Ola jest mieszkanką Studzienic (powiat starogardzki).
Teraz jej rodzice zbierają na druga operację serduszka Oleńki w Linz w Austrii w kwocie – 1 mln zł. Kwota jest trudno wyobrażalna, ale razem może uda się dać szansę na szczęśliwe życie dziewczynki. Warto podkreślić, że pierwszą opcją były operacje i leczenie w USA, ale tam zażądano aż 7 mln zł. Skąd biorą się tak niewyobrażalne „zaporowe kwoty”?
Operacja tylko w Austrii
Ola Dzienniak jest roczną dziewczynką z rzadką wadą serca, która znowu potrzebuje pomocy. Przedłużający się pobyt w szpitalu i ogromna liczba badań sprawiły, że na fundacyjnym koncie Oleńki brakuje pieniędzy. A te potrzebne są, by dziecko mogło przeżyć. Liczy się każda złotówka.
- Ola Dzienniak urodziła się w 35. tygodniu ciąży, uzyskując 10 punktów w skali Apgar – pisze w mailu do redakcji Sylwia Ch. - Na początku nic nie wskazywało na to, że dziewczynka ma problemy ze zdrowiem. Jednak w drugiej dobie życia dziecka, lekarze zauważyli niepokojące objawy i Ola natychmiast została przewieziona do Kliniki Kardiologii Dziecięcej. Przeprowadzone tam badania wykazały, że stan zdrowia Oleńki jest bardzo zły. Okazało się, że dziewczynka cierpi na rzadką wadę serca w postaci wspólnego pnia tętniczego IV typu. Można ją naprawić wyłącznie operacyjnie, ale w Polsce nie było na to szans.
Rodzice Oli pomocy szukali u wielu specjalistów, którzy ratują dziecięce serduszka. Konsultowali się z prof. Malcem z Niemiec i prof. Carottim z Włoch. Nikt nie był w stanie podjąć się leczenia dziecka. Pomoc zaoferowali dopiero lekarze z Lucile PAckard Children's Hospital w Stanach Zjednoczonych, ale ostatecznie Ola zakwalifikowała się na leczenie w Klinice w Austrii.
Ciężko, ale królewna żyje!
Pod koniec 2020 r. rodzicom Oli udało się zebrać odpowiednią kwotę i wyjechali z córeczką do Austrii.
- Tamtejsi specjaliści byli jedynymi w tej części świata, którzy podjęli się leczenia. Było ciężko i jest ciężko, ale nasza królewna wciąż żyje i jest z nami, a jej serduszko, choć bardzo zmęczone, nadal bije - wspominają rodzice dziewczynki.
Ola operację przeszła 27 października 2020 r. w klinice w Linz, ale walka o jej życie trwa. W czasie badań przygotowawczych do operacji okazało się, że u dziewczynki utworzyło się nadciśnienie płucne, które nie dość, że stworzyło śmiertelne zagrożenie dla życia dziecka, co utrudniło zabieg.
- Lekarze operacji się jednak podjęli, licząc, że ciśnienie zmaleje – uzupełnia pani Sylwia. - W planach była rekonstrukcja prawidłowej anatomii tętnic i pnia płucnego oraz zamknięcie ubytku między komorami. W czasie zabiegu pojawiły się jednak komplikacje i lekarze byli zmuszeni rozłożyć naprawę serduszka na 2 etapy. Najgorsze jednak miało dopiero nadejść. Po operacji Ola była w stanie krytycznym, ponad miesiąc leżała na Oddziale Intensywnej Terapii, walczyła z zapadniętym płucem i wahaniami parametrów życiowych, przechodziła liczne badania, przyjęła ogromne dawki leków. Później, podczas zabiegu poszerzania tętnic, serce dziewczynki zatrzymało się na minutę i niezbędna była reanimacja.
Pobyt w klinice wyczerpał już budżet...
- Obecnie wciąż jestem wraz z Olą na Oddziale Kardiologii. Nie wiemy ile czasu minie, zanim wrócimy do domu przed kolejną operacją, jednak wiemy na pewno dwie rzeczy. Koszt związany z naszym, na ten moment, już ponad 3-miesięcznym, pobytem w Austrii przekroczył wysokość funduszy, które zebraliśmy na pierwszej zbiórce - mówi mama dziewczynki
I prosi tym samym o kolejną pomoc. Bez niej serduszko jej maleńkiej córki może przestać bić. A przed Olą jeszcze drugi etap leczenia, który może odbyć się jeszcze w 2021 r. O ile serce dziewczynki będzie na niego gotowe...
Napisz komentarz
Komentarze