Czy szalety miejskie są potrzebne, czy władze i odpowiednie służby miejskie dbają o ten przybytek? Czy jest to dobry interes?
„Bunkier na racie”
Od przeszło 50 lat mieszkańcy Starogardu Gd. mogą korzystać z usług szaletu miejskiego na popularnej „racie”. Budynek przypominający bunkier wojenny, znajduje się nieopodal I LO. Pani Aleksandra, która pracuje w szalecie już przeszło 16 lat, uważa, że mieszkańcy miasta nie są chętni, aby płacić korzystanie z szaletu. Twierdzi, przed rokiem 89 ludzie traktowali szalet jako coś zupełnie normalnego.
– Teraz „babcia klozetowa” jest wyśmiewana, nasza praca nie jest szanowana tak jak dawniej – opowiada poruszona p. Aleksandra. - Ludzie uciekają z szaletu, nie zostawiając ani grosza. Gdy się grzecznie upomnę, wyzywają albo i opluć potrafią. Do szaletu na „racie”, dziennie przychodzi kilku (3 -5) klientów. To bardzo niska frekwencja, jak na 50 tys. miasto, posiadające tylko 3 szalety miejskie. Z usług szaletu korzystają głównie ludzie starsi. Szalet jest otwarty od poniedziałku do piątku w godzinach od 10 do 18. Najgorsze są zimy, są dni, gdy nikt nie przychodzi załatwić swoich potrzeb.
Parkowy w roślinnościach
Maria Lemańczyk od 2 lat jest „babcią klozetową” w szalecie miejskim obok parku. Pracuje na pół etatu, swojej pracy nie zamieniłaby na żadną inną.
– Kocham ludzi i właśnie ta praca, zapewnia mi kontakt z nimi przez cały dzień – powiedziała Maria Lemańczyk. - Czuję się bardzo odpowiedzialna za to, aby potrzebujący w godnych warunkach mogli korzystać z mojego szaletu. Z szaletu na ul. Hallera w ciągu tygodnia korzysta średnio 290 klientów (od 13 do 55 wejść dziennie). Rekord padł 10 lipca, gdy aż 61 osób płaciło za załatwienie swych potrzeb.
Szalet wygląda jak ogród botaniczny. Liczne i bujne rośliny w donicach zachęcają klienta do kolejnego przyjścia w niedalekiej przyszłości.
– Nie zapomnę jak odwiedziła mnie pewna 96-letnia pani, z Warszawy. Powiedziała wówczas, że jeszcze nigdy w życiu nie była w takim eleganckim i czystym szalecie jak mój. To było szalenie miłe dla mnie - opowiada „babcia klozetowa”. - Zdarzają się również bardzo specyficzni klienci, którzy potrafią nie wychodzić z kabiny toaletowej przez ponad godzinę. Są zazwyczaj pod wpływem alkoholu lub narkotyków. – Pamiętam jak dwóch panów weszło razem do kabiny i przez 40 min. załatwiali swoje „potrzeby”. Nie chce nawet myśleć co tam się działo...
Milej załatwiać się w pruskich murach
Szalet miejski, położony w pobliżu Starostwa Powiatowego, jest zabytkowym budynkiem. Jego wygląd z pewnością przyciąga klientów. Każdego korzysta z niego od 40 do 60 osób (płacąc po 1zł).
– Pracuję w tym szalecie od prawie 3 lat – powiedział Zenon Lemańczyk. - Jak przyszedłem do pracy to wszystko było tutaj w opłakanym stanie. Teraz klienci mówią, że uwielbiają tu przychodzić ze względu na historię budynku, usadowionego na ruinach pruskiego muru.
Dla szaletu „na górce” nie stanowi zagrożenia darmowa toaleta w budynku Starostwa.
– Jestem bardzo zdenerwowany pogłoskami, które do mnie docierają – skarży się Lemańczyk. - Czym ja się różnię od radnego, który ma kasę i kontakty? Przez 40 lat pracowałem jako malarz i dekorator, a tymczasem ktoś kto ma mnie w nosie, chce sobie kupić działkę, przez którą zamkną moje miejsce pracy? Proponuję zrobić sondę wśród mieszkańców miasta i zapytać ich, czy chcą zamknięcia mojego szaletu? Mówi, że zdarza się, że do jego szaletu przyjdzie kobieta z trójką dzieci lub bezdomny, wtedy kasuje pieniądze jak za jedną osobę, bądź wcale.
Nasza sonda
O opinię na temat szaletów miejskich zapytaliśmy mieszkańców.
Jacek Cichoń, lat 37, pracownik fizyczny, mieszkaniec Starogardu
Korzystam z szaletów miejskich bardzo rzadko. Zdarza się jednak, że będąc w mieście, muszę umyć ręce lub załatwić swoje potrzeby fizjologiczne, wtedy chętnie idę do toalety płatnej.
Michał Kamiński, lat 27, pracownik biurowy, mieszkaniec Starogardu
Nie uczęszczam do szaletów miejskich bo uważam, że są to miejsca niehigieniczne i łatwo złapać tam jakieś choróbsko. Jest w Starogardzie wiele czystych miejsc, np. Starostwo lub Urząd Miasta, gdzie za darmo i w „domowych” warunkach korzystam z toalety.
Janina Leszman, lat 65, emerytka, mieszkanka Starogardu
Lubię szalety miejskie w naszym mieście. Jestem już starszą osobą i nie zawsze wypada mi iść pod drzewko. Szalet miejski kosztuje zaledwie 1zł, a jestem pewna, że w czystych warunkach załatwiłam co potrzeba.
Reklama
Zwierzenia „klozetowych”. Szalety miejskie: od przybytku głowa nie boli
STAROGARD GD. Dla szaletu „na górce” nie stanowi zagrożenia „darmowa toaleta” w budynku Starostwa. Przybytek na ul. Hallera wygląda jak ogród botaniczny. Najgorsze są zimy, są dni, gdy nikt nie przychodzi załatwić swoich potrzeb. Dwóch panów weszło razem do kabiny i przez 40 min. załatwiali swoje „potrzeby”.
- 06.08.2009 00:00 (aktualizacja 17.08.2023 21:07)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze