Urodziła się w wielodzietnej rodzinie. Wśród dwanaściorga dzieci były aż trzy pary bliźniaków.
- Moi dwaj bracia zginęli na wojnie – wspomina pani Agnieszka.
Nemitzowie mieszkali w Karolewie. Prowadzili niewielkie gospodarstwo rolne. Potem przeprowadzili się do Miradowa.
- W 1985 r. sprzedaliśmy te dwa hektary i przeprowadziliśmy się do Starogardu – wspomina pani Agnieszka.
- Mamusia urodziła pięcioro dzieci. Żyje troje: Józef, Janina i Jadwiga. Zmarli Jan i Józefa – wspomina córka, Jadwiga Günther.
Wszystkie dzieci Agnieszki i Alfonsa Nemitzów miały imiona na literę J.
- Podobno z moim imieniem rodzice mieli problem, ale w końcu poszukali, i dali mi Jadwiga. Pięknie, jak królowa Polski.
Pani Janina od lat mieszka z mamą. Opiekuje się nią troskliwie.
- Pamiętam jak kiedyś , na wsi, mama jeździła rowerem, jak przyganialiśmy krowy, i te obkaszanie rowów... Z rodzeństwa mamy już nikt nie żyje.
Po swojemu
Naszej bohaterce apetyt dopisuje,choć je „po swojemu”.
- Lubię takie łagodne rzeczy, zmiksowane, lubię tez banany. Telewizji nie oglądam, bo mnie denerwuje. Czytam gazety, ale te z większymi literami.
Jubilatka chwali miejsce, w którym mieszka. Bo ma tu spokój i swój samochód („balkonik”) towarzysz wielu spacerów. Otoczona miłością rodziny odpoczywa po latach ciężkiej pracy. Pracowała za dwoje, bo jej mąż, Alfons, chorował.
Pan Alfons
Mąż pani Agnieszki, Alfons, gdy był w wojsku, został postrzelony w głowę. Od tego czasu był sparaliżowany. Często chorował, cierpiał. Pani Agnieszka troskliwie opiekowała się nim i piątką dzieci i... przeżyła męża o 44 lata.
- Było biednie, skromnie, ale nie było źle – mówi Jubilatka. - A te złote czasy, co wszyscy o nich mówią, to już były.
- Tak, były – potwierdza córka, Jadwiga.
- Na wsi było wszystko swoje: miód, warzywa w ogródku i drób. Dawaliśmy sobie radę. Tu też mamy ogródek. Jest cicho i spokojnie - chwali.
Na targu
Pani Agnieszka dobrze znała Starogard. Przyjeżdżała do miasta na targ. Sprzedawała na nim produkty z gospodarstwa.
- Mieliśmy 20 uli, był swój miód. Dobry.
Stali klienci wiedzieli, że ten „nemitzowy”, zebrany przez pracowite pszczoły na łąkach i polach pod Zblewem miód, jest dobry i chętnie go kupowali na targu przy „Bożnicy”. Pani Agnieszka sprzedawała też jajka. Na pewno spotykałem ją w „tamtych czasach” na targu. Może zachowały się gdzieś zdjęcia? Warto by poszukać...
- A z powrotem, za zarobione pieniążki, kupowałam do domu śledzie – wyrywa mnie z zamyślenia pani Agnieszka. - Moje dzieci lubiły je bardzo.
Ładne i czyste
Królewskie Miasto Jubilatka wspomina jako ładne i czyste. I nawet obecna dziura „po Polfie” i pusty plac po „obuwiance” nie zmieni tej opinii.
- Zawsze w Starogardzie było czysto i ładnie. I jest – ocenia. - Dobre były lata, była praca...
Pani Agnieszka z serca podziękowała za odwiedziny, pamięć i ciepły prezent od starogardzkiego samorządu. Obiecała, że przeczyta tekst w ”Kociewskiej”.
Reklama
Agnieszka Nemitz obchodziła 100. urodziny. Same piękne wspomnienia
W tym roku dwie panie dołączą do klubu starogardzkich 100-latków. W styczniu urodziny obchodziła pani Agnieszka Nemitz. Z życzeniami i prezentem odwiedził ją prezydent Edmund Stachowicz i naczelnik Beata Tkaczyk. Wcześniej Jubilatkę odwiedzili przedstawiciele GOPS, ZUS i delegacja z województwa.
- 29.01.2013 11:03 (aktualizacja 23.08.2023 00:59)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze