- Chciałabym mieć opiekunkę przyznaną z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Skarszewach - tłumaczy Irena P. - W zeszłym roku miałam operację usunięcia macicy z przydatkami. Rana nie chciała się goić. Leżałam w szpitalu ponad półtora tygodnia. Obawiam się o zdrowie. Nie mogę dźwigać, nie mogę się przemęczać, nie mogę robić w domu praktycznie nic. Potrzebuję kogoś, kto by mi chociaż zrobił raz w tygodniu zakupy czy pomógł posprzątać. Do tego nie mogę się schylać, bo mam chore kolana. Czekam teraz na operację.
Na łasce sąsiadów
Po zeszłorocznej operacji kobieta zgłosiła się do skarszewskiego GOPS - u o przydzielenie opiekunki. Decyzja była jednak odmowna.
- Tłumaczyli to faktem, że mam dwie córki, które mogą mi pomóc. Ja jednak jestem z rodziną w konflikcie. Do tego mieszkam sama - mówi mieszkanka Skarszew. - Nikt mi nie pomaga, poza sąsiadkami. Opiekują się mną, czasami wnuczka przychodziła posprzątać i ugotować. Myła mnie po operacji. Teraz jestem na łasce sąsiadów. Chciałabym, aby opiekunka przyszła chociaż na chwilę rano, żeby pomogła mi się ubrać, zrobić zakupy. Obecnie mam zerwane ścięgno i rękę w gipsie. Sąsiadka musi przychodzić mnie kąpać. Naprawdę bardzo potrzebuję pomocy – tłumaczy kobieta.
Irena P. wielokrotnie odwoływała się od decyzji GOPS. Sprawę rozpatrywało także Samorządowe Kolegium Odwoławcze. W piśmie z 17 lipca 2013 r. stwierdza:
"(...) z ustaleń w sprawie wynika, że wnioskodawczyni porusza się samodzielnie, wykonuje podstawowe czynności domowe, samodzielnie robi zakupy oraz utrzymuje kontakty społeczne, ponadto córki deklarują pomoc przy wykonywaniu ciężkich prac domowych, jednakże wnioskodawczyni nie wyraża na to zgody. (...) Nadto z przeprowadzonych w sprawie wywiadów środowiskowych z córkami odwołującej wynika, że deklarują one pomoc odwołującej, która jednak nie wyraża na to zgody, co spowodowane jest jej chorobą".
(...)
Córki deklarują pomoc
Nie przyznaliśmy opiekunki, ponieważ ta pani ma dwie córki, które deklarują jej pomoc w opiece – oznajmia Monika Stolińska, dyrektor Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Skarszewach. - W pierwszej kolejności to rodzina jest zobowiązana do pomocy. Jeżeli nie ma możliwości zapewnienia wsparcia, opieki przez rodzinę, wtedy dopiero wkracza pomoc państwa. W tym wypadku są dzieci zobowiązane do alimentacji i chętne do pomocy. Ta pani nie chce przyjąć od córek pomocy. Trudno mi tu rozmawiać o szczegółach zdrowotnych klientki. Pani otrzymała decyzję, odwoływała się. Samorządowe Kolegium podtrzymało naszą decyzję, uznając ją za prawomocną. Poczyniliśmy wszelkie starania, żeby zbadać sytuację i uznaliśmy, że jednak ta pomoc nie jest potrzebna. Ustawa mówi jednoznacznie – są dzieci i deklarują pomoc. To, że ktoś się z kimś pokłócił nie znaczy, że państwo ma ponosić tego koszty. To są osoby najbliższe, które są zobowiązane do pomocy. Gdyby ta pani była naprawdę pozbawiona wszelkiej pomocy i nie była w stanie sobie radzić, pomoc byłaby zapewniona. Są okoliczności wskazujące na to, że ta pani jednak pomocy nie potrzebuje, o których nie chcę mówić, bo to dotyczy życia osobistego. Pracownicy i ja sama spotykam tę panią na ulicy, robiącą sobie zakupy i radzącą sobie doskonale. Są osoby, które wymagają dużo większego wsparcia. Są to ludzie po pobytach w szpitalu, po wylewach, leżący i pozbawieni wszelkiej pomocy i tam ta pomoc musi być skierowana. Natomiast jeśli ktoś jest w stanie sobie posprzątać, ugotować, zrobić zakupy, to tej opieki nie potrzebuje. Nasi pracownicy mają stały kontakt z tą panią i jest im łatwiej ocenić, czy ona sobie radzi czy nie. Także rozmawialiśmy z sąsiadami i mamy opinie, że ta pani sobie radzi. Taka jest nasza ostateczna decyzja w tej kwestii.
Więcej na ten temat w Gazecie Kociewskiej, która w każdą środę wraz z Dziennikiem Pomorza ukazuje się na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze