Bliska okolica centrum miasta, z jednej strony cmentarz, z drugiej zejście do parku miejskiego. Na niewielkim wzniesieniu postawiono niedawno osiedle nowych bloków. Na początku października w pobliskim, maleńkim pustostanie znaleziono kolejne zwłoki. Tym razem doszczętnie spalone.
3 ciała w ostatnich latach?
Wydawałoby się - spokojna okolica. Niewielu jednak wie, że na pobliskim terenie, pustym gruzowisku co jakiś czas umiera człowiek. - Ja już trzech nieboszczyków tu znalazłem w ostatnich latach, ten ostatni był spalony. Dziwię się służbom, władzom, że nic z tym nie robią – wyjaśnia nasz Czytelnik. - Tu bezdomni zrobili sobie miejsce schadzek. Co biedaki mają robić? Tej brędki się napiją...Colę kupują, do butelki wleją denaturatu i tak piją... Cały czas na rauszu są. Nazwisko tej ostatniej osoby to chyba na S, podejrzewali, że to kobieta z pobliskiego bloku. Ale to nie do rozpoznania było. Spalone dokładnie wszystko. Ostatnio słyszałem, że to jednak jakiś bezdomny z Łapiszewa był – tłumaczy mężczyzna.
Jak wyjaśnia dalej, makabrycznego odkrycia, podczas którego ujawniono spalone zwłoki w pustostanie, dokonali jego pracownicy.
- Chodzą tam czasem. Jeden chłopak przyszedł i woła: Szefie, chodź zobacz, co tam leży. Zobaczyłem. Spalony. Więc dzwoniłem od razu na policję. Teraz dla nich jest straszny sezon, mrozy przyjdą, gdzie mają się podziać? – pyta nasz Czytelnik.
Zdaniem mężczyzny, pustostan znajdujący się na pechowym terenie, powinien zostać rozebrany.
- Tu kiedyś była Zakładowa Straż Pożarna, była brama, portiernia. Dziwię się miastu, tu straż średnio dwa razy w tygodniu jeździ co najmniej od roku. Tu miał powstać parking ale na razie jest bałagan, śmietnisko – tłumaczy nasz rozmówca.
Głowa nie była całkowicie spalona
Mężczyzna dokładnie opisuje wygląd ostatniego ciała, które znalazł w pustostanie.
- A tego spalonego to znaleźliśmy ostatnio. W pozycji siedzącej, oparty był normalnie o ścianę. Podszedłem bliżej do niego, w oczy spojrzałem i mówię: „Jezus, dla mnie to jest spalony szkielet” – wspomina nasz Czytelnik. - Wszystko było szare, głowa nie była całkowicie spalona, włosów trochę było, prawdopodobnie był pookrywany tymi wszystkim rzeczami i się spalił na amen. Ręce miał skrzyżowane na klatce piersiowej, nogi podkurczone i siedział oparty o ścianę. Jakby się bał...A to jest nic... Gdy przyszedłem tu o 8. rano, jak go znaleźliśmy, to tu już stały znicze zapalone. Te znicze potem policja wystawiła przed budynek. Ten, który zapalił te znicze dobrze wiedział, co tu się wydarzyło... Włosy były spalone, twarz też, sam kościec. To musiało być świeże, z piątku na sobotę. Tu musiała być potężna temperatura, że aż tak się spalił. Człowiek przecież ma 80% wody. Dla mnie to jest niejasne. Ktoś go podlał czy co... To jest niepojęte – zauważa nasz rozmówca.
Nasz Czytelnik był też świadkiem późniejszych działań służb mundurowych.
- Cała akcja trwała od soboty. Firma pogrzebowa odbierała przed 15.00 w niedzielę te zwłoki – informuje nasz Czytelnik.
Po tym tragicznym znalezisku bezdomnych już tak często nie widać na opisywanym terenie. Na razie...Według informacji mężczyzny, mieli się przenieść w okolice dworca PKP.
- Tu chodziło ich kilku. Tu spali, grzali sobie jedzenie. Na cmentarz do studni chodzili się myć, golić – zauważa nasz Czytelnik. - I dalej ten pustostan stoi. Nikogo to nie rusza. Po tylu akcjach, powinno się coś z tym zrobić. Tu co chwilę ktoś wzywa straż albo policję. Dziwię się, że pozostawiono ten teren samopas – dodaje mężczyzna.
Cały tekst można przeczytać w Gazecie Kociewskiej nr 44.
Napisz komentarz
Komentarze