Konferencja podsumowująca program została zorganizowana przy okazji europejskiej konferencji OCIPE, wzięli w niej udział przedstawiciele „biura matki” w Brukseli, biura w Strasburgu (biuro istnieje 51 lat) i Budapeszcie.
Przejrzystość życia publicznego w Polsce
O kreowaniu myślenia pozytywnego w społeczeństwie obywatelskim mówił, podsumowując cykl konferencji, dr Bogusław Trzeciak SJ, dyrektor Katolickiego Biura Informacji i Inicjatyw Europejskich OCIPE, współorganizator warsztatów.
- Istnieje wiele różnych stowarzyszeń działających na tym polu. Na przykład Fundacja Batorego, gdzie Grażyna Kopińska prowadzi od 8 lat specjalny program dotyczący przejrzystości i antykorupcji. Myślę, że nasze szkolenia i wymiana doświadczeń podniosły umiejętności dziennikarzy. Zachęciliśmy ich do monitorowania instytucji publicznych i zachowań urzędników, szczególnie dla większej przejrzystości życia publicznego w środowiskach lokalnych.
Dla nas, obywateli fundamentalna jest uchwalona w 2001 r. ustawa o jawności w życiu publicznym. Mamy np. prawo do upublicznienia listy firm, którym umorzono podatki. Często burmistrz czy wójt, te listy ukrywa, zasłaniając się ustawą o ochronie danych osobowych a nie ma do tego prawa, bo to jest jawne. Kolejna sprawa - budżet zadaniowy, ma być napisany tak, aby obywatele go rozumieli. Ważna w każdym ratuszu jest przejrzysta polityka kadrowa - konkursy na stanowiska a nie miejsca dla rodziny, znajomych.
Otwartość informacyjna władz
Władze mają wrodzoną tendencję do chowania się za plecami. Wydają sobie gazetki: Panoramy, Ratusze czy inne. Nie informują, tylko komentują, a im mniej informacji, tym obywatel jest bardziej otwarty na dezinformację i plotki.
- Stowarzyszenie mediów lokalnych policzyło, że w Polsce jest mniej niż 50. niezależnych gazet. Pozostałe są albo bezpośrednio wydawane przez ratusze, albo żyją z ich ogłoszeń, reklam i dotacji - mówiła Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego. - Po wycofaniu reklam, gazeta pada.
Trudno pisać o złych decyzjach burmistrza skoro na kolejnej stronie jest ratuszowy przetarg.
- Kolejna sprawa to powiązanie władz lokalnych z sądami, często rodzinne, tak głębokie, że niemożliwe jest przebicie się przez taki układ – mówiła dalej Kopińska. - Wtedy życie ludzi niepokornych, nie zgadzających się z postępowaniem władzy, jest na tym lokalnym poziomie trudne.
Skąd my to znamy pani Grażyno? To prawda, że społeczeństwo obywatelskie nie odbuduje się samo i nie powstanie szybko, ale w interesie władzy, nawet tej zarozumiałej, jest działalność stowarzyszeń np. edukacyjnych, bo ważna jest edukacja obywatelska na poziomie szkoły.
Czy inwestować w instytucje czy w człowieka?
Organizatorzy warsztatów wysłali 700 maili do szkół. Na ich apel odpowiedziało kilka. Osoby w szkołach nie chcą się angażować w pracę społeczną.
- Parę lat temu organizowaliśmy szkolenia kończące się dyplomem, który był ważny, bo potrzebny do awansu zawodowego i wtedy nauczyciel garnęli się do takich szkoleń, Dziś mniej – ocenia dr Trzeciak SJ. - Takie spotkania są ważne, aby uczniowie uwierzyli w swoje możliwości i przełamali kompleksy pochodzenia z małego miasta. Powszechnie uważają, że małe miasta nie maja takiej siły przebicia. Tu potrzebna jest czwarta władza.
Spotkania służyły też wzajemnemu poznaniu się dziennikarzy, aby potem mogli się wzajemnie wspierać, nie tylko na poziomie inicjatyw lokalnych. Łukasz Kurz (Raport specjalny) wyjaśnił jak zbierać materiały czym się posiłkować i u kogo szukać wsparcia. Kolejne ciekawe spotkania poprowadził Tomasz Frątczak z CBA i tuzy z ogólnopolskiej prasy.
Czarek, redaktor Dziennika, obserwował spekulacje w mediach i dociekanie dlaczego pojawił się jego tekst o corhydronie. - Niektórzy koledzy pisali, że to celowa działalność PiS i dziennikarzy, żeby załatwić Jelfę. Dziennikarze z Jeleniej Góry nie zajmowali się istotą problemu – zamianą leku na truciznę, a obroną miejsc pracy w zakładzie.
Problemem dla redaktorów lokalnych mediów, jest brak współpracy z mediami krajowymi, które mają większa siłę przebicia. Brakuje dziennikarzom wsparcia, pomocy szczególnie prawnej. Kiedyś taką rolę pełniło działające przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich Centrum Monitoringu i Wolności Prasy. Dziś dużo spraw przeciw dziennikarzom trafia od razu do sadów karnych, sprawy prowadza asesorzy, nie mający tak wiele życiowego doświadczenia a wielu z nich od początku jest niechętnie nastawionych do dziennikarzy...
Więcej w Gazecie Kociewskiej dostępnej w kioskach w środę wraz z Dziennikiem Pomorza
Napisz komentarz
Komentarze