Reklama
wtorek, 26 listopada 2024 02:28
Reklama dotacje rpo
Reklama

Legenda wracającej piłki

KOCIEWIE. Pomimo ogromnej popularności w świecie, tenis ziemny nadal należy w powiecie starogardzkim do dyscyplin elitarnych.
Legenda wracającej piłki
Zwykło się mówić „konie, żagle, tenis to sporty elitarne”. Nic bardziej mylnego. Owszem, to jedne z najpiękniejszych dyscyplin sportowych, lecz nie elitarne. To były i są w świecie, i powinny być u nas dyscypliny masowe, ogólnodostępne dla dzieci i młodzieży, która spełnia warunki zdrowotne do uprawiania tych dyscyplin i marzy, by te dyscypliny sportu uprawiać bez względu na zasobność kieszeni rodziców

Grano u nas „od zawsze”
W tenisa ziemnego grano w Starogardzie Gdańskim „od zawsze”. Przed wojną, w czasie wojny i po odzyskaniu niepodległości. Przed wojną, z tego co mówił swoim wychowankom pierwszy trener i wychowawca młodzieży Jan Rzeszewicz, w Starogardzie grano na kortach w „Strzelnicy”, w parku kocborowskim i na korcie przy Urzędzie Miejskim. Tam grano również w czasie wojny. Po wojnie powstały dwa korty tenisowe przy ulicy Grunwaldzkiej. Opiekunem tych kortów był wyżej wspomniany Jan Rzeszewicz, późniejszy wychowawca i trener całej grupy starogardzkich mistrzów. Czynny kort w kocborowskim parku pamiętam z lat dzieciństwa (lata 50.) Krótko grali na nim lekarze - dr Wołek i dr Dłużewski, dyrektor szpitala. W okresie akcji „Hoduj nutrie” błyskawicznie rozszarpano otaczający kort siatkę.   

Przegrasz - pojedziesz do Stutthofu
Starszym tenisistom starogardzkim znane jest opowiadanie Jana Rzeszewicza z okresu okupacji, kiedy to nagle został wezwany przez wysokiego rangą oficera SS w Starogardzie (lub jego zastępcę?). Stanął przed nim na baczność blady ze strachu i  usłyszał pytanie: „Johann, w tenisa grasz?”. „Gram” - odpowiedział Rzeszewicz trzęsącym się głosem. „To jutro o siedemnastej weź rakiety, strój, obuwie i przyjdź na kort”. Po kilku przebiciach Jan Rzeszewicz już wiedział, że jest lepszy od swojego strasznego partnera. Po rozgrzewce zaczęli grać na punkty. Rzeszewicz ze strachu się „podłożył” (przegrał). Zaczęli grać codziennie i Rzeszewicz codzienne „przegrywał”. Po kilku dniach, gdy znowu „przegrał”, Niemiec podszedł do niego i powiedział: „Jak jeszcze raz ze mną przegrasz, to pojedziesz do Stutthofu”. Od tego czasu Jan Rzeszewicz regularnie wygrywał mecze z Niemcem do zera, czasami tylko dając mu wygrać gema.

Wracającej piłka
Po wojnie odradzały się kluby sportowe  we wszystkich miastach na Pomorzu. W  konfrontacji z tenisistami Chojnic, Malborka, Tczewa Jan Rzeszewicz był nie do pokonania. W tym czasie w Starogardzie zamieszkał absolwent Politechniki Warszawskiej Jerzy Iwicki. Pan Jerzy wspaniale grał w tenisa, a jego atakujący bekhend z rotacją awansującą był całkowitą nowością techniczną w Starogardzie. Dopiero po latach mozolnej pracy Rzeszewicza z młodzieżą zaczęli wygrywać z nim jego wychowankowie Edward Urbanowicz, a potem Bogdan Kruszona. Znane jest powiedzenie Jana Rzeszewicza: „Będziesz dobry, gdy zagrasz tak, by piłka po odbiciu na stronie przeciwnika na skutek nadanej jej rotacji wróciła na twoją stronę”. Nikt poza Rzeszewiczem tej umiejętności w Starogardzie do dnia dzisiejszego nie posiadł. W tym roku, kiedy grałem na korcie pani Adamowskiej w Kolinczu z Bogdanem Kruszoną, ten wieloletni trener przeżył szok, kiedy wyszło mi właśnie takie zagranie. Przyznam, że sam też byłem zdumiony.

Moje jedyne zwycięstwo  
W latach 1975 - 1980 Tczew i Starogard miały już silne młodzieżowe drużyny. Kiedy przyjechałem po ładnych kilku latach z Torunia  (6 lat mieszkałem na Mazurach, a potem 5 w Toruniu), poszedłem zagrać w turnieju. Grałem wtedy całkiem nieźle – trenowałem w grodzie Kopernika. Byłem zdumiony. Przy stoliku z losowaniem stała zaskakująco duża grupa tenisistów i... wszyscy bali się wylosować pana w już podeszłym wieku  – Jana Rzeszewicza właśnie. To wtedy udało mi się wygrać w Władysławem Pleszkunem, ale potem już nie szło...

Od młodzieży aż się roiło
Grupy – tczewska i starogardzka -  były mocne. W Tczewie córka Henryka Kuklińskiego plasowała się w pierwszej dwudziestce seniorek w Polsce. Ze  Starogardu w pierwszej dziesiątce kadetów w Polsce widniały dwa nazwiska wychowanków Bogdana Kruszony: Wojtek Król i Waldemar Borkowski. Między Tczewem i Starogardem odbywały się niesamowicie zacięte mecze singlowe, deble i gry mieszane. Numerem jeden ze Sarogardu był zawsze honorowo Jan Rzeszewicz, a z Tczewa - pan Kukliński. W tym okresie w sekcji tenisa ziemnego w SKS Start Starogard od młodzieży aż się roiło. Kasia Trawicka i Iwona Lidzińska były w pierwszej drużynie młodziczek wraz z Królem, Borkowskim, Kłosem i Tylkowskim. Starogard w Okręgu Pomorskim zajmował trzecie miejsce drużynowo za SKT Sopot i „Arką” Gdynia. Tenis był autentycznie sportem masowym. Chętni do nauki gry w tenisa swoje pierwsze rakiety dostawali z klubu. Wśród młodzieży odbywała się naturalna selekcja z uprawiania tenisa amatorskiego do wyczynu.

Grali masowo nieraz do 23.00
Korty przy OSiR-ze i przy Szkole Podstawowej nr 6 kipiały życiem od rana do wieczora. Zimą czołówka trenowała na sali pod okiem trenera i rodziców często do 23.00. Wir sportowy krążył między staraniami o licencję, aktualizacją badań lekarskich i ciągłymi wyjazdami na  Międzyszkolne i Wojewódzkie Igrzyska Sportowe oraz turnieje i zawody do Sopotu, Gdyni, Torunia, Bydgoszczy, Poznania, Warszawy i Katowic. Od 25 lat wychowanek Bogdana Kruszony i były członek klubu SKS „Start” Starogard Wojtek Król jest nie do pokonania. Na to, że od 25 lat w tenisowym OSiR Open nikt nie może pokonać mistrza z lat 80., składa się wiele przyczyn. Jeszcze w latach 90. na starogardzkich kortach grano w tenisa masowo. Bywało, że w turniejach uczestniczyło 30 i 40 zawodników. Przez szkółkę tenisową Kruszony przewijało się rocznie około 100 dziewcząt i chłopców. Cieszyła szczególnie obecność dziewcząt na starogardzkich kortach.

Wyczyn - próby
Wszyscy chcieli dorównać Królowi, Bielakowi i Tylkowskiemu. Niezwykle ambitnym i pracowitym dziewczętom Ani Szefler i Agnieszce Blacharczyk marzyła się kariera zawodnicza. Agnieszka Blacharczyk próbowała wyczynu w Hamburgu. Paulina Gliszczyńska, Patrycja Sulewska oraz Sandra Tocha były o krok od kariery tenisowej. Obecnie z starogardzkiej młodzieży jedynie Maciej Moys z prywatnej szkółki tenisowej i trenujący na prywatnym korcie pani Adamowskiej zaczyna na otwartych turniejach w Tczewie i Starogardzie pomału wypierać „starych” mistrzów. W Starogardzie, mimo istniejącej sekcji tenisa ziemnego w klubie „Beniaminek”, dofinansowaniu klubu przez miasto i 80-letniej tradycji, ta dyscyplina sportu nie może wyjść poza nawierzchnię (zorane klepisko) i dziurawe ogrodzenie OSiR-owskich kortów. Obecnie w Tczewie  tenisowe „skrzaty” Mateusz Górski i  Mikołaj Gajewski są w swojej kategorii najlepsi w Polsce. Z Opalenia Kornelia Staniszewska w „młodzikach” plasuje się w pierwszej dwudziestce w Polsce. Przedtem ze Skórcza Klaudia Włodarczyk (obecnie gra w USA?) była w pierwszej dwudziestce seniorek w Polsce, a jej brat Michał reprezentował Polskę w Sopocie w turnieju Prokom Open. Tczew, Skórcz, Opalenie są przykładem, że młodzież utalentowana jest wszędzie, lecz by kontynuować tenisowe tradycje, potrzebna jest odpowiednia polityka władz sportowych, wypróbowane rozwiązania systemowe do tej dyscypliny sportu, wiedza i solidna mrówcza praca trenerska z młodzieżą.

Najwspanialsza dyscyplina indywidualna
Na zakończenie kilka słów całkiem od siebie. Uprawiałem różne dyscypliny. Te z rakietkami zwłaszcza. W latach 60. Jan Brdak – wówczas wuefista w SP 7 w Starogardzie - wysłał mnie do Malborka na mistrzostwa województwa w kometkę. Zdobyłem brązowy medal w juniorach. W latach 80., po powrocie ze studiów, zdobyłem w tej dyscyplinie mistrzostwo Starogardu, ogrywając silnych zawodników z ówczesnej Polfy. W tenisa ziemnego grałem na studiach. W tenisa stołowego trenowałem od czasów ogólniaka. Grałem w lidze okręgowej „Wierzycy” u Kazika Pazdy, raz, już jako trener LKS Agro-Kociewie, w II lidze. Jako trener wychowałem setki tenisistów. Gdyby dzisiaj rodzic przyprowadził do mnie dziecko na halę i chciał zapisać na zajęcia w „stołowego”, rzekłbym: Niech pan/-ni koniecznie poszuka szkółki tenisa ziemnego. To najpiękniejsza dyscyplina ze sportów indywidualnych.         


Budujmy korty
W powiecie jest ponad 20 kortów, z czego bodajże 16 prywatnych. Co jest w tej dyscyplinie takiego, że samorządy tak mało inwestują w ich budowę? Spora powierzchnia, jaką zajmują? Być może. A być może to ciągle takie samo jak za PRL-u przekonanie, że tenis ziemny jest sportem indywidualnym i dla... burżujów? Tymczasem  kort wybudowany sposobem gospodarczym kosztuje około 25 tys. zł (firma: od 35 tys. zł). W przypadku budowy kompleksu kortów ceny idą mocno w dół. Zupełnie innym problemem jest brak szkoleniowców i entuzjastów. Naocznie można się o tym przekonać w Skórczu. Kiedy ich zabrakło, na pięknych nie tak dawno kortach zaczęły rosnąć chwasty... Może kiedyś uda się jednak wrócić do ideałów Jana Rzeszewicza? Może tytuł reportażu nie musi mieć tylko znaczenia dosłownego? 

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

fan 08.08.2008 22:14
heń z tym to masz 110% racji, taka to mała tenisowa społeczność...

heń 01.08.2008 15:02
Ma... i Kr.. to dziady jakich mało. Co rok się kłócą i co rok się kochają.

31.07.2008 18:38
Patrząc na stan kortów na OSIR-ze, należałoby raczej stwierdzić, że tenis nie jest sportem dla elit społecznych, ale dla ryzykantów i akrobatów. I co na to władze miasta? Pewnie powiedzą, że chcieliby, ale nie bardzo mają za co (a do tego nie bardzo mają sensowny pomysł, oby tylko nie zrobili ścianki bis)

Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: agataTreść komentarza: "Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi." autor: Jan Kochanowski. Ciągle na czasie i czuję, że aktualne będzie do końca swiata.Data dodania komentarza: 29.10.2024, 11:44Źródło komentarza: Skrzywdzeni pracownicy wnoszą pozwy przeciw PKP Cargo. Pierwszymi zwalnianymi kolejarzami są ci należący do związku „Solidarność”!Autor komentarza: buźkaTreść komentarza: Ja tu widzę faszystowskie świnie przy korycie. Nic więcej.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 21:54Źródło komentarza: Promocja książki dr. Mateusza Kubickiego pt. "Okupacja niemiecka w powiecie starogardzkim w latach 1939–1945"Autor komentarza: agataTreść komentarza: Rączki poobcinać a nie że teraz za nasze pieniądze dlej będą nic nie robic tylko spać i jeśćData dodania komentarza: 28.10.2024, 11:34Źródło komentarza: Policjanci zatrzymali włamywaczy, którzy trzykrotnie okradli niezamieszkały budynek w TczewieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Jeśli co roku ze wszystkich szkół średnich w Starogardzie na studia do Gdańska wyjeżdżają prawie wszyscy maturzyści i po skończeniu studiów już nie wracają, to niestety może tak być.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 00:20Źródło komentarza: Starogard się wyludnia?! Z roku na rok miasto liczy coraz mniej mieszkańcówAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dlaczego osoby z marginesu noszą dziś bejsbolówki albo kaptury? Skąd ta wieśniacka hip-hopowa moda?Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:36Źródło komentarza: Ukradł 100 metrów kabla z budowy. Złodziej stanie przed sądemAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dziwnie działają narkotyki, że skakanie po dachu aut jest takie kuszące i atrakcyjne. Pewno siada psychika młodego człowieka, gdy widzi, że prawie każdy pracujący ma dziś samochód, a ja nie.Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:34Źródło komentarza: [NAGRANIE Z MONITORINGU] Młody nabuzowany mężczyzna skakał po dachu auta na starogardzkim Rynku
Reklamadotacje rpo
Reklama
Reklama