- Sporo osób z naszej miejscowości pracowało już w tej firmie. Wiadomo jakie jest bezrobocie, każdy łapie się czegokolwiek gdzie można cokolwiek zarobić. Żona dostała ofertę pracy. Początkowo się cieszyła z takiej szansy. Umowa od razu i stała wypłata co miesiąc były niezwykle kuszące. Wielkie rozczarowanie przyszło, kiedy dowiedzieliśmy się jakie warunki tam panują, sporo znajomych odradzało pracę w tej firmie, bo jak mówiły, nic z początkowych obietnic nie miało mieć pokrycia – mówi mężczyzna.
Jak dodaje z tego co się dowiedział, warunki i atmosfera tam panująca pozostawia wiele do życzenia.
- Podobno strasznie tam wykorzystują, jak się nie daje rady wyrobić swojej normy to zaczynają się wyzwiska. Nie chcę, by żona musiała przechodzić przez taki terror. Jak to możliwe, że nikt nie sprawdza, jakie warunki tam panują? Czy byłbym uczciwym człowiekiem, gdybym pozwolił, aby żona pracowała w takich warunkach? – pyta rozżalony.
Fetor i kalosze po kimś
Jak opowiada inna nasza Czytelniczka, na terenie zakładu unosi się straszliwy fetor, do niego jednak można się przyzwyczaić. Dodatkowo skarży się, że zbyt małą uwagę przywiązuje się do warunków bezpieczeństwa i higieny pracy.
- Kalosze i ubiór dostaje się po kimś, nie wiadomo kto te buty w ogóle nosił. Dodatkowo na start bierze się czepek, jedną parę rękawic i ostry nóż. Nóż jest na tyle ostry, że bardzo łatwo te rękawice pociąć. Nikogo nie interesuje czy się człowiek zatnie, czy leci krew, co się w ogóle dzieje. Jedna para rękawic musi wystarczyć... – wyjaśnia kobieta.
Kup coś a będę miła
Aby mieć fory u swojej kierowniczki, należało u niej zamawiać kosmetyki ponieważ dorabiała sobie jako konsultantka. Na kobiety, które korzystały z usług kierowniczki, patrzyła przychylniej. Oprócz wspomnianej kierowniczki na hali czuwał także kierownik.
- On to potrafił wlecieć na halę, przeliczyć ile się wyrobiło i wszystko z pojemnika wysypać. Przy tym tak wyzywał od najgorszych, że niejedna płakała. Jak się minutę po 6.00, przyszło to już na dzień dobry krzywo patrzył – słyszymy.
Często poruszanym problemem są też wypłaty. Czytelnicy skarżą się zarówno na ich wysokość jak i termin płatności.
Firma nie chce komentować
Aby poznać opinię szefostwa wspomnianej firmy na przedstawione przez naszych Czytelników zarzuty próbowałyśmy także skontaktować się z właścicielami firmy. Po braku odpowiedzi na telefony podane w internecie, udałyśmy się tam osobiście. Dyrektor, który nas przyjął oznajmił, iż nie zgadza się na żadną publikację pozwalającą zidentyfikować firmę. W sprawie zarzutów Czytelników również nie chciał udzielić żadnej odpowiedzi.
(Prezentowany jest fragment artykułu pn. "Wyzysk i Poniżanie?", który ukazał się w Gazecie Kociewskiej 6 sierpnia 2014r)
Napisz komentarz
Komentarze