- Jak pani myśli, czy decyzja władz jest ostateczna, czy to tylko „odroczenie wyroku”?
- Tak jak powiedział wójt, do września, czyli do rozpoczęcia nowego roku szkolnego radni na pewno do tej sprawy powrócą. Jednak przez następny rok, szkoła powinna funkcjonować jak do tej pory. To jest nasz mały sukces.
- Czy nauczyciele odczuli ulgę?
- Bardzo wielką. Strasznie przeżywamy tę sytuację, jesteśmy związani z dziećmi i ich rodzicami, więc emocjonalnie niesamowicie to przeżywaliśmy. Fakt, że szkoły zostaną jest bardzo pozytywny dla uczniów. Oznacza to dla nich wielkie bezpieczeństwo, spokój. Zostaną w swojej szkole, wśród przyjaciół, w znajomym środowisku, nie będą nigdzie wożone. To jest dla tych dzieci bardzo ważne. Czują się w naszej szkole bezpiecznie, a zmiana środowiska nie byłaby pozytywna.
- Czego państwo, nauczyciele najbardziej obawiali się w związku z planowaną reorganizacją?
- Większość z nas bała się utraty pracy oraz zmiany całej organizacji życia szkoły. Jeśli doszłoby do utworzenia z naszej szkoły placówki filialnej, to w przyszłości oznaczałoby to całkowitą likwidację szkoły. Poza tym, gmina nie zaoszczędziłaby na takim posunięciu, ponieważ większość rodziców zadeklarowało, że wolałoby wozić dzieci do szkół w Starogardzie, a nie do odległych wiosek. (...)
Cały wywiad w Gazecie Kociewskiej, która w każdą środę wraz z Dziennikiem Pomorza ukazuje się na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze