Pani Zdzisława Gulgowska zaimponowała. Była w trudnej sytuacji, a teraz wszystko wskazuje na to, że jej sprawy idą w dobrym kierunku.
11 lat przepracowała w starogardzkiej pracowni haftu Danuty Trzeciak. Została zwolniona z pracy. To był rok 2001. Musiała sama sobie poradzić. Jest ubezpieczona w KRUS-ie i kiedy szkoła, instytucja czy osoba prywatna zamawia u niej sztandar podpisuje z nią umowę o dzieło.
- Da się wyżyć z haftowania sztandarów?- pytamy naiwnie.
- Trzeba - pada krótka i zdecydowana odpowiedź- Jest ciężko, bo na rynku jest duża konkurencja. Gdyby nie ten KRUS nie dałabym rady finansowo. Kiedy zrobię sztandar mam na czysto 1,4 tys. zł. Nic nie przyjdzie tak z nieba a jeszcze czasem zamawiający mówią, że jestem za młoda.
Fakt. My spodziewaliśmy się sędziwej staruszki, a drzwi otworzyła młoda, sympatyczna kobieta. Od 15 roku życia hafciarka.
Czytaj więcej w środowej Gazecie Kociewskiej dostępnej w kioskach z Dziennikiem Pomorza
Napisz komentarz
Komentarze