Po medialnej burzy trudno znaleźć pasażera, który po cichu nie marzy o darmowej komunikacji. W Żorach policzono, że dalsze podnoszenie cen biletów mija się z celem. Im droższy przejazd, tym mniej pasażerów, w związku z czym tamtejszy samorząd już dopłaca do miejskiej komunikacji 72 % kosztów przewoźnika. Władze oszacowały, że wystarczy dołożyć niecały milion złotych, by mieszkańcy mogli jeździć zupełnie za darmo. Przy okazji znacznie odciążając ruch kołowy i ograniczając emisję spalin.
Na kanwie tych zapowiedzi, samorządy w całym kraju zaczęły zastanawiać się czy to co możliwe jest na Śląsku sprawdzi się także u nich. Dyrektor starogardzkiego MZK nie chce spekulować na temat tego czy w zatłoczonym Starogardzie Gd. należałoby powielać przykład z Żor. Decyzje strategiczne woli pozostawić władzom miasta.
- Na pewno Starogard Gd. pod względem komunikacji jest specyficznym miastem w skali województwa – mówi Henryk Klecha. – Mamy stosunkowo dużo pasażerów, bardzo rozbudowaną i bardzo kosztowną sieć komunikacyjną. Rocznie pokonujemy 1,4 mln wozokilometrów. Dla porównania w Lesznie w województwie wielkopolskim, które zamieszkuje 67 tys. mieszkańców, autobusy pokonują ok. 1 mln wozokilometrów. Wynika to m.in. z dużej częstotliwości jazdy naszych autobusów.
Dzisiaj samorząd starogardzki pokrywa ok. 45 % kosztów Miejskiego Zakładu Komunikacji. Pozostała część pochodzi z biletów. Roczny budżet MZK to ponad 7 mln zł, łatwo więc oszacować ile miasto musiałoby dołożyć, aby mieszkańcy dojechali do szkół i pracy bez biletów.
Więcej na ten temat w Gazecie Kociewskiej, która w każdą środę wraz z Dziennikiem Pomorza ukazuje się na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze