Temat nie jest nowym, ponieważ nad możliwością likwidacji Straży zastanawiano się na poważnie w poprzedniej kadencji. Różnica w tym, że jeszcze nigdy nie było to tak realne.
Funkcjonariuszy nie będzie mniej
Kontrowersyjny pomysł wyszedł od radnych Platformy.
- Gdyby w tej chwili przepytać naszych radnych to na pewno kilku podpisałoby się pod takim pomysłem – mówi radny PO Rafał Neumann. – Ale póki co konkretnej deklaracji w tej sprawie nie ma. Na temat likwidacji Straży Miejskiej potrzebna jest porządna, rzeczowa debata. Nie wiem czy sam nie skłaniałbym się ku temu. Jeśli nie usłyszę konkretnych argumentów za dalszym sensem jej funkcjonowania będę się poważnie zastanawiał.
Radni mówią, że rzeczywistymi pomysłodawcami są sami mieszkańcy. To oni podczas minionej kampanii mieli wielokrotnie zgłaszać problemy z funkcjonowaniem Straży. Do najważniejszych zastrzeżeń miały należeć nieprofesjonalne zachowanie i brak interwencji w sprawach rzeczywiście koniecznych. Nie wszyscy do pomysłu podchodzą jednak tak samo.
- Zastanawiam się czy nie jest to czysty populizm – zastanawia się nad likwidacją Straży Mirosław Kurek, mieszkaniec Starogardu Gd. – Likwidacja na pewno bardzo spodoba się większości starogardzian, bo mniej funkcjonariuszy na ulicach, to więcej swobody. Tylko wątpię czy będzie to dobrze służyło poprawie bezpieczeństwa w mieście. Widok panów w mundurach wzbudza przecież jakiś respekt.
Jednak zlikwidowanie Straży nie oznacza, że na ulicach miasta funkcjonariuszy będzie mniej.
- Pieniądze, które w tym momencie idą na Straż można przeznaczyć np. na etaty w policji – uważa radny Rafał Neumann.
Bez nas będzie „Meksyk”
Debata nad przyszłością Straży Miejskiej kręci się właśnie wokół tematu pieniędzy. Sens utrzymywania, bądź co bądź, drogiej służby wraca nieprzypadkowo podczas rozmów nad tegorocznym budżetem. Do zaoszczędzenia jest w sumie ponad milion złotych. Większość z tych środków idzie na pensje dla funkcjonariuszy.
- Wyjściem jest, albo dofinansować Straż kolejnym milionem i sprawić, by była to dobrze doposażona służba, albo zlikwidować ją w ogóle – mówi Tomasz Walczak, radny Stowarzyszenia Kociewskiego. – Na razie co roku dajemy bardzo duże środki na działalność prowizoryczną, z której w rzeczywistości nikt nie jest zadowolony. Straż, która nie może dojechać we wskazane przez mieszkańców miejsce, bo nie ma ludzi bądź samochodu, jest nam niepotrzebna.
Głosy radnych PO i Stowarzyszenia wystarczą by Straż Miejska w Starogardzie Gd. przeszła do historii. Co na to jej komendant?
- Działamy w Starogardzie Gd. już 20 lat – mówi Jarosław Cysarczyk. - W każdym większym mieście Straż Miejska jest. Zajmujemy się drobnymi sprawami typowo porządkowymi, na które policja po prostu niekiedy nie ma czasu. Patrzy się na nas przez pryzmat utrzymania porządku na parkingach i powiem tak. Gdyby nas tam nie było, to byłby „Meksyk”. Jest sporo konkretnych rzeczy, którymi zajmuje się tylko Straż Miejska. Zlikwidować coś zawsze jest łatwo. Ale jakie będzie to miało konsekwencje w przyszłości dla bezpieczeństwa, na to nikt nie odpowie.
Zdaniem komendanta Straż należy dofinansować, nie likwidować.
- Wiadomo, że gdyby było nas więcej bylibyśmy na mieście bardziej widoczni – tłumaczy Jarosław Cysarczyk. – Największą bolączką są dwa pojazdy. Są one 10 – letnie, o sporym przebiegu, na których remonty przeznaczamy ok. 15 tys. zł rocznie.
Radni chcą zlikwidować Straż Miejską? - milion złotych do zaoszczędzenia na starogardzkich strażnikach
STAROGARD GD. Czy Straż Miejska jest w Starogardzie Gd. do czegokolwiek potrzebna? Takie pytanie zdają się zadawać coraz częściej radni. Pomysł likwidacji formacji podrzucili rajcom podobno sami mieszkańcy, którym nie podoba się działalność funkcjonariuszy. Jak mówią radni, przy trudnym budżecie szukają każdej złotówki oszczędności.
- 12.01.2011 00:00 (aktualizacja 17.08.2023 10:49)

Reklama
Napisz komentarz
Komentarze