- Ten dom, w małej miejscowości Krąg, dom Barbary i Stanisława Stolc był pełen miłości i zrozumienia dla dzieci odartych z miłości rodziców. Teraz poprzez matactwa i urzędnicze zacietrzewienie dzieci Stolców cierpią po raz kolejny – mówili autorzy programu o. Piotr Detlaf i Gabriela Gawron.
Obcy ludzie mnie przyjęli
Przez Rodzinny Dom Dziecka Barbary i Stanisława Stolc w ciągu ośmiu lat przewinęło się 22 wychowanków. Teraz dom stoi pusty. 26 listopada policja i PCPR zabrała sześcioro dzieci ze szkoły, po tym jak poskarżyły się w szkole, że są bite i poniżane. Tego dnia Stolcowie dostali trzy pisma. Teraz dostają listy i maile od zabranych dzieci.
Dla mamusi i tatusia od Waneski: - Kocham was jesteście najlepszą rodziną na świecie.
Od Agusi: - Kocham Cię z serca całego.
Od Agnieszki i Dominiki: – Kochamy was.
Bardzo was kocham – pisze Agnieszka - nienawidzę Teresy i Eweliny. - Będę pedagogiem, będę sprawiedliwa.
Tak dzieci rozmawiają i kontaktują się przez portal społecznościowy Nasza Klasa. Zapewniają, że nie dadzą się przekupić.
- My tęsknimy. Pani dyr. PCPR powiedziała, że nie wrócimy – piszą.
Na miejscu nagrania pojawili się zaangażowani emocjonalnie mieszkańcy, także byli wychowankowie Stolców. Marcin Sobecki jest dziś już pełnoletni (ma 20 lat, pracuje).
- Trafiłem tu kiedy miałem 15 lat. Nie byłem łatwym dzieckiem. Żadna rodzina mnie nie chciała . Wzięli mnie mamusia Barbara i tatuś Stanisław. Ja tu też broiłem, ale zawsze była rozmowa, żadna kara czy bicie. Rozmowa trwała długo do wyjaśnienia, zawsze dostawałem pomoc. Dzięki rodzicom poprawiłem się w nauce. Obcy ludzie mnie przyjęli jak własnego syna. Te zarzutu dla mamusi i tatusia to bzdura. Te dzieci kochały rodziców to te dwie siały zamęt (dwie dziewczyny, które zdaniem Stolców miały podburzać pozostałe dzieci, by poszły naskarżyć do pedagogów i psychologów. Gdyby nie mamusia i tatuś to pewnie dla mnie byłby poprawczak... Ja tu wracam chętnie, bo mi tego domu brakuje.
To budzi szacunek
Sołtys Sylwia Wiśniewska mówiła, że we wsi wszyscy się znają.
- To co robią Stolcowie budzi szacunek. Ten dom jest otwarty. Tu niczego nie ukrywano. Te zarzuty są poważne i niesprawdzone. Ta machina urzędnicza spowoduje że nikt nie będzie chciał wychowywać cudzych dzieci. Zebraliśmy ponad 200 podpisów, ludzie są oburzeni i bezradni. Jesteśmy za państwem Stolc, ale cóż możemy zrobić.
- Wymieńcie swoje kamienie na serce – apelowała była sołtys wsi Agnieszka Żabińska. Pani Marchewicz, dyr. szkoły w Pogódkach także zna rodzinę Stolców od lat. - Pomagałam dzieciom w matematyce. Ja tą rodzinę stawiałam za przykład. Zgadzam się z opinią jaką 27 czerwca wydała pani pedagog ze szkoły do której uczęszczały dzieci.
Ta opinia była bardzo pozytywna i dla dzieci i warunków w jakich żyją.
- Ludzka rzecz błądzić, przeprosić i wrócić – zaapelowała...
Sprawę bada Prokuratura Rejonowa w Starogardzie Gdańskim.
Napisz komentarz
Komentarze