Droga przez kilka godzin była nieprzejezdna. Na miejscu działali policjanci i strażacy, którzy niemal przez godzinę walczyli o życie osób poszkodowanych.
- Kiedy przybyliśmy na miejsce policjanci i nieliczne osoby udzielały pomocy poszkodowanym - mówił nam na miejscu strażak dowodzący akcja ratunkową. - Trzeba podkreślić, że policjanci w bardzo profesjonalny sposób pomagali rannym - zauważył doświadczony strażak.
Na miejscu zgromadziło się mnóstwo obserwatorów. Jednak większość osób tylko przeszkadzała. Ratownicy co kilka minut musieli wypraszać gapiów, którzy za wszelką cenę chcieli zrobić dobre zdjęcia. Część osób kompletnie nie zwracała uwagi, że na miejscu ląduje śmigłowiec LPR, a kilka metrów dalej trwa walka o życie osób poszkodowanych.
Na miejsce wezwano 3 Zespoły Ratownictwa Medycznego oraz Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.
Widok miejsca zdarzenia przerażał - auta były oddalone od siebie o wiele metrów. Jeden z pojazdów dosłownie rozpadł się na kawałki. Wszędzie rozrzucone były osobiste rzeczy poszkodowanych. - To cud, że nikt nie zginął na miejscu - mówili strażacy.
Wiadomo, że kierująca Hondą uciekała przed policją. Kobietę dostrzegli policjanci, kiedy w nieprzepisowy sposób wyprzedzała kolumnę pojazdów w Miradowie.
- Policjanci na wysokości Miradowa zauważyli niewłaściwie wyprzedzający pojazd - mówi asp. sztab. Marcin Kunka. Policjanci próbowali zatrzymać pojazd do kontroli, jednak ten nie reagował na świetlne i dźwiękowe polecenia policjantów. W trakcie ucieczki kierująca Hondą doprowadziła do czołowego zderzenia. Wiadomo już, że kierująca nie posiadała uprawnień do kierowania pojazdem. W celu ustalenia, czy była trzeźwa, pobrana została krew - dodaje.
Więcej informacji w tej sprawie podamy rano (1 czerwca)