- Jak pod względem problemu narkotyków wśród młodzieży wygląda sytuacja w Starogardzie Gd.?
Andrzej Makowski: - Z badań, które prowadzi na terenie miasta wynika moja Agencja, że do sięgania po substancje psychoaktywne przyznaje się co dziesiąty uczeń szkoły podstawowej. W szkołach gimnazjalnych i szkołach ponadgimnazjalnych problem dotyczy średnio co czwartego ucznia. Można powiedzieć, że w każdej klasie, gdzie jest 25 osób, 4 – 5 osób ma za sobą kontakty z narkotykami. Oczywiście to mogą być jednorazowe użycia, bo np. głupio odmówić na imprezie. Może to być użycie, które nie skutkuje uzależnieniem czy poważniejszymi problememi. Jednak równie dobrze może być też tak, że ktoś spróbuje, będzie kontynuował i uzależnienie może się rozwinąć. Znam wiele przykładów osób, które zaczynały od marihuany, a kończyły źle, a nawet tragicznie.
- Co pan, jako osoba zajmująca się tym problemem, myśli, gdy powiedzmy jakiś celebryta publicznie przyznaje, że bierze narkotyki dla zabawy? Czy styl życia, który od nich przyjmujemy nie jest igraniem z ogniem, zwłaszcza dla osób młodych, które nie potrafią ocenić skali zagrożenia?
- Oczywiście, że tak. Tak jak pan powiedział, osoby publiczne, powiedzmy celebryci podkręcają ten temat. Kora, do której psa wysłano narkotyki czy inne osoby publiczne przyznają, że gdzieś tam próbują. To samo można powiedzieć o działaniach Ruchu Palikota. Członkowie mają przypięty w klapie liść marihuany i ich działania zmierzają do tego, by marihuanę zalegalizować. Młodzież to chętnie podłapuje. Dla nich jest to sygnał, że dorośli idą podobnym do nich torem. Jednak w tym miejscu trzeba zauważyć, że młody człowiek, który po raz pierwszy sięga po narkotyk nie myśli daleko w przyszłość. I to jest problem. A początki mogą być różne. Chęć zrelaksowania się, odreagowania po ciężkich sprawdzianach w szkole czy wywiadówce.
- Ma pan przypadki osób z dobrych rodzin, które dobrze się uczą, a jednak borykają się z problemem narkotyków?
- Mam takie przypadki. Na chwilę obecną mam młodych ludzi, o których można powiedzieć, że są na początku tej drogi. Na pewno nie powiem o nich, że są to osoby uzależnione, ale osoby, które zaeksperymentowały. Dobrze się uczą, w domu jest wszystko ok., natomiast weszły na ryzykowną ścieżkę.
- Jak do pana trafili?
- Różnie to bywa, akurat w tym przypadku, było tak, że rodzice znaleźli narkotyki u dzieci. Następnym krokiem było to, że rodzice z dzieckiem przyszli do mojego Punktu. My staramy się zachęcić, by młoda osoba przychodziła do nas w miarę regularnie. Po pierwsze musimy zdobyć trochę zaufania, po drugie spróbować zmienić przekonania młodego człowieka oraz pokazać drugą stronę medalu, a więc zagrożenia. W swoim kręgu słyszą wyłącznie rzeczy w stylu: nic nam nie grozi, wszystko jest ok., chodzi o to, żeby się trochę wyluzować. Na pewno nie maja także styczności z przypadkami ekstremalnymi, gdzie to się źle kończy.
- Jak ustrzec swoje dziecko przed tym problemem?
- To nie jest łatwa sprawa. Generalnie w domu, gdzie jest bliskość, bardzo dobre relacje, gdzie panuje miłość, gdzie jest bardzo dobry kontakt i nie unika się rozmów i szansy, by pewne sprawy przegadać, tam podobnych problemów jest trochę mniej. Gorzej jest tam, gdzie dziecko zostaje pozostawione same sobie. A więc samo reguluje sobie czas, robi co chce. Jest wiele takich przypadków. Tato wyjechał do Irlandii, mama zarabia na życie na miejscu, a młody człowiek ma wolną rękę. Dotyczy to zwłaszcza małych miejscowości, gdzie niewiele się dzieje i właśnie sięganie po alkohol czy narkotyki jest dla młodych dużą atrakcją. Używanie narkotyków powoduje różne zewnętrzne objawy. One nie zawsze są łatwe do rozpoznania. Jednak jeżeli rodzic bacznie przygląda się dziecku, to ma szanse dostrzec pewne niepokojące rzeczy. Niestety rodzice myślą bardzo często, że ich dziecko na pewno nie sięgnie. To jest bardzo mylne myślenie. Już na starcie odrzucają możliwość zagrożenia.
