- Minister Władysław Kosiniak-Kamysz proponuje reorganizację urzędów pracy i dostosowanie płacy pracowników PUP do osiąganych wyników. Jak się Panu podoba ten pomysł?
- My nie czekając na koncepcję przygotowaną przez ministerstwo uzależniamy wynagrodzenie części pracowników od wyników pracy. Wynagrodzenie uzależnione jest np. od ilości pozyskanych ofert pracy. W ubiegłym roku jeszcze bardziej otworzyliśmy się na pracodawców. Spotkało się to ze pozytywnym oddźwiękiem. Nie dotyczy to może wszystkich pracodawców, ale na pewno kluczowych na naszym rynku , zatrudniających co najmniej kilku pracowników. Chodzi o to, że pośrednik pracy jest odpowiedzialny za kontakt z konkretnym pracodawcą. Jeśli chodzi o ten pomysł informacja zwrotna była bardzo pozytywna. Co do reorganizacji urzędów pracy, to my się wcale przed nią nie bronimy. Jeżeli miałaby służyć bezrobotnym i pracodawcom to jak najbardziej jesteśmy otwarci na nowe propozycje.
- Pojawia się zarzut, że PUP przestał być instytucją, do której przychodzi się po pracę. Wystarczy spojrzeć na oferty. Dotyczą bardzo wyszukanych kwalifikacji, albo pracy za najniższą pensję.
- Faktycznie badania dowodzą, że do PUP trafia ok. 25 % ofert, które są na rynku. Przyczyn tej sytuacji jest wiele. W tej chwili dokonała się segmentacja, związana z pozyskiwaniem zasobów pracy. Ludzie, którzy posiadają konkretne kompetencje poszukują pracy innymi kanałami, np. głównie we własnym zakresie znając dobrze swoją branżę, przez agencje zatrudnienia, również pracodawcy posiadają już bardzo bogate banki danych o potencjalnych pracownikach. Osoby, które są zmotywowane do podjęcia pracy i posiadają specjalności, które są poszukiwane na rynku pracy generalnie nie trafiają do Urzędu Pracy. Są sobie w stanie sami poradzić. W tej chwili największy kłopot jest z pozyskaniem ofert pracy dla osób bez kwalifikacji zawodowych. W naszym powiecie aż 1/3 bezrobotnych to osoby bez jakichkolwiek kwalifikacji zawodowych. To dla naszego Urzędu najpoważniejsze wyzwanie. Dla przykładu nawet zwykłego rowu często już nie kopie się w tej chwili łopatami, bo są małe koparki, na które potrzebne są specjalistyczne uprawnienia. Na taką koparkę niezbędne są już uprawnienia i zadaniem Urzędu Pracy jest wsparcie w ich zdobywaniu.
- Nasuwa się pytanie, dlaczego ciągle mamy tak dużo osób bez kwalifikacji, pomimo unijnych programów i działań PUP. Od 1989 r. minęło już wiele czasu.
- Przyczyn jest wiele. Przez długie lata rynek pracy był w stanie zapewnić zatrudnienie dla osób niskokwalifikowanych. W tej chwili stałe unowocześnianie procesów technologicznych a zwłaszcza digitalizacja spowodowały, że generalnie prostą pracę ludzką zastępują coraz częściej maszyny. Dlatego konieczna jest otwartość społeczeństwa na mobilność zawodową i przestrzenną. Przykładem jest w tej chwili sektor budowlany, który obecnie przeżywa mocne spowolnienie, czego efektem jest spora grupa niskokwalifikowanych osób bez zatrudnienia. Bez podwyższenia kwalifikacji, przekwalifikowania lub zmiany miejsca zamieszkania trudno będzie tym osobom w najbliższych kilku latach odnaleźć się na rynku pracy. Naszym zadaniem jest uświadomić, że ta zmiana jest potrzebna. To rola głównie poradnictwa zawodowego. (...)
Wywiad w całości w Gazecie Kociewskiej, która w każdą środę wraz z Dziennikiem Pomorza ukazuje się na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze