poniedziałek, 30 września 2024 17:26
Reklama
Reklama
Reklama

Kasowali i odjeżdżali. Liczył na pomoc, oni na pieniądze – mieszkaniec Kociewia oszukany przez bioenergoterapeutów

KOCIEWIE. Andrzej P. zrobiłby wszystko, byleby uratować poważnie chorą, ukochaną żonę. Modlił się, pomagał w rehabilitacji, w końcu zdesperowany sięgnął po pomoc „uzdrowicieli”. Nim zrozumiał prawdziwe intencje rzekomych „cudotwórców”, wydał kilkanaście tysięcy złotych. Był nawet gotów sprzedać dom.
Kasowali i odjeżdżali. Liczył na pomoc, oni na pieniądze – mieszkaniec Kociewia oszukany przez bioenergoterapeutów
Trudno opisać rozgoryczenie, gdy w obliczu śmierci człowiek nie może liczyć na drugiego człowieka. Wiele na ten temat wie Andrzej P., który kilka lat temu stracił najbliższą mu osobę. Zanim przyszła śmierć, robił wszystko, by powstrzymać chorobę, zabierającą mu żonę. Gdy lekarze nie dawali już żadnych szans, posłuchał znajomego i zadzwonił do uzdrowiciela. Dzisiaj tego żałuje.

Kiedy przyszła choroba wszystko runęło

Łącznie mężczyzna skorzystał z usług 11 tzw. bioenergoterapeutów. Kazali mu kupować horrendalnie drogi sprzęt, odprawiali egzorcyzmy, jeździli nawet do szpitala i ukradkiem przed lekarzami robili swoje – jak określa to dzisiaj Andrzej –„czary mary”. Były gwarancje skuteczności, dziesiątki rzekomo cudownie uzdrowionych ludzi. Żaden nie potrafił pomóc kobiecie, natomiast za „leczenie” życzyli sobie ogromnych pieniędzy.  
- Żona umierała 8 miesięcy – przypomina Andrzej. – Znaliśmy się z Agnieszką od 16 roku życia. Mieliśmy wspólne plany, budowaliśmy dom, na świat przyszła córeczka. Kiedy Aga zachorowała wszystko się zawaliło. Po porodzie przeszła śmierć kliniczną, była wielokrotnie reanimowana. Lekarze zdiagnozowali uszkodzenie kory mózgowej. Co gorsza miała także sepsę. Nie potrafili jej pomóc. Do momentu śmierci byłem u niej codziennie, najpierw w szpitalu w Starogardzie Gd, później w Kościerzynie. Mieliśmy trochę odłożonych pieniędzy, dlatego zdecydowałem się na uzdrowiciela. Myślę, że każdy na moim miejscu postąpiłby tak samo.   

Przyjechali przeganiać złe duchy

Gdy stan Agnieszki się pogarszał Andrzej zadzwonił pod polecony numer. Umówił się z uzdrowicielem, który okazał się lakiernikiem. Twierdził, że wie w czym rzecz, podobno pomógł jakiejś starszej kobiecie. Andrzej pamięta w szczegółach na czym polegało to „leczenie”.
- Na OIOM do żony przyjeżdżał kilka razy – mówi mężczyzna i przypomina, że kiedy lekarze dowiedzieli się, że uzdrowiciel bierze pieniądze, natychmiast wygonili go ze szpitala. – Trzymał nad Agą ręce, robił dziwne miny i niby w ten sposób uzdrawiał. Powiedział, że mam kupić kamerę i nagrywać żonę, bo jej stan się poprawia, a on będzie leczył z domu, na odległość.  
Druga w kolejności była uzdrowicielka ze Starogardu Gd., która w sumie nie wzięła od Andrzeja żadnych pieniędzy. Zapewniała, że Ania wraca do zdrowia, a nawet uśmiecha się. Jeszcze później Andrzej zadzwonił do braci z Elbląga. Jeden z nich kazał nazywać się „wielkim mistrzem”.
- Przyjechali do naszego domu przeganiać złe duchy. Odprawiali dosłownie egzorcyzmy, bo twierdzili, że w naszym domu odbywały się jakieś kulty i to jest powodem tragedii. Później zaczęli jeździć także do Agi. Podkładali pod łóżko sprzęt i mieli rzekomo leczyć promieniami. Nasłuchałem się różnych „cudów”. Twierdzili, że dusza Agnieszki wychodzi z ciała, że wraca do zdrowia. Gdy teraz to przypominam, nie mogę uwierzyć, że byłem tak naiwny.  

Kasowali i odjeżdżali

Agnieszka pogrążała się w chorobie, a kolejni uzdrowiciele zapewniali, że z kobietą jest coraz lepiej. Andrzej przypomina, że gdy pojawiała się zapłata, uzdrowiciele  nagle znikali. Żaden z nich, nigdy nie zadzwonił, by zapytać o zdrowie kobiety.
- Brali pieniądze i później już ich nie widziałem – wspomina Andrzej.
Mężczyzna w strachu przed śmiercią żony wpadł w pułapkę. Kiedy kolejny uzdrowiciel odchodził z pieniędzmi, bezradny dzwonił po kolejnego. Lekarki w szpitalu przestały zwracać uwagę. Ponieważ mężczyzna miał poważne podstawy, by twierdzić, że żona umiera na skutek lekarskiego błędu, zagroził, że ściągnie na szpital zainteresowanie mediów. Od tego czasu personel nie wchodził mu już w drogę.
- Stosowałem się do wszystkiego, co mi mówili – opowiada Andrzej. - Jeden ze starogardzkich bioenergoterapeutów wcisnął mi lekarstwa, które jak  później się okazało były przeterminowane. Wcześniej kupiłem od niego materac stymulujący i jeszcze specjalne kulki, które żona miała trzymać w dłoniach. To wszystko miało pomóc. Zapłaciłem mu za to ok. 3 tys. zł.
Do dzisiaj Andrzej ma w domu kasety magnetofonowe, na których jeden z bioenergoterapeutów nagrał dla Agi „uzdrawiającą” muzykę, a także kartki, na których inny rysował uzdrowicielskie znaki. Po taki jeden rysunek mężczyzna pojechał specjalnie do Inowrocławia. Wizyta trwała 5 minut i kosztowała go 60 zł. Kartka podłożona pod poduszkę kobiety, jak zalecił uzdrowiciel, nie przywróciła jej zdrowia. Łącznie przez osiem miesięcy Andrzej wydał na podobne rzeczy ok. 15 tys. zł.  
- Przez ten cały okres żaden z nich nie odmówił pomocy – twierdzi Andrzej. – Nigdy nie usłyszałem słów w stylu, nie jestem w stanie pomóc, nie umiem, albo żebym dał sobie spokój. Przyjeżdżali, robili swoje, kasowali i odjeżdżali. A ja miałem coraz mniej nadziei na uratowanie żony.  
Gdy umarła, twierdzili, że uzdrawianie działa
- Któregoś razu po wizycie uzdrowiciela, wezwała mnie ordynator oddziału, na którym leżała Aga. Powiedziała do mnie takie słowa: „Niech Pan sobie da spokój z bioterapeutami, Pańska żona nie będzie nawet sama siedzieć. Nie warto wydawać pieniędzy, takie cuda są tylko w telewizji i książkach.”
Agnieszkę z Kościerzyny zabrano do Kocborowa, gdzie odeszła po ośmiu miesiącach umierania w męczarni. Jeszcze na kilka tygodni przed śmiercią mąż zadzwonił do kolejnego uzdrowiciela, tym razem z Gdańska. Mężczyzna odprawił modły przy wizerunku Jezusa i powiedział, że żona i córka będą Aniołami.
- Powiedział, żebym pojechał do szpitala i że następnym razem przyjadę do niego razem z żoną – opowiada Andrzej. - Gdy przyjechałem do Agi nie mogłem uwierzyć. Nogi, które zawsze były spięte, tym razem o dziwo były zupełnie luźne. Po chwili lekarki powiedziały, że żona dostała specjalne tabletki zwiotczające. Wtedy zrozumiałem, że to zwyczajne kłamstwa.
Tuż po śmierci żony, Andrzej jeszcze raz skontaktował się z uzdrowicielem, który z kolei leczył za pomocą tzw. aureoli. Gdy zadzwonił usłyszał, że wszystko jest ok, że Agnieszka wraca do zdrowia.
- Rzuciłem słuchawkę i nigdy więcej już nie dzwoniłem – przypomina mężczyzna.
Wszystko przypisywali nadludzkim mocom
Dlaczego Andrzej chciał byśmy opisali tę historię? Bo obawia się, że jego przypadek nie jest odosobniony.    
    Myślę, że osoby, które znalazły się w podobnej sytuacji trzeba ostrzec – mówi mężczyzna. – Dla mnie to uzdrawianie to jest zwykły biznes, wykorzystanie sytuacji mojej i chorej żony. Dzisiaj rozumiem, jak mną manipulowano. Większość z nich twierdziła, że uzdrawianie będzie trwało kilka lat, dlatego wierzyłem w pomoc. Obrażali się, gdy szedłem do kolejnego. A każdy, nawet najmniejszy objaw poprawy przypisywali swoim nadludzkim mocom.
Czy gdyby cofnąć czas postąpiłby tak samo? Tego Andrzej nie wie, ale ma nadzieję, że jego przykład każe innym zastanowić się dwa razy zanim zadzwonią do uzdrowiciela.
- Ludzie mogą nie wierzyć, ale kiedy żona umierała, dla mnie nie było istotne, co mówią inni. Każda metoda była dobra, byleby uratować Agnieszkę – mówi mężczyzna. – Kiedy lekarze nie dawali jej szans jeździłem i próbowałem z nią ćwiczyć. Ruszałem jej nogami i rękami, choć wiedziałem, że sprawiam jej potworny ból. Ale czy gdybym tego nie robił, a ona by umarła, to mógłbym powiedzieć, że zrobiłem wszystko, co w mojej mocy? Chyba nie. Co do bioenergoterapeutów, to dzisiaj rozumiem, że działali bez żadnych skrupułów. Chodziło o pieniądze, a zdrowie mojej żony niewiele ich obchodziło. Może ten przykład będzie przestrogą dla innych. Gdyby żona żyła dłużej pewnie próbowałbym dalej z tymi uzdrowicielami. Nie liczyły się pieniądze, byłem w stanie nawet dom sprzedać, byle jej pomóc. A niestety ci ludzie to wykorzystali z premedytacją.   

