Tym razem rywalem naszej drużyny był zespół GKS-u Tychy, który przed spotkaniem był wiceliderem tabeli. Zapraszam na relację z tego spotkania.
W spotkanie lepiej weszli gospodarze, którzy najpierw za sprawą punktów z linii rzutów wolnych Andrzeja Krajewskiego a następnie celnego rzutu Radosława Trubacza. Pierwsze punkty dla SKS-u w tym meczu lay-upem zdobył Bartek Karolak. W kolejnych posiadaniach punkty zdobywali Szymon Ryżek i Filip Stryjewski akcją 2+1, wyprowadzając nas na prowadzenie 6:8. Odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa – wsadem popisał się aktywny pod koszem Krajewski, i mimo trafienia Stryjewskiego w kolejnej akcji, GKS był w stanie zacząć budować coraz większą przewagę. Za 3 trafił Maciej Koperski, 5 punktów z rzędu zdobył Trubacz a gospodarze prowadzili już 16:10. Zmienić ten stan rzeczy próbował Sadło celnym rzutem spod kosza, ale w tamtym okresie skrzydłowy Tyszan był nie do zatrzymania. Po trafieniu kolejnej trójki i niecelnym rzucie zza łuku Szymona Ryżka punkty zdobył Łukasz Diduszko, a chwilę później trafienie dołożył Patryk Stankowski, a przewaga Tyszan wzrosła aż do 11 punktów (23:12). Starogardzian było stać jedynie na chwilowe zmniejszenie przewagi, ale na niewiele się to zdało. Pierwsza część gry zakończyła się wynikiem 27:18.
W drugiej kwarcie przez pierwsze minuty gospodarze konsekwentnie budowali swoją przewagę, głównie za sprawą celnych rzutów Kacpra Mąkowskiego, który najpierw trafił 2 rzuty dystansowe, a potem wykończył jeszcze lay-up. Między tymi punktami trafiali Ryżek i Stryjewski, a chwilę później swoje pierwsze punkty na parkietach pierwszoligowych zdobył Filip Cebula, który trafił zza łuku. Chwilę później 3 punkty zdobył Stryjewski i po tej akcji tablica wskazywała na wynik 35:31. Gospodarze szybko ponownie odskoczyli na 9 punktów po akcjach Diduszki i Krystiana Tyszki, ale dobrze dysponowany tego dnia Stryjewski wykorzystał kolejny rzut zza łuku. Chwilę później punkty zdobył wracający po chorobie Bartek Pietras, a akcję 2+1 zanotował Tymon, jednak trójka Stankowskiego pozwoliła gospodarzom na zwiększenie przewagi do 4 punktów (43:39). Do końca pierwszej połowy gra toczyła się punkt za punkt, a ostatnie trafienie należało do Radosława Trubacza, który ustalił wynik na 49:44 po 20 minutach gry.
Od początku trzeciej kwarty lepiej grał Piotr Wieloch, który dwukrotnie trafił za 2 punkty. Przewagę gospodarzy SKS zmniejszył za sprawą punktów Ryżka i Tymona Szymańskiego, jednak gdy nasz zespół zbliżał się na odległość jednego posiadania, GKS dobrze reagował i błyskawicznie znów odskakiwał na bezpieczną przewagę. Stało się tak w 5 minucie trzeciej kwarty, gdzie po punktach Michała Sadło (55:53) Tyszanie zanotowali serię 10:0 w następnych kilku akcjach. Serię przerwał swoją drugą trójką Filip Cebula, jednak nie wybiło to gospodarzy z rytmu, ponieważ ci zanotowali kolejne 7 punktów z rzędu, odskakując na przewagę 15 punktów (71:56). Po tym ciosie nasi zawodnicy nie byli w stanie się już pozbierać. Do końca 3 kwarty punkty zdobywał jedynie Szymon Ryżek z linii rzutów wolnych, a wynik po 30 minutach pokazywał 11-to punktowe prowadzenie Tyszan.
W ostatniej części 3 punkty z linii rzutów wolnych zdobył Ryżek, jednak ponownie gospodarze odpowiedzieli na to perfekcyjnie. Za trzy trafiali Mąkowski i Trubacz, kolejne punkty dołożył Wieloch, a po trafieniu Łukasza Diduszki za 2 przewaga gospodarzy wzrosła do 20 punktów (86:66). To prowadzenie GKS utrzymywał do końca spotkania, ponieważ pomimo dobrych akcji SKS-u w ataku gospodarze odpowiadali zaraz kolejnymi punktami. Punkty dla naszej drużyny zdobywali Ryżek, Stryjewski i Szymański, ale na niewiele się to zdało. GKS Tychy pokonuje nasz zespół wynikiem 101:83.
Głównymi przyczynami porażki była słabsza skuteczność za 3 (22% do 52% gospodarzy), straty (8 do 19), ale też słabsza obrona. Zwłaszcza ostatni czynnik może lekko niepokoić, gdyż w drugim kolejnym spotkaniu tracimy ponad 100 punktów, jednak należy przy tym pamiętać, że oba spotkania graliśmy z drużynami z dwóch pierwszych miejsc tabeli. W następnej kolejce nie rozgrywamy spotkania, więc sztab szkoleniowy ma czas, żeby tę grę odpowiednio poukładać.
Napisz komentarz
Komentarze