- Czy pana zdaniem stereotyp bezdusznego komornika cały czas funkcjonuje w społeczeństwie?
- Pracuję w tym zawodzie kilkanaście lat i uważam, że dużo zmienia się na lepsze. Media także inaczej podchwytują ten problem, inaczej niż jeszcze kilka lat temu. Widzimy to na co dzień po pracy w terenie, że wiele osób mówi: ma Pan taką pracę jaką ma, ktoś to musi przecież robić. Nie ma już takiego podejścia jak kiedyś.
- Ludzie ciągle mają przed oczami obrazki z filmu „Komornik”, gdzie egzekucje przebiegają dla dłużników w dramatycznych okolicznościach. Czy do takich sytuacji często dochodzi? A może zależy to od miejsca, gdzie się pracuje?
- Kiedyś pracowałem w Trójmieście. Teraz jestem komornikiem na terenie powiatu starogardzkiego i mogę powiedzieć, że tutaj podejście ludzi jest dużo lepsze, niż w tych dużych miastach. Wbrew pozorom tutaj pracuje się łatwiej, ponieważ... ludzie są uczciwsi. Bardzo często mamy do czynienia z sytuacjami, gdy ktoś od wielu lat prowadzi działalność i w pewnym momencie łapie nieuczciwego kontrahenta, wpada w długi, które nie są przez niego zawinione. Często bywa na końcu tego przysłowiowego łańcuszka.
- Czyli nie trzeba wiele, by mieć z komornikiem do czynienia...
- Wbrew pozorom łatwo trafić do komornika. Czasami jeden duży, nieudany kontrakt powoduje spiralę długów. Najpierw jest problem, by zapłacić pracownikom, potem kontrahentom itd.
- Większość egzekucji dotyczy działalności gospodarczych?
- Większość dotyczy jednak spraw indywidualnych. Starogard Gd. i okolice są specyficznym miejscem, ponieważ tutaj jest niewiele zakładów pracy. Często ludzie zmuszeni są do prowadzenia jednoosobowej działalności gospodarczej. To są osoby, które wykonują pracę na rzecz większych podmiotów.
- Wracając do filmu. Tam widzimy tą negatywną stronę działalności komornika. A jak jest w rzeczywistości? Jak wygląda na naszym terenie przeciętna egzekucja komornicza. Czy jest tak, że komornik wchodzi i wynosi ostatni telewizor?
- Jeżeli wierzyciel wskaże miejsce pracy dłużnika, to od razu jestem zobligowany dokonać zajęcia wynagrodzenia. Generalnie komornik jest związany wnioskiem wierzyciela. Ale jeśli chodzi o ten symboliczny telewizor czy inne rzeczy, które są w mieszkaniu, generalnie z kodeksu postępowania, wynika, że rzeczy zostawia się u dłużnika, chyba, że na miejscu komornik uzna, że zostawienie u dłużnika lub innej osoby może stwarzać kłopoty z dozorem, tzn., że ta osoba nie budzi zaufania komornika, a rzecz, którą komornik zajmie może usunąć, wynieść czy sprzedać. Zasada jest taka, że zostawia się rzeczy u dłużnika, mało tego licytację także wyznacza się u dłużnika. Sprawy, gdzie rzeczy się zajmuje i zabiera należą do rzadkości. Ale bywają. Aczkolwiek z perspektywy wierzyciela i potencjalnego kupca, to każdy woli podejść do kancelarii i kupić tą rzecz u komornika. U obcej osoby w domu, każdy czułby się niepewnie, że wchodzi do kogoś z butami. Jeżeli licytację mam wyznaczoną u siebie w kancelarii, to zainteresowanie jest dużo większe. Przychodzi po kilka, kilkanaście osób.
- Gdzie można znaleźć informacje o licytacjach?
- Zasada jest taka, że licytacja ma charakter publiczny. Ja ogłaszam u siebie w kancelarii na tablicy ogłoszeń. Muszę także dać ogłoszenie do sądu, oprócz tego ogłaszam licytację w Urzędzie Miasta. Informacje o licytacjach zamieszczone są także na stronie www.komornik.pl
- Jak często odbywają się takie licytacje? O co ludzie najczęściej pytają?
- Mam ok. 30 licytacji miesięcznie. Zainteresowani pytają o telewizory, laptopy, komputery, samochody, sprzęt rolniczy i zwierzęta hodowlane.
- Kiedyś mówiło się, że od komornika zawsze najtaniej. Czy tak rzeczywiście jest?
- Jest z tym różnie. Komornik wycenia rzeczy według własnej wiedzy i doświadczenia. Aczkolwiek to nie jest tak, że jeśli ja zaproponuje jakąś kwotę, to jest ona święta i nie podlega żadnej weryfikacji. Dłużnik może zaskarżyć taką cenę. Jeżeli tak zrobi, ja wyznaczam biegłego, który wycenia na podstawie swojej wiedzy praktycznej. Zasada jest taka, że nie mogę wycenić zbyt wysoko, bo nikt tego nie kupi, a jeśli jest za nisko, może być na szkodę dłużnika. Staram się to wypośrodkować.
- Ile egzekucji ma pan w ciągu miesiąca?
- Jeśli chodzi o nasze miasto, to nie ma komorników, którzy mają bardzo dużą liczbę spraw. Jest to ok. kilku tysięcy spraw rocznie. W Starogardzie Gd., mamy trzech komorników. Każdy ma kilka egzekucji dziennie. Ta liczba wzrasta. Z każdym rokiem jest tych egzekucji więcej.
- Czy to wynik pogarszającej się sytuacji ekonomicznej mieszkańców?
- Myślę, że komornik jest barometrem jeśli chodzi o sytuację gospodarczą w mieście. Jeśli jest kryzys, to z poślizgiem dwuletnim komornik odczuwa, że tych spraw jest więcej.
Napisz komentarz
Komentarze