- Czy nie jest właśnie tak, że w latach młodości rodziców, zdobycie narkotyków było stosunkowo trudne? Może rodzice nie są tego świadomi, że narkotyki stały się niemal powszechne.
- Na szczęście nie są aż tak bardzo powszechne. Ale zdobycie ich nie jest dużym problemem. Kwota około 30 zł za gram marihuany czy amfetaminy, to nie jest wielki wydatek. Dostęp do narkotyków jest spory. Jeśli ktoś bardzo chce i się uprze, to jest to w stanie załatwić jednym telefonem. Czasem jest to kolega z klasy, z bloku, którego mija się na klatce schodowej. Dostępność wzrosła bardzo mocno. Nie są to czasy, kiedy żeby zdobyć narkotyk, trzeba było wejść w jakieś hermetyczne środowisko.
- Wracając do pana badań. Może przydałaby się taka akcja, aby wziąć całą klasę uczniów, zaprosić rodziców i powiedzieć, co czwarty uczeń w tej klasie brał przynajmniej raz narkotyki. Może to wpłynęłoby na wyobraźnię rodziców, którzy jak już wspominaliśmy, często mówią: to mojej rodziny nie dotyczy, u nas jest wszystko w porządku...
- Sprawa nie jest prosta. W jaki sposób zmusić rodzica do tego, aby przyszedł? Najłatwiej zorganizować tego typu spotkanie w dniu wywiadówki. Przychodzą rodzice i zanim zacznie się wywiadówka w klasie, zapraszamy rodziców do sali gimnastycznej na półgodzinne spotkanie z osobą, która zajmuje się problemami narkotyków, uzależnień. Wówczas na takim spotkaniu jest około stu, dwustu osób. Ja robię krótką prezentację i informuję o zagrożeniach, objawiać, aby dać sygnał, że takie niebezpieczeństwo jest całkowicie realne oraz o to, aby wiedzieli, gdzie ewentualnie mogą się zgłosić, gdy będą mieli wątpliwości. To jest istotne. Ponadto wydawane są przez urząd miasta informatory, w których te placówki są wyszczególnione. Od wielu lat także współpracujemy z pedagogami szkolnymi, więc jeżeli tylko jakąś tego typu sytuacja ma w szkole miejsce, to pedagog szkolny czy dyrektor szkoły, od razu kierują do nas. Często też osoby trafiają do nas z sądu, za pośrednictwem kuratora sądowego. Czasami także rodzice z dziećmi przychodzą sami, w przypadku, gdy rodzic cos znalazł w rzeczach dziecka, czy dziecko się przyznało do używania narkotyków. Są zwycięstwa i porażki, jak to w życiu bywa. Są osoby, które udało się wyzwolić i ich życie się dzisiaj fajnie toczy. Jednak są też takie, których się nie udało. Nie każdy jest gotów do podjęcia terapii. Niestety tak to z uzależnieniami jest, że druga strona tez musi mieć choć trochę chęci. Nie ma czarodziejskiej różdżki, aby kogoś dotknąć i aby on nagle zmienił swój sposób myślenia i postępowania. Potrzebna jest pewna chęć i gotowość. Gdy tego nie ma, wówczas zadanie jest bardzo trudne, ponieważ trzeba szukać motywacji. A jak młody człowiek żyje gdzieś na osiedlu, w określonym środowisku, gdzie preferuje się taki styl życia, to nie jest to łatwe, ponieważ nagle trzeba zmienić środowisko, znaleźć innych kolegów, nie chodzić w określone miejsca. Myślę, że można wiele osiągnąć, w momencie kiedy zaczynamy sobie ufać. I moim zadaniem jest to, aby to zaufanie zbudować. Czasem podczas spotkań z rodzicami w naszym Punkcie instruuję ich jak można wykonać test narkotykowy. Wystarczą właściwie dwie minuty, aby sprawdzić, czy dziecko w ostatnim czasie zażywało narkotyki.
- Gdzie można zakupić taki test?
- W każdej aptece są dostępne testy, które badają próbkę moczu. Wystarczy zanurzyć tester i w parę sekund mamy wynik. Ze śliną jest trudniej. Trzeba wykonać wymaz z ust. Testy, które badają próbkę śliny są dużo droższe i nie tak łatwe do wykonania. Testy badające próbkę moczu są łatwe i naprawdę szybkie. Ponadto doradzam rodzicom, jak mają rozmawiać z dzieckiem, jak sobie radzić na co dzień, w jaki sposób ustalać pewne wymagania wobec dziecka, aby ta relacja zaczęła się znowu zbliżać.
- Dziękujemy za rozmowę.
Napisz komentarz
Komentarze