Zgon należy zgłaszać w przychodni, do której należał pacjent, najlepiej lekarza rodzinnego. Tyle w teorii. Jak wiele problemu przysparza wyegzekwowanie przepisów przekonała się rodzina ze Starogardu Gd. (na prośbę nie podajemy nazwiska). Krótko po zgonie mężczyzny zwróciła się do przychodni o wystawienie tzw. karty zgonu, bez której załatwienie dalszych formalności jest niemożliwe. Okazało się, że nie jest to takie proste.
- Zwłoki leżały na podłodze - mówi siostra zmarłego. – Chcieliśmy, by lekarz przyjechał jak najszybciej. Około pół godziny po śmierci poszliśmy do przychodni, do której należał brat. Z mieszkania, w którym żył jest do ośrodka dosłownie kilka kroków. W rejestracji poprosiliśmy o lekarza, który potwierdziłby zgon. Pani z rejestracji wyszła na chwilę, a po powrocie powiedziała, że nie ma takiej możliwości. Poprosiliśmy o rozmowę z lekarką, która chwilę wcześniej krzątała się w rejestracji.
Rodzina osobiście poszła do jej gabinetu.
- Siedziała i piła kawę - mówi wprost siostra zmarłego. - Poprosiłyśmy czy mogłaby na chwilę przejść na drugą stronę ulicy do mieszkania. Odpowiedziała, że będzie to możliwe dopiero następnego dnia. Zdziwiliśmy się, że ma to tak długo trwać, na co lekarka odpowiedziała, że to nie my będziemy jej ustawiać grafik, a jak dalej będziemy jej przeszkadzać w obowiązkach to wezwie policję. W nerwach uprzedziłam ją i sama zadzwoniłam na policję.
O komentarz do wtorkowego zdarzenia poprosiliśmy prezes przychodni.
- Wystawianie kart zgonu należy do naszych obowiązków, dlatego mogę jedynie przeprosić rodzinę za zaistniałą sytuację – mówi prezes Przychodni „Medyk” lek. med. Katarzyna Sienkiewicz. Jednocześnie część winy zrzuca na system.
– Obowiązujące w tym zakresie przepisy powstawały w latach 60 – tych i nijak mają się do dzisiejszych realiów. Mamy podpisaną umowę z NFZ, która mówi wyraźnie, że lekarz ma być do dyspozycji pacjentów na terenie przychodni. Stąd takie nieporozumienia. Co innego dyżury wieczorne, gdzie lekarze mają wyjazdy do pacjentów. (...)
Więcej na ten temat w Gazecie Kociewskiej, która w każdą środę wraz z Dziennikiem Pomorza ukazuje się na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze