Reklama
czwartek, 28 listopada 2024 03:42
Reklama

Kontrowersje wokół prywatnych placówek dziennej opieki nad dzieckiem. Przedszkolny biznes?

STAROGARD GD. Można sobie założyć legalnie prywatne „przedszkole”. Nie trzeba mieć uprawnień. Wystarczy zarejestrować placówkę jako działalność gospodarczą. Jak się okazuje, takie „przedszkola” nie podlegają takiej kontroli jak tradycyjne placówki oświatowe. Czy otwieranie punktów opieki dziennej tylko dla szybkiego zarobku, to nagminny proceder, który może zagrozić bezpieczeństwu najmłodszych?
Kontrowersje wokół prywatnych placówek dziennej opieki nad dzieckiem. Przedszkolny biznes?
Przeciwnicy twierdzą, że punkty dziennej opieki nad dzieckiem nie są nadzorowane przez kuratorium oświaty. Odpowiedzialność za kontrolę tych punktów spada więc tylko na rodziców. Inspekcja Sanitarna interweniuje dopiero na prośbę rodziców lub w sytuacji, gdy coś się wydarzy.
Natomiast przepisy obowiązujące w publicznych i niepublicznych punktach przedszkolnych są bardzo szczegółowe i rygorystyczne. Dotyczy to m.in. ograniczenia liczby przedszkolaków do 25 dzieci. Meble i zabawki muszą posiadać atesty i certyfikaty. Obowiązują przepisy przeciwpożarowe (parter, 2 wyjścia, trudno zapalna wykładzina).
Większość z tych przepisów nie obowiązuje w punktach dziennej opieki nad dzieckiem. Jednakże z punktu widzenia prawa oba mogą swobodnie posługiwać się nazwą „PRZEDSZKOLE”.
Obrońcy placówek dziennej opieki twierdzą, że to nie przepisy regulują poziom bezpieczeństwa i jakość wyposażenia placówki, ale wymusza to konkurencja. Korzystają z takich samych książek jak w innych placówkach, zapewniają leżaki, mają dużo miejsca do zabawy...
Radna Aleksandra Florek uważa, że to wolny rynek (a nie przestarzałe przepisy) powinien decydować co dla dziecka jest dobre. Nie uważa, że otwieranie punków opieki dziennej tylko dla szybkiego zarobku to nagminny proceder, który może zagrozić bezpieczeństwu najmłodszych. Nie dajmy się zwariować! 

* * *
Publikacja: Gazeta Kociewska

Przedszkole „na słowo”
Najprawdopodobniej w najbliższych dniach powstanie w Starogardzie pierwszy niepubliczny punkt przedszkolny. Założycielka Martyna Bunikowska czeka na decyzję Urzędu Miasta. Liczy na pozytywne rozpatrzenie wniosku. Od tej decyzji zależy czy Urząd będzie dotował działalność punktu.

Co jest przedszkolem, a co nim nie jest?
W Starogardzie oprócz przedszkoli publicznych i powstającej placówki niepublicznej działa 8 punktów dziennej opieki nad dzieckiem. Na pierwszy rzut oka nie różnią się od pozostałych placówek. Uczą literek, języków obcych, wychowują. Różnica pojawia się, kiedy przyjrzeć się w oparciu o jakie przepisy funkcjonują. Ich funkcjonowanie nie jest uzależnione ani od kontroli straży pożarnej ani inspekcji sanitarnej. Wychowawcy nie muszą posiadać wymaganego - w przypadku innych placówek - wykształcenia pedagogicznego. Właściciele mogą zorganizować punkt według własnych pomysłów, niekoniecznie zgodnych z tym co praktykuje się w przedszkolach publicznych i niepublicznych punktach przedszkolnych.
- Punkty dziennej opieki nad dzieckiem nie są placówkami opartymi o prawo oświatowe, lecz o zasady prowadzenia działalności gospodarczej – wyjaśnia Urszula Domachowska, naczelnik Wydziału Spraw Społecznych Urzędu Miasta. -  Nie podlegają one ewidencji oświatowej lecz gospodarczej. Nie są nadzorowane ze strony władz miasta ani przez kuratorium oświaty.
W praktyce oznacza to, że właściciel punktu dziennej opieki nad dzieckiem może rozpocząć działalność w oderwaniu od istniejących praktyk i zaleceń wszystkich jednostek odpowiedzialnych za kontrolę pozostałych placówek, nie ponosząc za to żadnych konsekwencji. Odpowiedzialność za kontrolę tych punktów spada więc na rodziców, co nie jest łatwe. Placówki te są tworami nowymi, większość z nich powstała przez ostatni rok. Rodzice nie mają  pola manewru, bo wolne miejsca w przedszkolach publicznych to rzadkość.
- Dzienne punkty opieki zazwyczaj przyciągają klientów czyli rodziców prostymi i skutecznymi chwytami, jakimi są ponadprogramowe zajęcia np. nauki języków obcych, tańca czy śpiewu itd. – mówi Iwona Przewoska z PSSE w Starogardzie. -Rodzice mogą nie zdawać sobie sprawy, że oddają pociechy do miejsc, które nie podlegają w żaden sposób kontroli ze strony ani Inspekcji Sanitarnej ani Straży Pożarnej. Z reguły nikt nie pyta „czy tutaj została przeprowadzona kontrola czy mebelki mają atest?”.  Jeśli chodzi o punkty dziennej opieki nad dzieckiem Inspekcja interweniuje dopiero na wyraźną prośbę rodziców lub w sytuacji gdy coś się wydarzy.
Przepisy są szczegółowe i wymagające
Przepisy obowiązujące w niepublicznych punktach przedszkolnych są bardzo szczegółowe. Placówka taka może przyjąć maksymalnie 25 dzieci. Wszystkie meble i zabawki muszą posiadać atesty i certyfikaty, placówka powinna posiadać osobne pomieszczenie na odzież wierzchnią oraz zapewnić leżakowanie w przypadku pobytu dziecka przez więcej niż 5 godzin dziennie. Obowiązują przepisy przeciwpożarowe. Lokal powinien znajdować się na parterze, mieć co najmniej 2 wyjścia na zewnątrz i być wyposażony w trudno zapalną wykładzinę podłogową. Większość z tych przepisów nie obowiązuje w punktach dziennej opieki nad dzieckiem. Natomiast odróżnienie obu placówek na pierwszy rzut oka jest niemożliwe.
Z punktu widzenia prawa oba mogą swobodnie posługiwać się nazwą „PRZEDSZKOLE”. Naczelnik Urszula Domachowska uważa, że punkty dziennej opieki nad dzieckiem nie zastąpią przedszkoli publicznych.
- Jeżeli mówimy o alternatywnych formach wychowania przedszkolnego to nie może być mowy o „zastępowaniu”, lecz o „uzupełnianiu” oferty w zakresie wychowania przedszkolnego na terenie gminy – mówi Domachowska.
Do tej pory w Starogardzie nie zanotowano żadnego przypadku interwencji Inspekcji Sanitarnej bądź Straży Pożarnej na wniosek któregoś z rodziców. W niewyjaśnionych okolicznościach zniknął jeden z punktów na ul. Sikorskiego. Być może właściciele zdali sobie sprawę, że nie będą mogli prowadzić działalności ze względu na utrudnienia architektoniczne budynku, uniemożliwiające zachowanie bezpieczeństwa dzieci.
Konkurencja wymusza jakość
Pracownica jednego z punktów dziennej opieki w Starogardzie twierdzi, że to nie przepisy regulują poziom bezpieczeństwa i wyposażenia placówki, ale wymusza to na nich konkurencja i chęć zdobycia nowego klienta.
- Proszę obejrzeć pomieszczenia, znajduje się to, co posiadają pozostałe przedszkola – zapewnia moja rozmówczyni. – Jeśli chcę przyciągnąć do siebie rodziców, muszę zaoferować im takie miejsce i warunki, w którym maluchom będzie dobrze. Zdaję sobie sprawę, że zgodnie z przepisami w punkcie nie musi być odpowiedniego sprzętu czy wykwalifikowanych wychowawców, ale u nas każdy pracownik ma odpowiednie kwalifikacje. Korzystamy z takich samych książek jak w innych placówkach, zapewniamy leżaki, odpowiednio dużo miejsca do zabawy, chociaż też wiemy, że moglibyśmy upchać dzieci do granic możliwości. Tylko kto oddałby później tutaj swojego malucha?
Podobnego zdania jest właścicielka jednego z punktów dziennej opieki nad dzieckiem, radna Aleksandra Florek. W jej opinii, to nie przestarzałe przepisy powinny mówić co dla danego dziecka będzie dobre, decydować o tym powinien wolny rynek. Nie uważa, że otwieranie punków opieki dziennej tylko dla szybkiego zarobku, to nagminny proceder, który może zagrozić bezpieczeństwu najmłodszych.
- Podstawą funkcjonowania punktów dziennej opieki nad dzieckiem jest umowa pomiędzy osobą, która przyjmuje dziecko a rodzicem – mówi Aleksandra Florek. – Sporządza się umowę cywilno – prawną, zapisuje się w niej jakie punkty składowe będzie zawierała taka opieka i rodzic ma prawo to egzekwować. Myślę, że powinniśmy zaufać tym, którzy decydują się otworzyć taki punkt i wychowywać dzieci, bo nie jest to łatwa praca. Nie chce mi się wierzyć, że rodzice nie wiedzą w jakich warunkach dorastają ich dzieci.

Nie dajmy się zwariować
Właścicielka punktu uważa, że przepisy zawarte m.in. w rozporządzeniu ministra edukacji nie mają nic wspólnego z obowiązującymi trendami w nauczaniu najmłodszych.
- Niepublicznych punków przedszkolnych mogłoby być więcej gdyby działały jako jednostki oświatowe, a nie jak jest to w tej chwili podobnie do przychodni należących pod NFZ. Stąd te wszystkie przestarzałe i czasami wręcz śmieszne - obostrzenia, np.  że dzieci muszą mieć niskie zlewy. Czy ktokolwiek w domu posiada niskie zlewy dostosowane dla dzieci? I czy to oznacza, że dzieci gorzej się rozwijają? Nie. Dlatego nie dajmy się zwariować. To m.in. zaleca nowa podstawa programowa. Punkty dziennej opieki zajmują się wychowaniem, a do tego nie potrzeba surowych norm.
Radna mówi, że z chęcią otworzy niepubliczny punkt przedszkolny, ale dopiero, kiedy przepisy pozwolą na ich swobodne funkcjonowanie.
-    Wiadomo, po co są te wszystkie zaostrzone przepisy – mówi Florek. – Samorządów nie stać na dotowanie niepublicznych punktów przedszkolnych, dlatego wymyślają kolejne normy. Większość osób stara się je ominąć i zakłada punkty dziennej opieki nad dzieckiem.
* * *
Z ekonomicznego punktu widzenia oczywiste jest, że Urzędowi Miasta jest na rękę funkcjonowanie punktów dziennej opieki nad dzieckiem i ograniczanie możliwości powstawania niepublicznych punktów przedszkolnych, do których należałoby dopłacać, a to nadszarpnęłoby budżetem miasta. Przepisy choć przestarzałe, chronią dzieci przed nieodpowiedzialnością ludzi, którzy z misji wychowywania chcą robić szybki interes. Przepisy - nawet te najostrzejsze - nie dadzą nic, jeśli sam rodzic nie będzie wiedział w jakim środowisku dorasta jego dziecko.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: agataTreść komentarza: "Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi." autor: Jan Kochanowski. Ciągle na czasie i czuję, że aktualne będzie do końca swiata.Data dodania komentarza: 29.10.2024, 11:44Źródło komentarza: Skrzywdzeni pracownicy wnoszą pozwy przeciw PKP Cargo. Pierwszymi zwalnianymi kolejarzami są ci należący do związku „Solidarność”!Autor komentarza: buźkaTreść komentarza: Ja tu widzę faszystowskie świnie przy korycie. Nic więcej.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 21:54Źródło komentarza: Promocja książki dr. Mateusza Kubickiego pt. "Okupacja niemiecka w powiecie starogardzkim w latach 1939–1945"Autor komentarza: agataTreść komentarza: Rączki poobcinać a nie że teraz za nasze pieniądze dlej będą nic nie robic tylko spać i jeśćData dodania komentarza: 28.10.2024, 11:34Źródło komentarza: Policjanci zatrzymali włamywaczy, którzy trzykrotnie okradli niezamieszkały budynek w TczewieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Jeśli co roku ze wszystkich szkół średnich w Starogardzie na studia do Gdańska wyjeżdżają prawie wszyscy maturzyści i po skończeniu studiów już nie wracają, to niestety może tak być.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 00:20Źródło komentarza: Starogard się wyludnia?! Z roku na rok miasto liczy coraz mniej mieszkańcówAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dlaczego osoby z marginesu noszą dziś bejsbolówki albo kaptury? Skąd ta wieśniacka hip-hopowa moda?Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:36Źródło komentarza: Ukradł 100 metrów kabla z budowy. Złodziej stanie przed sądemAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dziwnie działają narkotyki, że skakanie po dachu aut jest takie kuszące i atrakcyjne. Pewno siada psychika młodego człowieka, gdy widzi, że prawie każdy pracujący ma dziś samochód, a ja nie.Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:34Źródło komentarza: [NAGRANIE Z MONITORINGU] Młody nabuzowany mężczyzna skakał po dachu auta na starogardzkim Rynku
Reklama
Reklama
Reklama