niedziela, 22 grudnia 2024 14:14
Reklama
Reklama

"Nie ma nic lepszego niż energia, którą dostajemy od naszych fanów" - wywiad z muzykami z zespołu 5/6!

Na swoim koncie mają największe festiwale, a także konkursy w Polsce oraz za granicą. Jak sami o sobie mówią - są nowym objawieniem na rynku muzycznym. Zespół 5/6 to jedna z niewielu polskich grup wokalnych a’capella wykonująca muzykę rozrywkową. W jego skład wchodzą: Renia Tuszyńska, Justyna Czarnota, Madzia Karmiłowicz, Paweł Orłowski oraz Wiktor Gabor. Serdecznie zachęcamy do przeczytania rozmowy, w której członkowie zespołu opowiedzieli co nieco o swoich początkach, a także o tym, czym dla nich jest muzyka oraz jak to jest dzielić swoją pracę z przyjaźnią.

Marcelina: Pomysł na nazwę Waszego zespołu wziął się z zamiłowania do matematyki - królowej nauk?

Renia Tuszyńska: Przyznajemy rację, że nazwa naszego zespołu jest dość pokręcona, ale wyjaśnienie znaczenia jest bardzo proste. Na początku naszej współpracy w zespole było sześcioro wokalistów, ale zdarzały się sytuacje, że nie zawsze mogłam pojawiać się na koncertach, dlatego czasem zespół śpiewał w pięcioosobowym składzie. Czyli było nas 5 na 6 wokalistów, co daje nazwę 5/6 pięć szóstych. 

Marcelina: Jaki był pierwotny zamysł zespołu? Czy ten cel, który być może postawiliście sobie, został osiągnięty?

Renia: Można stwierdzić, że zespół powstał spontanicznie. Jakimś cudownym trafem znaleźliśmy się razem na roku, mieliśmy wykonać wspólnie jakiś utwór i wyszło to naprawdę nieźle. Pomyśleliśmy, dlaczego nie pójść z tym dalej i nie stworzyć zespołu. Na początku nie mieliśmy konkretnych celów co do dalekiej przyszłości, chcieliśmy po prostu śpiewać, brać udział w konkursach oraz koncertować. Sprawy zaczynały nabierać rozpędu, aż jesteśmy tutaj, gdzie jesteśmy. Bardziej świadomi, nastawieni na tworzenie autorskiej muzyki. Nasz zespół mocno ewoluował, jest już zupełnie inny niż kiedyś. Teraz mamy konkretne cele, wiemy już, czego chcemy i mocno nad tym pracujemy.

Marcelina: Jak wyglądała Wasza droga do założenia zespołu? Z jakimi przeciwnościami spotkaliście się na początku Waszej muzycznej kariery?

Paweł Orłowski: Nasz zespół tak naprawdę tworzył się na przestrzeni czasu, a więc można powiedzieć, że nie było przełomowego, spektakularnego momentu, w którym zdecydowaliśmy, że zakładamy zespół. Śpiewaliśmy razem już na studiach, wszyscy byliśmy na tym samym roku studiów wokalistyki jazzowej w Gdańsku, mieliśmy już bogaty materiał muzyczny, aż w końcu przyszła decyzja o formalnym założeniu zespołu. Tak naprawdę nie było wielu przeciwności, a najważniejszym zadaniem było znalezienie wspólnej nazwy zespołu. Można powiedzieć, że los nam sprzyjał, spotykaliśmy na swojej drodze wielu życzliwych ludzi - wykładowców, znajomych czy przyjaciół, którzy organizowali nam koncerty albo polecali nas różnym instytucjom.

Marcelina: Zdawaliście sobie sprawę, że to, co robicie, wzbudzi tak duże zainteresowanie, przez co staniecie się popularni na skalę, można w tej chwili już powiedzieć całego kraju?

Paweł: Tak jak wspominaliśmy wcześniej, nasze początki były bardzo pozytywne, a pierwsze koncerty dodawały nam motywacji, pragnęliśmy więcej i jeszcze więcej. Nagraliśmy wspólnie płytę, robiliśmy sesje zdjęciowe, udzielaliśmy wywiadów, a także zapraszano nas do telewizji. Zauważaliśmy, że jest coś wyjątkowego w tym, co robimy. Mimo tego był w nas pewien lęk. Nasz największy atut - oryginalność na rynku muzycznym, dawał nam z jednej strony satysfakcję, a z drugiej niepokój. Baliśmy się, że trafimy do małego grona odbiorców, że nie każdy będzie chciał słuchać sześciu wokalistów śpiewających na scenie a'capella.

Marcelina: Kto był inicjatorem powstania Waszego zespołu?

Justyna Czarnota: Podczas zajęć z zespołów wokalnych Pani Małgorzata Kuchtyk zaproponowała, żebyśmy coś wspólnie zaśpiewali. Usłyszeliśmy, jak pięknie może zabrzmieć wielogłos i wiedzieliśmy, że to jest to, co chcemy tworzyć. Późniejsze koncerty nas w tym tylko utwierdziły, ponieważ widzieliśmy, jak nasze głosy oddziałują na słuchaczy. Wielogłosowość, która zaskakuje i zachwyca. 

Marcelina: Patrząc na Was, od samego początku czuje się to coś, tzw. chemię. Jak to wygląda w Waszym przypadku, łączenie pracy z przyjaźnią?

Justyna: Chyba mogę tutaj użyć słowa „przeznaczenie”. Na studiach byliśmy na jednym roku i od razu wpadliśmy sobie w oko.  Lubimy spędzać ze sobą czas wolny, staramy się nie ograniczać tylko do prób i pracy związanej z zespołem. Przez to, że znamy się tak dobrze i niczego przed sobą nie ukrywamy, to przez to może czasem dojść do różnych spięć, co jest nieuniknione w tak bliskich relacjach. Ostatecznie zawsze dochodzimy do porozumienia. Między nami naprawdę iskrzy :) 

Marcelina: No właśnie, pracując w większej grupie osób, nie zawsze jest kolorowo i pojawią się pewne niedomówienia, sprzeczki czy stres. Jak sobie radzicie w takich sytuacjach?

Madzia Karmiłowicz: Oczywiście zdarzają się takie momenty i to normalne. W takich sytuacjach siadamy i rozmawiamy. Jesteśmy ze sobą szczerzy i jeśli komuś coś leży na sercu, to po prostu to mówi. Wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku i, mimo że możemy mieć różne zdania w wielu kwestiach, zawsze dochodzimy do kompromisu.

Marcelina: A jak radzicie sobie z tremą przed wystąpieniami? Czy macie jakieś swoje sprawdzone sposoby na walkę z nią, by stała się ona Waszym sprzymierzeńcem, a nie wrogiem?

Renia: Niestety tremy przed wejściem na scenę nie da się usunąć całkowicie, ale najważniejsze jest zdrowe podejście oraz świadomość, po co się to robi. Jak to się mówi w grupie siła, dlatego nie mamy ogromnych problemów ze stresem, bo jesteśmy w tym razem. Bardzo się wspieramy, dużo ćwiczymy, co też pozytywnie na nas wpływa. Im lepiej przygotowani jesteśmy, tym stres jest mniejszy. No i oczywiście ogromną rolę odgrywa publiczność! Kiedy widzimy uśmiechnięte twarze, czasem nawet łzy wzruszenia dodaje nam to otuchy, od razu wiemy, po co jesteśmy na tej scenie, a jak człowiek zda sobie sprawę z tego, że robi to, co kocha, to cały stres znika. 

Marcelina: Czy macie jako grupa wspólne rytuały, które pomagają Wam się rozluźnić bądź sprawiają, że czujecie się silniejsi jako zespół?

Justyna: Może zabrzmi to banalnie, ale myślę, że jest to śpiew. Im częściej spotykamy się na próbach, tym bardziej utwierdzamy się w przekonaniu, że 5/6 ma sens i chcemy działać dalej. 

Marcelina: Muzycy jeżdżący po całej Polsce, a nawet i świecie, promujący własne albumy muzyczne. Widzicie siebie w takiej roli?

Paweł: Myślimy, że spełnieniem każdego artysty jest móc śpiewać dla wielu ludzi, w nas również jest chęć powiększania swojego grona odbiorców i podróżowania z wieloma koncertami nie tylko w kraju, ale również i za granicą. Tak, to jedno z naszych marzeń.

Marcelina: Skąd czerpiecie inspiracje do tworzenia? Kto lub co jest Waszym autorytetem w kontekście tworzenia własnej muzyki?

Wiktor Gabor: Mamy swojego kompozytora – Krzysztofa Falkowskiego, z którym współpracujemy od lat, ufamy mu na tyle, że nie musimy ingerować w jego pracę twórczą. Natomiast tekstami głównie zajmuję się wraz z Renią, a inspirację czerpiemy z życia codziennego, wzorując się na takich artystach jak Kasia Nosowska, Beata Kozidrak, Dawid Podsiadło czy Ralph Kamiński. 

Marcelina: Jak wyglądał proces twórczy przy tworzeniu Waszego debiutanckiego, jak to mówicie krążka „NIEOBLICZA”?

Wiktor: Album „Nieoblicza” zawiera utwory wykonywane przez nas na koncertach w pierwszych latach działalności naszego zespołu. Obserwując różne reakcje ludzi na dane piosenki oraz analizując nasze emocje towarzyszące podczas wspólnego śpiewania, wybraliśmy 12 najbardziej lubianych utworów przez nas i naszych fanów. Są to znane polskie i zagraniczne przeboje muzyki rozrywkowej w naszych własnych aranżacjach, a także dwa autorskie kawałki. Podczas przygotowań do nagrania albumu dopracowywaliśmy aranżacje z naszym kompozytorem i aranżerem – Krzysztofem Falkowskim, a także skupialiśmy się nad interpretacją poszczególnych utworów. Najpierw nagraliśmy sekcje instrumentalną w Studiu nagrań Radia Gdańsk, a potem pojechaliśmy do Gospodarstwa Agroturystycznego „Na Górce” w Miechucinie, gdyż panowały tam idealne warunki do nagrania samych wokali. 

Marcelina: Dla wielu muzyka to jedno z narzędzi, które pomaga im pokonywać blokady w ciele i psychice. A czym dla Was jest muzyka?

Madzia: Dla nas muzyka jest zarówno pracą, jak i przede wszystkim wielką pasją. Każdy z nas poświęca jej większość swojego czasu, ćwicząc, komponując lub też ucząc innych. Oczywiście nie jest lekko i wymaga to od nas ogromnego wysiłku, ale warto, gdyż nie ma nic lepszego niż energia, którą dostajemy od naszych fanów. 

Marcelina: W Waszym zespole każdy jest odpowiedzialny za wszystko, czy macie podział obowiązków, gdzie każdy przysłowiowo ogarnia swój obszar?

Madzia: Staramy się dzielić zadaniami, aby był porządek w zespole. Każdy jest za coś odpowiedzialny, w zależności od doświadczenia i ilości czasu, który akurat ma. Większość obowiązków jest rozdzielonych na konkretne osoby, dzięki czemu możemy sprawnie iść do przodu i skupić się na wspólnej pracy.

Marcelina: Czy jeżeli nazwę Was „nowym objawieniem na rynku muzycznym” jesteście skłonni zgodzić się ze mną w tej myśli?

Wiktor: Sądzę, że tak. Zespołów a’capella jest mało, szczególnie w Polsce. Chcemy promować nasze autorskie piosenki, które bez towarzyszenia instrumentów są czymś nowym i świeżym dla polskiego rynku muzycznego, dlatego zgadzamy się z tym stwierdzeniem :)

Marcelina: Czy możecie uchylić rąbka tajemnicy, czego Wasi fani mogą się spodziewać w nadchodzącym czasie oraz jakie macie plany na ten nowy, niedawno rozpoczęty 2022 rok?

Wiktor: Oczywiście. W najbliższym czasie ukaże się nasz najnowszy cover, w którym fani będą mogli nas usłyszeć w zupełnie innej odsłonie niż do tej pory. Będzie to prawdziwy ogień! W planach na ten rok mamy także pracę nad autorskim materiałem w kierunku drugiego albumu oraz jeśli obostrzenia pandemiczne na to pozwolą - koncerty i festiwale muzyczne.

Marcelina: Zatem nie możemy doczekać się Waszej najnowszej produkcji i życzymy powodzenia w dalszej twórczości muzycznej. Bardzo dziękuję Wam za rozmowę.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: agataTreść komentarza: "Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi." autor: Jan Kochanowski. Ciągle na czasie i czuję, że aktualne będzie do końca swiata.Data dodania komentarza: 29.10.2024, 11:44Źródło komentarza: Skrzywdzeni pracownicy wnoszą pozwy przeciw PKP Cargo. Pierwszymi zwalnianymi kolejarzami są ci należący do związku „Solidarność”!Autor komentarza: buźkaTreść komentarza: Ja tu widzę faszystowskie świnie przy korycie. Nic więcej.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 21:54Źródło komentarza: Promocja książki dr. Mateusza Kubickiego pt. "Okupacja niemiecka w powiecie starogardzkim w latach 1939–1945"Autor komentarza: agataTreść komentarza: Rączki poobcinać a nie że teraz za nasze pieniądze dlej będą nic nie robic tylko spać i jeśćData dodania komentarza: 28.10.2024, 11:34Źródło komentarza: Policjanci zatrzymali włamywaczy, którzy trzykrotnie okradli niezamieszkały budynek w TczewieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Jeśli co roku ze wszystkich szkół średnich w Starogardzie na studia do Gdańska wyjeżdżają prawie wszyscy maturzyści i po skończeniu studiów już nie wracają, to niestety może tak być.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 00:20Źródło komentarza: Starogard się wyludnia?! Z roku na rok miasto liczy coraz mniej mieszkańcówAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dlaczego osoby z marginesu noszą dziś bejsbolówki albo kaptury? Skąd ta wieśniacka hip-hopowa moda?Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:36Źródło komentarza: Ukradł 100 metrów kabla z budowy. Złodziej stanie przed sądemAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dziwnie działają narkotyki, że skakanie po dachu aut jest takie kuszące i atrakcyjne. Pewno siada psychika młodego człowieka, gdy widzi, że prawie każdy pracujący ma dziś samochód, a ja nie.Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:34Źródło komentarza: [NAGRANIE Z MONITORINGU] Młody nabuzowany mężczyzna skakał po dachu auta na starogardzkim Rynku
Reklama
Reklama
Reklama