- Miałem ostatnio, zresztą jak wielu starogardzian, okazję zjedzenia lodów w jednym z ogródków na Rynku. Oprócz smaku lodów i pięknej pogody miało to niewiele wspólnego z relaksem. Takie lody z posypką z kurzu i spalin.
- Rynek to duży problem naszego miasta. Określiłabym, że dzisiaj spacer po Rynku to zadanie dla twardzieli estetycznych. Mamy tu do czynienia z terroryzmem akustycznym i optycznym. To są rzeczy, które nas tam dzisiaj atakują. To nie jest przestrzeń publiczna, ale nasze największe rondo, największy parking. Ma co prawda w sobie jakieś "relikty", jak szeroki chodnik, którym można przejść, ale też bez dużej przyjemności.
- Problem w tym, że kiedy powstaną galerie w ogóle nie będzie powodu, by przychodzić na Rynek, ponieważ ani tam nie odpoczniemy ani nie zrobimy zakupów.
- Kwestia tego czy galerie powstaną czy też nie, pozostaje kompletnie bez wpływu. Ani pan ani ja nie mamy na to żadnego wpływu. Dzisiejsze realia są takie, że rozwój jest wyłącznie podporządkowany kryteriom ekonomicznym i skierowany na maksymalizację zysków. Wartości estetyczne, miejskie? Nie ma ich w żadnych przepisach. Podobnie jak hasła "przyzwoitość". Nie da się zadekretować dobra, podobnie jak wartości estetycznych, historycznych i kulturowych. Jeżeli mówimy o jakiejś hierarchii wartości, to tego nie ma, chyba nawet na ostatnim miejscu.
- W miastach, które w naszym mniemaniu rozwijają się modelowo, Rynek jest miejscem, gdzie ma być ładnie, estetycznie, cicho i przyjemnie...
- Bo to jest nasza wspólna przestrzeń. Nie właścicieli obiektów, które stoją przy danym placu, ale nasza, mieszkańców. Snuliśmy marzenia, że ma to działać ponadlokalnie, a więc być wizytówką zielonej Stolicy Kociewia...
- A wygląda to tak. Mamy wypracowaną w wyniku konsultacji społecznych koncepcję, która zakłada na Rynku funkcjonowanie parkingu oraz ruchu samochodowego północ - południe.
- Takiego wyboru dokonano. Nie jest to oczywiście mój osobisty wybór. Ja już uwolniłam się z moich emocji. Pogodziłam się z tym, że pewnych rzeczy nie da się zrobić, które byłyby na miarę moich i innych mieszkańców aspiracji i wiedzy. Decyzje podejmują inni. Dokonuje się takich, a nie innych wyborów, do których trudno mi się ustosunkowywać. W wielu rzeczach nasze miasto jest 20 lat za peletonem i pewnie w niektórych sprawach tego dystansu nie uda nam się pokonać. To co się dzieje w przestrzeni jest odbiciem stanu naszego społeczeństwa, jest zapisem kompleksów, ksenofobii, odbiciem duszy – tworem na wzór i podobieństwo czasów i ludzi.
- Część osób mówi, że nie można wyprowadzić z Rynku ruchu samochodowego, bo...
- Oczywiście, że można. Doświadczenia innych miast, w których wyłącza się różne przestrzenie pokazują, że w ciągu tygodnia ruch zanika i przenosi się na inne ulice. Miasto wielkości 5 km na 5 km nie musi być pokonywane wyłącznie samochodem. Niedługo będziemy musieli wprowadzać takie procedury, jakie z nieprzymuszonej woli pojawiają się w Danii czy Wielkiej Brytanii, a więc robić wszystko, by ludzie zaczęli się w końcu ruszać. Miasto nie jest dla samochodów. Samochód w mieście jest intruzem.
- A może mieszkańcy chcą, aby Rynek był tym rondem i parkingiem i nie ma co uszczęśliwiać ich na siłę?
- Może tak jest. Ale z drugiej strony widać było, że ludzie chcą się spotykać na Rynku , co można było zaobserwować wtedy, kiedy był on zamknięty, np. przy okazji Dni Starogardu. Tydzień wcześniej byłam na Rynku, kiedy jeździły samochody. Przy restauracji siedziała jedna osoba i nie wyglądała na szczęśliwą, do tego 2, 3 osoby stały przy lodach na rogu Rynku. W czasie Dni Starogardu widziałam obłożone wszystkie stoliki i ludzi, którzy przynajmniej mogli ze sobą rozmawiać. Nawet nie uczestnicząc w imprezach, które się wtedy odbywały. W ten dzień można było ze sobą rozmawiać, a przede wszystkim słyszeć się nawzajem. Z każdym terroryzmem akustycznym i optycznym można sobie poradzić. Musi być taka presja społeczna, która zmieni podejście niektórych osób.
- Urzędnicy jak i niektórzy radni mają dużo pretensji do pewnej grupy mieszkańców, którzy zdecydowanie oprotestowali wyprowadzenie ruchu samochodowego poza obszar Rynku. I wygrali.
- Tak, jest taka grupa, w przeciwieństwie do znacznie większej grupy mieszkańców, która miała zupełnie inne zdanie w tej kwestii. (...)
Więcej na ten temat w Gazecie Kociewskiej, która w każdą środę wraz z Dziennikiem Pomorza ukazuje się na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze