Gdańszczanka, pracująca na co dzień w Starogardzie Gd. Barbara opowiada o tym, jak trudno było ostatnio ze zdobyciem leku dla kilkuletniej córki.
- Moje dziecko choruje na astmę – mówi kobieta. – W miniony piątek, gdy nocowaliśmy u rodziców w Starogardzie, zorientowałam się, że nie zabrałam dla córki leku Singulair 4. Lekarz na dyżurze bez problemu wypisał receptę. Nie spodziewałam się jednak, że ze zdobyciem leku będzie problem. Wieczorem żadna apteka dyżurująca, w Tczewie, Starogardzie a nawet Gniewie nie miała tego leku na stanie. Na szczęście córce nic się nie stało. Rano mąż objechał całe miasto. Dostępny do tej pory lek dostał dopiero w siódmej czy ósmej odwiedzonej aptece. Wszystko wskazuje na to, że musimy zaopatrzyć się w zapas, by sytuacja się nie powtórzyła.
Niestety podobny scenariusz przerabia coraz więcej pacjentów. Od 1 stycznia 2013 r. wchodzi w życie aktualizacja listy leków refundowanych wprowadzonej przez Ministerstwo Zdrowia. Patrząc z perspektywy aptekarzy, cena części leków wzrośnie, a części potanieje. Nie chcąc stracić, apteki wyzbywają się zapasów leków, które od nowego roku będą tańsze.
- Jeśli pacjent potrzebuje leku, którego obecnie nie posiadamy, składa u nas zamówienie, które jesteśmy w stanie zrealizować w ciągu jednego, dwóch dni – mówią w jednej ze starogardzkich aptek. Co w sytuacji, gdy pacjent potrzebuje go natychmiast, np. antybiotyku? Musi szukać w innym punkcie.
W Starogardzie Gd. na razie nie ma problemu braku leków na półkach, ale zdarza się, że czasami trudno kupić coś od ręki.
- Brakuje wyłącznie takich, których nie ma na co dzień – mówią z kolei w innej aptece. – U nas ten problem nie występuje, ale nie wykluczam, że gorzej może być w aptekach usytuowanych bliżej przychodni, gdzie obrót jest większy.
Wioleta Joczyn ze Starogardu Gd. przyszła do jednej z małych aptek osiedlowych po dwa zapisane na recepcie leki.
- Jednego nie było w ogóle, drugiego pani miała tylko pół paczki i poinformowała mnie, że może zamówić w hurtowni – mówi kobieta. – Muszę szukać w innej aptece.
Korekty na listach refundacyjnych wprowadzane są co dwa miesiące, w związku z czym apteki dbając o interes ekonomiczny nie chcą zamawiać na zapas. Wolą poczekać na receptę i dopiero wtedy sprowadzić dany specyfik.
Farmaceuci krytycznie odnoszą się do zmian wprowadzanych przez Ministerstwo Zdrowia. Mówi się wręcz, że apteki jeszcze nigdy nie były w tak złej sytuacji co teraz. Dotyczy to m.in. malejącej marży hurtowej na leki, co będzie odczuwalne po Nowym Roku. Zgodnie z ustawą spadną urzędowe ceny leków refundowanych, a to wprost przełoży się na zmiejsze zyski.
Napisz komentarz
Komentarze