- W sumie w tym roku mieliśmy 22 zgłoszenia dotyczące interwencji na wysypisku. Najwięcej przypada na okres letni, jednak teraz mamy prawdziwe apogeum. Zdarza się, że kilka razy w tygodniu jedziemy na interwencję - komentuje Z-ca Dowódcy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej asp. sztab. Jacek Dudek.
Za taki stan rzeczy są odpowiedzialne samozapłony spowodowane gromadzeniem się gazów, oraz podpalenia przez osoby zbierające złom. Informacje potwierdza Rafał Etmański prezes Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych „Starkom”. Dodaje jednak, że nie można tu mówić o pożarach.
- Są samozapłony, owszem. Biorą się one przeważnie od nagromadzenia gazów wydzielanych przez składowane odpady. Zdążają się także podpalenia, jednak nigdy nie są to pożary zagrażające w jakikolwiek sposób mieszkańcom. Co kwartał odbywają się badania wpływu składowiska na środowisko, i mogę zapewnić, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa. Monitoring prowadzony jest przez zewnętrzne laboratorium posiadające akredytację Ministra Środowiska - tłumaczy.
Prezes Starkomu tłumaczy, że sytuacja nie powinna potrwać długo, ponieważ są już wdrażane sposoby zapobiegania samozapłonom:
- Na składowisku ułożono instalację odgazowującą - brakuje tylko agregatu, który będzie odsysał gaz ze zgromadzonych odpadów. Mamy nadzieje jednak, że do końca kwietnia cała instalacja będzie uruchomiona i zapłony się skończą. Mieszkańcy także mają taką nadzieję, bowiem obawiają się o swoje zdrowie. – Boimy się, że kiedyś straż pożarna nie przyjedzie na czas i ogień się rozprzestrzeni – tłumaczy jeden z mieszkańców Linowca. To jak będzie faktycznie, okażę się jednak dopiero w przyszłym roku.
Napisz komentarz
Komentarze