poniedziałek, 7 października 2024 16:27
Reklama
Reklama
Reklama

Brudne interesy kociewskiego „Tulipana”

Wracamy do kontrowersyjnej sprawy z gminy Skarszewy. Prosząca o anonimowiść kobieta opowiedziała nam ze szczegółami w jaki sposób została oszukana przez tajemniczego przedsiębiorcę, wyłudzającego pieniądze oraz majątki na terenie Pomorza. Tym samym opisaliśmy już piątą sprawę, której „bohaterem” jest B. Ilu ludzi wykołuje ten mężczyzna – pytają zrezygnowane osoby podające się za jego ofiary. Szarmancki uwodziciel – jak opisują go kobiety - pozostaje na wolności. Jedno jest pewne. Na terenie naszego powiatu mieszka i działa wyrafinowany oszust.
Brudne interesy kociewskiego „Tulipana”

 

Im więcej spraw, tym łatwiej zrozumieć mechanizm działania B. Przed „atakiem”, niczym wytrawny myśliwy, długo wypatruje swoje ofiary. Intersują go tylko słabsze jednostki, które nie będą w stanie się bronić ani mu oprzeć. Uzależnia finansowo, uwodzi, manipuluje. Tak bezkarnie działa jeden z największych oszustów ostatnich lat na Kociewiu. Przypominamy brudne interesy, w których macza swoje palce.

 

Maj 2010 r.
„Była sprzedaż, pieniędzy nie ma”

Po tej sprawie o przedsiębiorcy - oszuście zrobiło się głośno w całej Polsce. Mały Bukowiec odwiedziła z kamerą Elżbieta Jaworowicz, później także TV Trwam. Grzegorz W. wdowiec, ojciec dwójki dzieci, sprzedał biznesmenowi dom i sporą działkę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że mężczyzna jest chory psychicznie, a transakcję dobito za wyjątkowo niską kwotę.
- B. przedstawił się jako mający wszędzie układy. Mówił, że może pomóc moim dzieciom na studiach i nie tylko – opowiadał Grzegorz W. – Jak jeździliśmy do Starostwa robić wyciągi z umów, rzeczywiście, potrafił załatwiać wszystko od ręki. Wystarczył jeden telefon i wszystko było zrobione.
Wdowiec nie pamięta jak doszło do sprzedaży nieruchomości. Nie wypiera się jednak, że dokumenty podpisywał. W tym samym momencie, kiedy B. dokonuje wpisu do ksiąg wieczystych i staje się pełnoprawnym właścicielem nieruchomości, Grzegorz W. w stanie uniemożliwiającym samodzielną egzystencję trafia pod opiekę lekarzy. Dostaje silne leki, początkowo nie rokuje na jakąkolwiek poprawę. Ze szpitala wychodzi po trzech miesiącach ciężkiej terapii. To była jego siódma wizyta w Kocborowie. Kiedy wychodzi, nie ma już ani rodziny, ani domu – nie ma tego na co pracował przez całe życie. B. nie okazuje żadnych skrupułów.
Zaraz po załatwieniu formalności, z domu zniknęło wartościowe wyposażenie. Umowa sprzedaży całości majątku, 5 – pokojowego, piętrowego domu, 5,88 ha ziemi zawierała kwotę 245 tys. zł. Tyle zgodnie z aktem notarialnym B. miał zapłacić Grzegorzowi W.
- Pieniądze nigdy nie trafiły na konto W. - twierdzi Zdzisława Zielińska, obecnie prawna opiekunka dzieci Grzegorza W.

Lipiec 2010 r.
„Straciłem przez niego czas i pieniądze”

Kolejne brudne „interesy” biznesmena B. to dzierżawa pięknego, kociewskiego zajazdu od Józefa K. Kilka lat temu mieszkaniec Gdańska prowadził znaną w powiecie starogardzkim restaurację. Znając historię pozostałych poszkodowanych nie dziwi fakt, że gdy mężczyzna zaczął borykać się z problemami finansowymi, w jego życiu pojawił się B.
- Dałem ogłoszenie do gazety, że wydzierżawię zajazd, restaurację i wszystko, co znajduje się na tej posiadłości. Zgłosił się m.in. pan B. – wyjaśniał Józef K. – Wyraził chęć kupna majątku, ale dopiero za rok.
Mężczyźni podpisali umowę, zajazd trafił w ręce B. Jednak szanse na sprzedaż nieruchomości stawały się z miesiaca na miesiąc coraz mniej realne. Po roku gdańszczanin zdecydował się odzyskać posiadłość. Gdy Józef K. przyjechał na miejsce okazało się, że zginęło wiele cennych rzeczy.
– Zginął m.in. obraz Mądrackiego warty ok. 4 tys. zł, stół z ławami warty ok. 2 tys. zł i wiele innych rzeczy. Oprócz tego, co było w piwnicy, np. drogie sztućce Gerlacha. Poza tym straciłem rok czasu i potencjalnie sporo pieniędzy, gdyż po obiecankach kupna, wydzierżawiałem zajazd za symboliczną kwotę.
Jak oszacował właściciel straty mogły wynieść nawet 15 tys. zł.

Sierpień 2010 r.
„Dom łez”

Dosłownie o krok od tragedii była kolejna ofiara B. Do dziś Anna P. z Gdańska utrzymuje, że mężczyzna wyłudził od niej dom we Wsi Granicznej warty prawie 500 tys. zł. Wtedy w 2010 r. opowiadała, że bezmyślnie zauroczyła się w biznesmenie, dała maksymalnie wykorzystać. Ostatecznie przeszła załamanie psychiczne, próbowała popełnić samobójstwo.
Ale od początku. W 2004 r. Anna P. budowała dom w Kolbudach. Po finansowych perturbacjach, zgłosiła się do B., który prowadził tartak. Poprosiła o pomoc przy wykonaniu dachu.
- Wyżaliłam mu się, spędziłam u niego dwie godziny, powiedział, że może mi pomóc – tłumaczyła Anna P. – Powiedział, żebym się nie martwiła i obiecał, że podaruje mi drzewo na dach. Wtedy był przyjazny i pomocny.
Gdy „stanęła na nogi” sytuacja natychmiast odwróciła się o 180 stopni. Pieniędzy kobiecie nie brakowało. W krótkim czasie szczęśliwie zainwestowała w nieruchomości.
- Kiedyś spotkał się ze mną, mówił, że jest w pilnej potrzebie. Bardzo chciał pożyczyć pieniądze, bo - jak twierdził - miał chwilowe problemy. Mówił, że odwdzięczy się z nawiązką – wyjaśniała Anna P. - Głupio było odmówić. Ciągle pamiętałam, co dla mnie zrobił. Poprosił o 50 tys. zł. Pożyczyłam.
Ponieważ B. nie miał z czego oddać, zaproponował Annie kupno domu we Wsi Granicznej. Cena nieruchomości była bardzo kusząca. Kobieta dała się namówić. W tym samym czasie oboje mają romans. Spotykają się, Anna chce odejść od swojego męża.
- Moi synowie byli nastolatkami, nie chcieli mieszkać we Wsi Granicznej – tłumaczyła kobieta. - Nie mieliśmy samochodu, nie mieliśmy pieniędzy, to była wieś bez żadnych atrakcji. Buntowali się, mówili, że mają dosyć moich pomysłów. W końcu zaczęli uciekać z domu i wszystko bojkotować. I tak wróciliśmy do miasta.
Sielanka we Wsi Granicznej szybko się skończyła. Anna nie czekając długo postanowiła pozbyć się domu. I znowu trafiła się propozycja nie do odrzucenia. Ktoś zaproponował zamianę domu na dwa mieszkania w Gdańsku. Tymczasem we wszystko wplątał się B. Zaproponował, że odkupi dom za jeszcze wyższą cenę. Pieniedzy jednak nie miał. Kobieta w u notariusza oddała dom „na gębę”.
- Prosiłam, żeby napisał mi chociaż na kartce, że wszystko mi odda. Po wyliczeniach ostatecznych wyszło, że musiał mi oddać 480 tys. zł. Kiedy dojechaliśmy do notariusza okazało się, że umowa jest już przygotowana. Byłam w takim stanie psychicznym, że mogli mnie swobodnie omotać. W ten sposób oddałam mu własny dom. Tym podpisem oddałam mu wszystko, ale jeszcze u notariusza prosiłam o potwierdzenie chociaż na zwykłej kartce, że odda mi 480 tys. zł. Powiedział, że nie, bo będzie musiał płacić podatek, a przecież i tak jego słowo jest droższe od papieru.
Anna P. nazwała posiadłość we Wsi Granicznej „domem łez”. Razem ze Zdzisławą Zielińską będą walczyły o odzyskanie majątków przed sądem. 

Październik 2010 r.
 „Umowy spisane z błędem”

Kolejni poszkodowali chcą opowiedzieć swoją historię.  Do naszej Redakcji zgłaszają się byli pracownicy jednego z zamkniętych zakładów w Skarszewach. Twierdzą, że współpraca z szefem układała się pomyślnie dopóki nie przyszło do wypłacenia odpraw. Ostatecznie mieli zostać oszukani na 18 tys. zł. Szefem miał być B.
- Przyjechał z pączkami, plackami, nawet wódkę postawił, taki dobry był z niego szef. Impreza na całego. Zrobiło to na nas wrażenie, cały czas mieliśmy w głowie jego obraz, jako porządnego człowieka. Jak przyszło do podpisania list z pieniędzmi, nie było nam już tak wesoło – relacjonowali byli pracownicy.
Okazało się, że przygotowane umowy są spisane... z błędem. Brakowało np. pierwszych liczb należnej sumy. Zapewnienia o uregulowaniu brakujących części wypłat przekonały pracowników, tym bardziej, że księgowa wypłacała więcej, niż widniało w papierach. Po wyjściu z zakładu kontakt z szefem się urwał.  
- Po odejściu z pracy miałam groźby słowne ze strony B. – mówiła oszukana kobieta. - Jednocześnie dostawałam pisma, że pozostałą cześć pieniędzy odzyskam. Umawiałam się z B. pod zakładem. Czekałam na niego po 4 - 5 godz., zapewniana przez telefon, że zaraz będzie. W końcu po kilku godzinach wychodził pracownik z informacją, że szefa już nie będzie. I tak za każdym razem.
Z 26,5 tys. zł jakie byli pracownicy powinni otrzymać od pan B., dostali dokładnie 8 tys. zł.

Styczeń 2013 r.
„Oddałam oszustowi serce i pieniądze”

Po dłuższej przerwie B. wraca na czołówki Gazety Kociewskiej. Swoją historię opowiedziała nam wdowa, mieszkająca w na terenie gminy Skarszewy. B. zaczął pojawiać się w domu kobiety pod pretekstem zakupu jej posiadłości. Gdy kobieta obdarzyła go uczuciem, zaczęły się kolejne pożyczki.
W sumie dała biznesmenowi kilkadziesiąt tysięcy złotych. Kiedy prosiła o oddanie, słyszała to samo co wcześniej oszukana gdańszczanka: „Co się martwisz? Dla mnie słowo więcej warte od pieniądze.” Kobieta jest w kontakcie z Anną P. oraz Zdzisławą Zielińską.
Prawie w każdej ze spaw związanej z tejemniczym B. interweniował zmarły pod koniec ubiegłego roku  Tadeusz Pepliński, były radny Rady Powiatu Starogardzkiego.
- Jeśli słucha się wszystkich tych spraw osobno wyglądają jak fantazja, jak coś nieprawdopodobnego, ale kiedy złączy się je w całość stają się wiarygodne – mówi na łamach GK Tadeusz Pepliński, były prezes Stowarzyszenia Bezprawiu i Korupcji „STOP”. - Pan. B. działa za każdym razem bardzo podobnie. Najpierw wzbudza zaufanie, a później wyłudza spore sumy pieniędzy. Będę starał się, żeby te wszystkie sprawy trafiły do jednej prokuratury. Tylko wtedy możliwe będzie udowodnienie, w jaki sposób działa B.

Kiedy i czy w ogóle znajdzie się sposób na oszusta? Z naszych informacji wynika, że B. widziany jest ostatnio w towarzystwie kolejnej majętnej wdowy, mieszkającej w okolicach Skarszew. Apelujemy do wszystkich osób rozpoznających mężczyznę, o ostrzeżenie tych, którzy mogą prowadzić z nim interesy.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Siergiej 17.03.2013 09:25
Podajcie dane delikwenta to pójde i go odjebie...

olio 16.03.2013 11:54
Gdyby ten ktos byl oszustem dawno by siedział.Ludzie wezcie sie za siebie moze mniej alkocholu a wiecej zdrowego rozsadku i trzezwego myslaenia a nie bedzie tego typu spraw.

16.03.2013 21:18
Alkohol przez samo "h"!

18.03.2013 10:23
Jeżeli piszesz "h", to nie musisz dodawać "samo". Nie wszyscy są tacy głupi jak ty

k1 16.03.2013 10:59
może ktoś zna nazwisko tego oszusta i ostrzeże innych , bo redakcja nie może ujawnić nazwiska

x 15.03.2013 20:43
Prawie w każdej ze spaw związanej z tejemniczym B. interweniował zmarły pod koniec ubiegłego roku Tadeusz Pepliński, były radny Rady Powiatu Starogardzkiego.

9-11 listopada 2024 - Swołowo - NA ŚW. MARCINA NAJLEPSZA POMORSKA GĘSINA 9-11 listopada 2024 - Swołowo - NA ŚW. MARCINA NAJLEPSZA POMORSKA GĘSINA Organizowana od jedenastu lat, stała się już rozpoznawalnym wydarzeniem w Województwie Pomorskim. Rok rocznie przyciąga blisko dziesięć tysięcy turystów, zainteresowanych hodowlą gęsi pomorskiej i produktami, wytwarzanymi z jej mięsa. Przez trzy dni trwania imprezy, trwa biesiada przy dźwiękach dawnej muzyki, odbywają się występy zespołów folklorystycznych z regionu, a na koniec zatańczyć można na wiejskiej potańcówce. Każdy, kto przyjedzie w tych dniach do Swołowa, będzie miał okazję degustować i kupić gęsinę w różnych odsłonach kulinarnych (gęsie okrasy, pierogi i kartacze z gęsiną, smalce gęsie, gęsi pieczone, półgęski wędzone na zimno, galarety, pasztety z gęsi, zupy na gęsinie: czernina, brukwianka, kapuśniak). Wydarzenie to niezmiennie upowszechnia tradycję spożywania gęsiny w okolicach dnia Św. Marcina. Gęsina w Swołowie, to również okazja by poznać i degustować potrawy i wyroby z tego mięsa, uczestniczyć w targu produktów wiejskich z okolicy oraz, przy okazji, w jarmarku rękodzieła. Jak zwykle obecnych będzie około osiemdziesięciu wystawców ze swoimi gęsimi wyrobami tj. Koła Gospodyń Wiejskich, gospodarstwa agroturystyczne, lokalni hodowcy, przetwórcy i restauratorzy.Atrakcją dla odwiedzających są zawsze warsztaty i pokazy kulinarne, połączone z degustacją. Podczas imprezy odbywają się również pokazy i warsztaty muzealne, prezentujące dawne jesienne prace gospodarskie i domowe. Obejrzeć będzie można również hodowlę gęsi pomorskiej w tradycyjnych warunkach w Zagrodzie Albrechta oraz odwiedzić inne zwierzęta gospodarskie – owce, konie, kozy, kaczki, kury i in. Bilet wstępu na imprezę upoważnia do zwiedzania muzeum i uczestniczenia w pokazach.Data rozpoczęcia wydarzenia: 09.11.2024
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: oleńkaTreść komentarza: A gdzie ojcowie tych dziewczynek? Nie rozumiem.Data dodania komentarza: 4.10.2024, 09:23Źródło komentarza: Dziewczynki z podstawówki były molestowane? Wobec podejrzanego nauczyciela W-F prowadzone jest śledztwo. Przebywa w tymczasowym areszcie!Autor komentarza: TomaszTreść komentarza: Artykuł jasno wyjaśnia, jak uzyskać odszkodowanie za wypadki za granicą. Dobrze podkreśla, jak ważne są ubezpieczenie i pomoc prawnaData dodania komentarza: 30.09.2024, 18:41Źródło komentarza: Odszkodowanie za wypadek za granicą: co muszą Państwo wiedziećAutor komentarza: TomaszTreść komentarza: Różnice w systemach prawnych oraz przepisy dotyczące opodatkowania spadków podkreślają znaczenie współpracy z doświadczonymi prawnikami międzynarodowymi. Ich pomoc może znacznie uprościć proces i zapobiec problemom. Jakie konkretne przypadki pokazują wartość takiego wsparcia?Data dodania komentarza: 30.09.2024, 18:24Źródło komentarza: Dziedziczenie za granicą: niuanse prawne i porady praktyczneAutor komentarza: ZibolTreść komentarza: W finale powinna być Maja i Aleksandra. Co to za jury? Wiśniewski śpiewać nie potrafi i z Ochmanem wyforowali talent? To nie było profesjonalne. Dlaczego wyników SMS nie pokazano?Data dodania komentarza: 29.09.2024, 17:51Źródło komentarza: [WIDEO] Z OSTATNIEJ CHWILI: Dominik Arim z Bobowa będzie reprezentował Polskę w Madrycie podczas Eurowizji Junior 2024!Autor komentarza: ZosiaTreść komentarza: Super! Gratulujemy i trzymamy dalej kciuki! Brawo Ty!Data dodania komentarza: 29.09.2024, 16:38Źródło komentarza: [WIDEO] Z OSTATNIEJ CHWILI: Dominik Arim z Bobowa będzie reprezentował Polskę w Madrycie podczas Eurowizji Junior 2024!Autor komentarza: JagodaTreść komentarza: Niesamowite, jak te dzieci wymiatają na scenie. Ten malutki jest genialny, ale wszyscy pozostali uczestnicy też!!!!Data dodania komentarza: 29.09.2024, 16:13Źródło komentarza: Już za chwilę Dominik Arim z Bobowa zawalczy o udział w Eurowizji Junior w Madrycie
Reklama
Reklama
Reklama