Trwa od wielu dni kampania przeciwko Marszowi. Ostatnio przeczytałem na łamach „Gazety Wyborczej”: „Warszawa 11 listopada staje się europejską stolicą neofaszyzmu [!]. To straszne kuriozum. Po tylu latach od odzyskania niepodległości jako społeczeństwo, jako naród staliśmy się obojętni wobec tego, co dotyczy serca polskiej tożsamości”. To słowa „profesora” Rafała Pankowskiego. Ten osobnik jest liderem stowarzyszenia „Nigdy Więcej”. Jemu m.in. zawdzięcza wybitny polski publicysta Rafał Ziemkiewicz to, że został niedawno zatrzymany w Londynie jako „niepożądany” i wydalony jako „antysemita”! Teraz „profesor” dobiera się – jak widać – do tysięcy polskich patriotów, którzy z dziećmi na ramionach i z biało-czerwonymi flagami idą co roku w tym pięknym, niepowtarzalnym Marszu.
„Polskie” sądy wsparły działania partyjne prezydenta Warszawy i zakazały Marszu. Czym się różni sędzia od prowokatora? W tym przypadku niczym. Z pełną premedytacją ludzie w togach i z godłem polskim [!] na szyi dopuszczają się prowokacji przeciwko tysiącom rodaków! Tak samo prowokatorsko wypowiada się Rafał Trzaskowski: „Teraz pełna odpowiedzialność za niedopuszczenie do manifestacji po stronie policji”. On zachęca policjantów, żeby spałowali sto tysięcy ludzi!
Ja, bandyta, pytam…
W poniedziałek na newsletterze „Gazety Wyborczej” przeczytałem: „W przededniu ważnego polskiego święta poczucie zagrożenia rośnie w Polsce […]. Zagrożeni mogą czuć się mieszkańcy stolicy, która szykuje się na nielegalny marsz narodowców, jak na wojnę, usuwając z zasięgu bandytów potencjalnie niebezpieczne przedmioty”.
Ja też idę w tym Marszu i popieram go całym sercem. Nazywam się Piotr Szubarczyk, jestem emerytowanym pracownikiem Instytutu Pamięci Narodowej, przedtem wieloletnim nauczycielem. Prezydent RP odznaczył mnie Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za „wybitne zasługi w upowszechnianiu najnowszej historii Polski”. Mam też medale honorowe Pro Patria i Pro Memoria. W młodości należałem do opozycji demokratycznej, prowadziłem nielegalne spotkania na temat komunistycznej cenzury na Uniwersytecie Gdańskim. Byłem w roku 1981 delegatem na I Zjazd Regionalny NSZZ „S”, reprezentowałem nauczycieli powiatu starogardzkiego. W roku 1984 uniemożliwiono mi pracę w szkole średniej „z powodu niewłaściwego wpływu politycznego na młodzież”. Dlaczego w roku 2021 legalnie wychodząca w Polsce gazeta nazywa mnie bandytą?
Marsz Niepodległości odbędzie się jak co roku. Także z udziałem starogardzian. Tyle tylko, że będzie „nielegalny”. Szkoda. Chciałbym się czuć bezpiecznie w moim państwie. Chciałbym być pewnym, że jest naprawdę niepodległe. Niestety, nie mam takiej pewności.
Już Paderewski to widział…
Chyba każdego z nas porusza poniewieranie Polski na arenie „europejskiej” przez różnych gorliwych pomocników tamtejszych komisarzy. „Tego nigdy nie było” – słyszę często. Niestety, to już było. Mój przyjaciel Marcin Bogdan przypomniał mi ostatnio słowa Ignacego Jana Paderewskiego:
„Uczą nas szacunku do obcych, a pogardy dla swoich. Każą nam miłować wszystkich, choćby ludożercę, a nienawidzić ojców i braci, za to, że nie gorzej, lecz inaczej myślą […]. W odwieczną budowę świątyni narodu, której potężne wrogów ramiona zburzyć nie zdołały, biją dziś już młoty bratnią kierowane ręką […]. Nad Ojczyzny symbolem kraczą kruki i wrony, chichocą obce a złowrogie puszczyki, urągają mu nawet swojskie, zacietrzewione orlęta.
Te słowa mistrza Jana, współtwórcy naszej Niepodległości, uspokajają mnie. Skoro tak było w przeszłości i poradziliśmy sobie z tamtymi „europejczykami”, to i z dzisiejszymi też damy radę. Wszyscy na Marsz Niepodległości! Nielegalny? Tym lepiej!