Od razu rodzi się jednak wątpliwość. Czarny gryf, patrzący w prawą stronę, na złotym tle, uważany jest za herb Kaszub. Przed zaborami a także przed II wojną światową nie był on herbem województwa pomorskiego. Herbem był gryf czerwony na srebrnym, a nie na złotym polu. Nic dziwnego, dawne województwo pomorskie (I i II RP) to przecież nie tylko Kaszuby. To część historycznej ziemi chełmińskiej, to Kociewie. Dlaczego jednak piszę tu o herbie województwa? Nasz starogardzkie herbowy niewypał powstał w czasie wielkich dyskusji na temat herbu województwa pomorskiego (gdańskiego). Delegaci na Sejmik narzucili czarnego gryfa, którego entuzjastą był kaszubski artysta prof. Wawrzyniec Samp. Entuzjazm to jednak nie wszystko. W roku 2002 Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, na podstawie opinii ogólnopolskiej komisji heraldycznej, odrzuciło ten „herb”. Radni powiatu starogardzkiego nie czekali jednak na opinię MSWiA, choć mieli świadomość, że ich propozycja herbu opiera się na tej wojewódzkiej, nie zatwierdzonej. Od tej pory udawaliśmy, że mamy herb. Owszem, mamy malunek gryfa, nie wiadomo dlaczego czarnego, do tego z rażącymi naruszeniami sztuki heraldycznej.
Heraldyka i weksylologia
Ustawy samorządowe stawiają sprawę jasno: tylko rada gminy, miasta, powiatu, województwa ma prawo ustanawiania herbu. Jest jednak warunek, od którego administracja państwowa nie może odstąpić. Wizerunek proponowany przez poszczególne rady musi być zgodny z kanonami heraldyki, weksylologii i z miejscową tradycją historyczną. Nie wolno na przykład cieniować kolorów, „upiększać”, dodawać jakieś „ozdobne” elementy etc. Nad tym czuwa komisja heraldyczna, złożona z najlepszych znawców w kraju, zbierająca się na posiedzeniach w Warszawie. Heraldyka to, jak wiadomo, nauka pomocnicza historii, zajmuje się znaczeniem znaków herbowych, sztuką ich stosowania, tradycją. Weksylologia zajmuje się chorągwiami jako znakami, zwłaszcza wojskowymi.
„Twórczość” herbowa
Jako stary samorządowiec byłem dwa razy świadkiem herbowych szaleństw. Po wyborach samorządowych z maja 1990 roku wszystkie gminy rzuciły się do tworzenia swoich herbów. Byłem wtedy członkiem prezydium Sejmiku Gdańskiego. Niemal na każdym posiedzeniu Sejmiku toczyły się boje o te herby, choć większość z nich z heraldyką nie miała nic wspólnego. Niektóre były dziełem amatorskiej twórczości wójta, wspieranego przez sekretarkę… Kiedy w roku 1998 wprowadzono na nowo powiaty, zaczęła się nowa „herbomachia”. W takiej atmosferze powstawał „herb” powiatu starogardzkiego. Rolę heraldyka przejął powiatowy artysta, który niczego nie dał sobie wytłumaczyć do końca, wszystko wiedział lepiej, i tak od prawie 24 lat mamy knota udającego herb.
„Zaczęły się schody”…
„Żarty się skończyły, zaczęły się schody” – powiedział pierwszy ułan II Rzeczypospolitej gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski, stając na swym koniu przed schodami restauracji Adria w Warszawie… Podobnie było z naszym powiatowym malunkiem udającym herb. W roku 2009 ogólnopolska komisja heraldyczna odrzuciła projekt sztandaru z jego wizerunkiem, przedstawiając szczegółowo błędy techniczne i grzechy przeciwko tradycji historycznej. Chodziło zwłaszcza o tego czarnego gryfa, który ma uzasadnienie w herbach powiatów położonych na Kaszubach, ale nie u nas. Starostwo wyciszyło jednak sprawę. Dlaczego? Pewnie dla świętego spokoju i by nie było kosztów związanych z nowym herbem, by nie dać powodu do szukania winnych tej absurdalnej sytuacji. Grzechy zaniechania na chwilę pozamiatano.
Parę lat temu sprawa jednak wróciła. Powstał społeczny komitet (z udziałem dwóch radnych powiatowych) dla ufundowania sztandaru dla naszej starogardzkiej (powiatowej) policji. Na jego czele stanął nestor starogardzkich lekarzy Achilles Gałązka (skończył właśnie 89 lat – Plurimos annos, Panie Doktorze!). Jego dwaj stryjowie, policjanci z Kociewia, pełniący w roku 1939 służbę na Kresach, zostali zamordowani przez NKWD. Ten sztandar miał być więc swego rodzaju wotum dla Doktora, który został przewodniczącym komitetu. Rzuciliśmy się do pracy, pomagała „Gazeta Kociewska”, zachęcając swoich czytelników do finansowego wsparcia fundacji, powstało specjalne konto, skalkulowaliśmy koszta. Odbyły się narady członków komitetu z komendą powiatową na temat terminu uroczystości. Przy okazji okazało się, że jesteśmy jedynym powiatem w województwie, którego policja nie ma sztandaru. Obciach!
Zimny prysznic
Któregoś dnia komendant powiatowy inspektor Bogusław Zięba (obecnie zastępca komendanta wojewódzkiego) powiadomił zdumionych członków komitetu, że nic z tego nie będzie, bo sztandar policyjny musi mieć akceptację Komendy Głównej Policji i komisji heraldycznej, a ta nawet słyszeć nie chce, żeby na sztandarze policji starogardzkiej widniał bohomaz w postaci karykatury kaszubskiego czarnego gryfa, do tego z podbielonym tyłkiem…
Najnowsza korespondencja z MSWiA
pokazuje irytację heraldyków z całej Polski, którzy mają dobrą pamięć i nie rozumieją, dlaczego ktoś w powiecie starogardzkim uparł się na karykaturę herbu, lekceważąc uwagi komisji, przedstawione na piśmie już 14 lat temu! Dyrektor Departamentu Administracji Publicznej MSWiA Grzegorz Ziomek, z upoważnienia ministra, zawiadomił ostatnio naszego starostę, że Komisja Heraldyczna jednogłośnie opiniuje „przedłożony projekt” negatywnie. Co to za nowy „projekt”? To najnowsze dzieło naszego powiatowego artysty, który nie przyjmuje do wiadomości stanowiska MSWiA… Przewodniczący komisji heraldycznej Paweł Dudziński nie kryje irytacji. W załączonej do pisma ministra opinii pisze, że przedstawiony komisji „herb powiatu” nie spełnia warunków ustawy o odznakach i mundurach i że komisja sformułowała swe uwagi do tego „herbu” już w roku 2009. 14 lat bezczynności a teraz wciskanie komisji knota od nowa?! „Przedłożony do opinii projekt herbu stanowi [tylko] korektę graficzną herbu, którym powiat posługuje się bez wymaganej prawem opinii [!] ministra administracji od roku 1999. Wyrażone [w roku 2009] zastrzeżenia pozostają aktualne” – pisze w uzasadnieniu pan Dudziński – przewodniczący komisji i ekspert w zakresie heraldyki. Co nam proponuje?
Zaprojektować na nowo
„Koncepcja herbu nie jest zgodna z miejscową tradycją historyczną heraldyki terytorialnej […]. Sprawę herbu powiatu starogardzkiego należy zatem jeszcze raz przemyśleć, dokonać wyboru właściwych symboli i zaprojektować herb na nowo”. Są też w opinii miażdżące uwagi szczegółowe: „Projekt nie jest zgodny z zasadami heraldyki. Zawiera dużo błędów rysunkowych, na przykład godło zdaje się nie mieć linii konturowych, raczej jest ażurowe, przez co przebijają przez nie barwy tarczy herbowej. Położenie godła na podzielonym polu tarczy nie ma oparcia w staropolskiej sztuce heraldycznej”.
Zrobi „lifting”…
Ostatnie spotkanie u starosty z autorem kolejnych nieszczęsnych projektów – z udziałem doktora Gałązki, który nie odpuszcza sprawy (Brawo, Panie Doktorze!) zakończyło się niczym. Nasz dzielny artysta zaoferował „lifting” obecnego knota. Stwierdził jednak, że na razie ma pilniejsze sprawy na głowie i zajmie się tym „liftingiem” po 18 maja!
Szanowny Panie Starosto, pora kończyć tę komedię, bo staniemy się pośmiewiskiem na całą Polskę. Obecny stan to nie pana wina, ale winą będzie zaniechanie sprawy – tak jak to zrobiono w roku 2009. Sprawę trzeba oddać Radzie Powiatu Starogardzkiego, która – zgodnie z zaleceniami ministra i komisji – powinna najpierw unieważnić bohomaz udający herb powiatu, a potem wybrać autora, który zaprojektuje go na nowo, nie lekceważąc uwag historyków i heraldyków.
Napisz komentarz
Komentarze