Stare przyłowie powie, że Pamięć jest mądrością serca. W naszej religii chrześcijańskiej, pamięć pielęgnowana jest w szczególny sposób, poprzez coroczne obchody wspomnienia Wszystkich Wiernych Zmarłych, przypadające w kalendarzu w drugi dzień listopada. W tym oto dniu, ze szczególna czcią wspominamy naszych bliskich, palimy im świeczki, składamy na ich grobach i mogiłach kwiaty. Jednak istotą tego dnia jest nasza modlitwa za dusze tych, którzy odeszli z tego świata. Jest to dla nas wielka tajemnica – tajemnica świętych obcowania, którą za każdym razem wyrażamy w niedzielnym wyznaniu wiary. Modlitwa za zmarłych, wypisywanie ich imion na karteczkach w tzw. wypominkach jest niczym innym, jak właśnie dowodem na naszą wiarę we wspomnianą tajemnicę świętych obcowania.
- Jak wiele jest cmentarzy wiejskich – powie nam ks. Pasierb, i doda – leżą na nim ludzie, którzy umarli na lądzie, i tacy, co zginęli na morzu. Przechodzą tędy ludzie idący na nabożeństwo lub wracający z kościoła, przechodzi Pan Jezus niesiony w procesjach. A co z tymi, którzy poginęli daleko? Których ciał nigdy się nie odnajdzie? Których nie przygarnął żaden cmentarz? O których nikt nie pamięta? Jest przecież ktoś… Nad ich uszami wznosi się obronnym, opiekuńczym gestem Matki Kościół. W czasie każdej mszy gromadzi ich pod skrzydłami we wspomnieniu za zmarłych. Chrystus znał po imieniu wszystkie ludzkie lęki. Znał także ten – śmierć. Mówił o życiu, prawie nigdy o śmierci. Mówił, że przyszedł, żeby ludzie mieli życie, i to jeszcze pełniejsze, jeszcze obfitsze. Sam siebie nazwał życiem. Umarł, żeby niszczyć śmierć. Dzięki Niemu nikt nie umiera sam i nikt nie umiera naprawdę: „Kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie…”
Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny w potężnym skrócie ukazują nam wielorakie powiązanie wieczności z teraźniejszością i przenikanie się wzajemnie wielkich tajemnic życia i śmierci. W pierwszym z tych dni, pada na ziemię blask świętości, nadziei i radości, kierunek właściwej drogi do życia wiecznego, a w drugim nadzieja na przebywanie w rzeczywistości nieba. Oto właśnie ta obecność śmierci w naszych myślach, rodzi w nas prawdziwą miłość życia. Kiedy ją utrwalimy na stałe, w głębi naszego serca, potrafimy przyjąć każdy moment naszego życia, dzień czy tydzień – jak cenny podarunek.
Pamiętajmy zatem w modlitwie o wiernych zmarłych, gdyż jak mówi św. Anastazy Antiocheński: „Niechaj więc podniesie nas na duchu nadzieja zmartwychwstania, albowiem tych, których tutaj tracimy, tam zobaczymy na nowo”.
Potrzeba nam tylko mocno wierzyć w Chrystusa. Ale kiedy tak oto rozprawiamy, nie wiadomo, dlaczego nam samym płyną łzy, a ducha wiary osłabia uczucie tęsknoty. Pożałowania godny jest los człowieka, a bez Chrystusa wszystko, czym żyjemy daremne. Idziemy ze śmierci do życia. Biegniemy ze światłem ewangelicznej lampy – jako nadziei płonącej w dłoniach, na drugi brzeg.
ks. Adam Ryński
Parafia Św. Maksymiliana Marii Kolbego w Skarszewach