Imiona bohaterów zostały zmienione. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
elma 20.03.2011 10:38
Komentarz zablokowany

max 19.03.2011 12:32
W obliczu tragedi człowiek chwyta sie przysłowiowej brzytwy , ale i w takiej sytuacji nalezy zrobic uzytek z rozumu Z pow tekstu wynika ze ci oszusci manipulowali tym panem jak dzieckiem Naiwnych nigdy nie brakuje

4.10 - 6.10 2024 - Festiwal Przygody Wanoga Wejherowo 4.10 - 6.10 2024 - Festiwal Przygody Wanoga Wejherowo Festiwal Przygody „WANOGA” to największa tego typu impreza odbywająca się jesienią w północnej Polsce. Wydarzenie to skierowane jest do szerokiego grona odbiorców zainteresowanych tematyką podróżniczą, turystyką oraz aktywnymi formami spędzania wolnego czasu.Termin tegorocznego Festiwalu to 4 - 6 października 2024. Program festiwalu obejmuje pokazy filmów, slajdów, fotografii z podróży po świecie, a także liczne imprezy plenerowe. Imreza ma być inspiracją do pogłębiania wiedzy krajoznawczej, a także rozbudzenia zainteresowania walorami turystycznymi świata i regionu pomorskiego.Wśród gości festiwalu znajdą się ludzie oryginalni, często bardzo znani, którzy w sposób ciekawy zechcą podzielić się swoimi pasjami, dokonaniami i osiągnięciami. Będą wśród nich wyczynowi eksploratorzy, jak i autostopowicze, himalaiści i zwyczajni wędrowcy, odkrywcy i podróżnicy, grotołazi i żeglarze. Jednym słowem Ci wszyscy, dla których podróżowanie - bardziej niż celem samym w sobie - jest pasją i sposobem na doświadczanie życia.Festiwal Przygody Wanoga - PROGRAM 2024:PIĄTEK, 4 października 2024Filharmonia Kaszubska, Wejherowo, ul. Sobieskiego 255Prelekcje podróżnicze – 18:00-22:0018:00 – Weronika Kwapisz – Motocyklem dookoła Wietnamu19:00 – Wojciech Mura – 15 miesięcy przez Pacyfik20:00 – Piotr Trybalski – Ogarnianie Islandii21:00 – Michalina Kupper – Zagros Mountain Trail – przez góry Iraku SOBOTA, 5 października 2024Rzeka Reda (Zamostne –> Orle)Spływ kajakowy rzeką Redą, godz. 11:00-14:00 Filharmonia Kaszubska, Wejherowo, ul. Sobieskiego 255Warsztaty podróżnicze – godz. 13:00-14:00Piotr Trybalski – Fotografowanie w podróży – jak robić zdjęcia budzące emocje?Prelekcje podróżnicze – godz. 15:00-22:0015:00 – Karolina Gawonicz, Michał Łukaszewicz – Międzyświaty. Wyprawa przez kanadyjskie Barren Lands16:00 – Julita Ilczyszyn – Zrealizować niemożliwe17:00 – Wojciech Ganczarek – Podróż totalna. Ameryka Łacińska na rowerze 2013-202318:30 – Piotr Krzyżowski – Moja droga na Dach Świata19:30 – Marcin Meller – Gaumardżos! Opowieści z Gruzji20:30 – Agnieszka Kołodziejska – Polacy na emigracjiSala zabaw dla dzieci – godz. 15:00-19:00 NIEDZIELA, 6 października 2024Wejherowo, godz. 11:00-13:00Marsz nordic walking Filharmonia Kaszubska, Wejherowo, ul. Sobieskiego 255Warsztaty podróżnicze – godz. 13:00-14:00Adam Cieplak (Wyprawomaniak.pl) – Jak się mieszka w campervanie?Prelekcje podróżnicze – godz. 14:00-20:0014:00 – Dominik Wieczorkiewicz – Hulajnogą wokół Jeziora Niasa15:00 – Jakub Tolak, Zofia Samsel (Foxes in Eden) – Życie w drodze – droga przez życie16:00 – Tomasz Owsiany – YVYpóra. Twarze Paragwaju17:30 – Elżbieta Dzikowska – Przez światSala zabaw dla dzieci – godz. 14:00-18:00 Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do zmian w programie!BILETY można nabywać internetowo poprzez system Evenea:https://evenea.pl/pl/wydarzenie/12WANOGAWanoga - to słowo oznaczające w języku kaszubskim wycieczkę, podróż lub wędrówkę, a także określenie nieco z przymrużeniem oka kogoś kto wciąż wędruje, podróżuje, czyli wanożi. Festiwalowe atrakcje:• cykl spotkań z podróżnikami, eksplorerami i dziennikarzami podróżniczymi• slajdowiska, reportaże, filmy reportażowe• rajd na orientację• konkursy z nagrodami• stoiska z literaturą podróżnicząData rozpoczęcia wydarzenia: 04.10.2024
