicznością coraz bardziej, dzięki czemu stało się to bardziej naturalne, a co za tym idzie - stres stawał się coraz mniejszy. Będąc na kursach mistrzowskich w ramach Międzynarodowej Akademii Pianistycznej Feuerwerk w Einbeck, dowiedziałam się jak panować nad stresem, by finalnie na scenie pokazać jak najlepszą wersję siebie. Uświadomili mi, po co tak naprawdę są występy publiczne - nie po to, by się stresować, by pokazać więcej niż potrafimy - lecz po to, by podzielić się swoją interpretacją, wizją utworu, przekazać cząstkę siebie poprzez muzykę, wywołać emocje, by ten pędzący świat choć na chwilę się zatrzymał i pozwolił słuchaczowi na odrobinę relaksu, przyjemności.
- Słyszeliśmy, że Twojego młodszego brata również ciągnie do pianina. Myślisz, że pójdzie w Twoje ślady?
- Mój brat David również jest pianistą. Jest bardzo zdolny: wrażliwy i niesamowicie muzykalny, co można było już uchwycić od początku jego muzycznej drogi. Jego gra jest pełna emocji mimo tak młodego wieku. Ma na swoim koncie już kilka osiągnięć i życzę mu z całego serca, by dążył dalej tą drogą, by przynosiło mu to radość i satysfakcję.
– Dziękuję za poświęcony czas i życzę wielu kolejnych sukcesów muzycznych.
– Dziękuję.
Z Jennifer Schroeder rozmawiał Jacek Trzosowski.
Napisz komentarz
Komentarze