- PiS nawet jeśli wygra wybory zapewne będzie potrzebował koalicjanta, jak zamierzacie osiągnąć zdolność koalicyjną? Czy w ogóle Konfederacja rozważa możliwość bycia koalicjantem PiS po wyborach?
- K. Bosak: Przede wszystkim nie interesują nas problemy PiS-u z przedłużeniem władzy. Uważamy ją za źle sprawowaną, a w wielu obszarach szkodliwą dla obywateli i państwa. Jesteśmy zainteresowani w pierwszej kolejności za zmienieniem tej władzy, a nie przedłużeniem. Po drugie dla lepszej reprezentacji politycznej pracujemy nad poszerzeniem naszego poparcia i zaufania wyborców do nas, abyśmy w przyszłym sejmie mieli więcej posłów. Od tego zależy czy będziemy w opozycji, czy też będziemy prowadzić jakieś negocjacje, co do współtworzenia rządu. Przyznam jednak, że to rzecz która nas teraz nie zajmuje, bo przyszłość jest nieprzewidywalna. Z pewnością jeżeli będziemy mogli kiedyś sprawować rząd on nie będzie wyglądał, jak rząd obecnego PiS-u. Nasze oceny są tu niestety bardzo negatywne.
- Polityka to jednak „sztuka rządzenia”. Sensem bycia politykiem jest by sprawować władzę... Po wyborach Konfederacja może mieć poważną szansę na bycie częścią rządu. Czy rozważacie to?
- Nie rozważamy przedłużania tego rządu, ponieważ oceniamy go negatywnie. Nie zgadzamy się na takie definiowanie polityki, jako jedynie sposobu sprawowania władzy. Czasem jest tak, że trzeba być dłużej w opozycji, aby się wzmocnić, a później móc realizować swój program. Nie interesuje nas bycie czyjąkolwiek przystawką, zwłaszcza koniunkturalnych partii politycznych, które nie służą prawdziwemu interesowi Polski i jej obywateli. Nie interesuje nas bycie w rządzie w zamian za kilka stanowisk. Albo będziemy mogli realizować swój program i nadać rządowi swój program, by kraj mógł iść w dobrą stronę, albo po prostu pozostaniemy w opozycji. Nie przeraża nas wizja bycia w niej, ponieważ aby być silną partią, czasem trzeba odrzucić pokusy bycia w rządzie na złych warunkach.
- Nawet jeśli może spowodować to, że będą rządziły partie z zupełnie przeciwnego obozu?
-To jest normalne w demokracji, że raz rządzi partia z jednej strony sceny politycznej, raz z drugiej.
- Zmieniając temat. Czy nadal Polska powinna wspierać w takim stopniu Ukrainę jak dotychczas? Czy powinno się na tym etapie ograniczać pomoc socjalną? Mówił pan na spotkaniu, że należy ograniczać, bardziej kontrolować kto przekracza granicę z Ukrainą...
- Rozróżniłbym dwa tematy. Jeden – wsparcie Ukrainy i drugi – polityka wobec Ukraińców, którzy znaleźli się w Polsce. Jeśli chodzi o pierwsze, możliwości Polski wcale nie są duże. Nie mamy wielkiego potencjału, który moglibyśmy używać. Nie jesteśmy też potęgą militarną, która mogłaby się mierzyć z Rosją. Przeciwnie jesteśmy państwem nieprzygotowanym do wojny. To co możemy zrobić dla Ukrainy to przepuszczać pomoc militarną od państw silniejszych i położonych w bezpieczniejszym położeniu na Zachód od nas. I to robimy np. w odróżnieniu od Węgier.
Dwa. Udzielać wsparcia logistycznego – w przypadku zniszczenia rafinerii i elektrowni sprzedawać paliwo albo przepuszczać transporty z paliwami, by mogli utrzymać ciągłość działania i by ich front się nie załamał. I oczywiście udzielać wsparcia humanitarnego, pomocy osobom bez dachu nad głową i to nasze państwo też robi. Uruchamiamy m.in. pomoc z Agencji Rezerw Materiałowych oraz konwoje z pomocą. Za chwilę nadejdą temperatury ujemne i ludzie tam będą zamarzać! Uważam, że na tego typu działania nas stać. Natomiast jesteśmy krajem za słabym, żeby uratować upadającą powoli, niestety, gospodarkę ukraińską. Nie stać nas na zapewnienie Ukrainie wystarczającego wsparcia wojskowego. W obu tych zakresach Ukraina jest zabezpieczana przez kraje silniejsze na czele z USA. To w ich rękach tak naprawdę jest los tego konfliktu.
A jeśli chodzi o politykę wobec samych uchodźców, to powinna ona być ostrożna. Nie powinniśmy licytować się z innymi krajami europejskimi. Rząd zachowuje się jakbyśmy byli najbogatszym krajem Unii Europejskiej, a nie jesteśmy.
- Były prezydent USA, Donald Trump i premier Węgier, Viktor Orbanem niedawno udzielili wywiadu, w którym opowiedzieli się za wygaszaniem konfliktu Rosji z Ukrainą. Czy dążenie do porozumienia z Rosją jest w interesie Polski zważywszy, że obecnie połowa infrastruktury krytycznej jest na Ukrainie zniszczona? Za chwilę możemy mieć kolejną falę uchodźców...
- To są szalenie trudne decyzje, ale podejmowanie ich należy do władz Ukrainy. O tym jak długą chcą walczyć i kiedy tę walkę należy przerwać. Ja nie podjąłbym się doradzania władzom Ukrainy, to ich odpowiedzialność. Pokój to banał, zawsze należy do niego dążyć, natomiast można go osiągnąć na różnych warunkach. W interesie Polski nie jest zamrożenie tego konfliktu, bo może on ponownie zamienić się w wojnę. Do tego będzie destabilizowało to cały region. W naszym interesie jest, by Rosja tę wojnę przegrała, ale jesteśmy daleko od tego. Rosja jest przygotowana, by jeszcze prowadzić ją długo. W interesie Polski jest osiągnięcie przez oba te kraje trwałego pokoju, ale to bardzo odległa kwestia i nie będzie dobrego wyjścia.
- Chciałbym też nawiązać do lokalnych spraw. Taką jest remont zabytkowego Mostu Tczewskiego, który stał się przedmiotem kampanii podczas ostatnich wyborów. Co można zrobić, by nasz most mógł w pełni funkcjonować.
- Niestety w tej chwili rząd przygotowuje się do wstrzymywanie różnego rodzaju inwestycji także infrastrukturalnych. Pieniądze się skończyły. Wchodzimy w kryzys i recesję. W mojej ocenie ta inwestycja i wiele innych będą musiały poczekać, bo za chwilę państwo polskie nie będzie miało na podstawowe potrzeby... Trzeba się uzbroić w cierpliwość.
Rozmawiał Wawrzyniec Mocny
Napisz komentarz
Komentarze