9-11 listopada 2024 - Swołowo - NA ŚW. MARCINA NAJLEPSZA POMORSKA GĘSINA 9-11 listopada 2024 - Swołowo - NA ŚW. MARCINA NAJLEPSZA POMORSKA GĘSINA Organizowana od jedenastu lat, stała się już rozpoznawalnym wydarzeniem w Województwie Pomorskim. Rok rocznie przyciąga blisko dziesięć tysięcy turystów, zainteresowanych hodowlą gęsi pomorskiej i produktami, wytwarzanymi z jej mięsa. Przez trzy dni trwania imprezy, trwa biesiada przy dźwiękach dawnej muzyki, odbywają się występy zespołów folklorystycznych z regionu, a na koniec zatańczyć można na wiejskiej potańcówce. Każdy, kto przyjedzie w tych dniach do Swołowa, będzie miał okazję degustować i kupić gęsinę w różnych odsłonach kulinarnych (gęsie okrasy, pierogi i kartacze z gęsiną, smalce gęsie, gęsi pieczone, półgęski wędzone na zimno, galarety, pasztety z gęsi, zupy na gęsinie: czernina, brukwianka, kapuśniak). Wydarzenie to niezmiennie upowszechnia tradycję spożywania gęsiny w okolicach dnia Św. Marcina. Gęsina w Swołowie, to również okazja by poznać i degustować potrawy i wyroby z tego mięsa, uczestniczyć w targu produktów wiejskich z okolicy oraz, przy okazji, w jarmarku rękodzieła. Jak zwykle obecnych będzie około osiemdziesięciu wystawców ze swoimi gęsimi wyrobami tj. Koła Gospodyń Wiejskich, gospodarstwa agroturystyczne, lokalni hodowcy, przetwórcy i restauratorzy.Atrakcją dla odwiedzających są zawsze warsztaty i pokazy kulinarne, połączone z degustacją. Podczas imprezy odbywają się również pokazy i warsztaty muzealne, prezentujące dawne jesienne prace gospodarskie i domowe. Obejrzeć będzie można również hodowlę gęsi pomorskiej w tradycyjnych warunkach w Zagrodzie Albrechta oraz odwiedzić inne zwierzęta gospodarskie – owce, konie, kozy, kaczki, kury i in. Bilet wstępu na imprezę upoważnia do zwiedzania muzeum i uczestniczenia w pokazach.Data rozpoczęcia wydarzenia: 09.11.2024
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: xxxTreść komentarza: Cześć jego pamięciData dodania komentarza: 8.06.2024, 09:28Źródło komentarza: Cześć i Chwała Bohaterowi! Mateusz Sitek zginął w obronie Wolnej Polski!.Autor komentarza: tutamTreść komentarza: Pamiętam. Starogardzkie MZK podstawiły autobusy do Pelplina.Data dodania komentarza: 7.06.2024, 22:53Źródło komentarza: 25. rocznica wizyty Jana Pawła II w PelplinieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Pod Starogardem, mniej więcej w kierunku na Pelplin/Rywałd, powstała nowa farma wiatrakowa. Widzę ją z trzeciego piętra na ul. Gdańskiej, bo mam świetny widok na las w tym kierunku. Wiatraki jeszcze się nie obracają. Tak blisko miasta wiatraków jeszcze nie było.Data dodania komentarza: 7.06.2024, 22:51Źródło komentarza: Z OSTATNIEJ CHWILI: Wicestarosta powiatu starogardzkiego zrezygnował ze stanowiskaAutor komentarza: yogTreść komentarza: gnać pałami tych zlodziejiData dodania komentarza: 7.06.2024, 15:45Źródło komentarza: STOP ideologii Zielonego Ładu i centralizacji Unii Europejskiej! KONFERENCJA PRASOWA JAROSŁAWA SELLINA I KACPRA PŁAŻYŃSKIEGOAutor komentarza: Andrzej ŁankowskiTreść komentarza: W prywatnym archiwum w Liniewie jest zdjęcie zrobione ukratkiem z momentu wykonywania morderstwa.Data dodania komentarza: 7.06.2024, 11:58Źródło komentarza: FELIETON: Pamięć o niemieckiej szubienicyAutor komentarza: Bez podpisuTreść komentarza: To bandyci🤣Piłka nożna bez policji!!!Brawo chłopaki💪Data dodania komentarza: 1.06.2024, 10:35Źródło komentarza: 4 osoby odpowiedzą za odpalanie rac i świec dymnych podczas meczu na pelplińskim stadionie
Reklama
Reklama
Reklama