Wykonują sekcje zwłok, biopsję, pod mikroskopem badają pobrany materiał. Patomorfologów w całym kraju jest niewielu. Zawód ten wykonuje około 600 lekarzy czynnych zawodowo. W Kociewskim Centrum Zdrowia pracuje jeden z nich.
– Pomimo, że jest to specjalność bardzo ciekawa, studenci niechętnie wybierają ten zawód – przyznaje Leonard Gross, patomorfolog. – To jest ciekawy i dobrze wynagradzany zawód. Jednak jest to bardzo trudna specjalizacja, która zajmuje się całym człowiekiem.
Skomplikowana dziedzina
Patomorfologia obejmuje całość nauk podstawowych medycyny. Jest specjalizacją diagnostyczną rozpoznającą choroby na podstawie obrazu mikroskopowego. Sekcje zwłok stają się marginesem. Lekarze tej specjalizacji rozpoznają choroby nowotworowe oraz zapalne.
– Do samodzielności w tym zawodzie dochodzi się po około 25 latach pracy zawodowej – mówi patomorfolog. - Dermatolog jest w stanie dojść do samodzielności w krótszym czasie, ginekolog czy internista także. Natomiast patomorfologii uczymy się przez całe życie, bo mamy do czynienia z całym człowiekiem. To jest bardzo ciekawe zajęcie, które mnie bardzo interesuje do dzisiaj. Koledzy lekarze, którzy wykonują węższe specjalizacje, korzystają z pomocy patomorfologa, do którego wysyłają materiał tkankowy do badań histologicznych, to wymaga od patologa choćby odrobinę wiedzy z ich zakresu specjalizacji, aby rozmawiać wspólnym językiem i wspomóc patologa w prawidłowym rozpoznaniu.
Wyjaśnianie wątpliwości
Współcześni patomorfolodzy wykonują mniej sekcji zwłok, które mają wyjaśnić przyczynę zgonu człowieka, ponieważ zagadkowych śmierci jest już coraz mniej.
- Oczywiście czasami zdarzają się zaskakujące zgony, np. ludzi młodych, którzy umierają nagle i nie wiadomo dlaczego, czy zgon w karetce i nie udało się dowieźć pacjenta do szpitala – przyznaje lekarz. – Wtedy robi się sekcję, która ma postawić ostateczne rozpoznanie. Ja miałem okazję uczyć się przy patologach starej daty, powojennych i od nich usłyszałem takie fajne określenie: sala sekcyjna to jest to miejsce, gdzie zmarli uczą żywych. Jeżeli się tę sekcję przeprowadza to ona musi coś wnieść, wyjaśnić wątpliwości i tak się najczęściej dzieje. Trudności na etapie sekcyjnym biorą się z tego, że nie wszystkie choroby mają odzwierciedlenie narządowe. Czasami zdarzają się takie sekcje, gdzie w czasie badania narządów nie widać patologicznych zmian, wówczas domyślamy się zaburzeń biochemicznych.
Dużą zagadką są zgony noworodków, kiedy nagle po godzinie od porodu umiera dziecko mimo tego, że ciąża oraz poród przebiegał dobrze.
- To są te dramaty, które trzeba wyjaśnić – informuje doktor Gross. - Sekcja zwłok jest najbardziej smutnym badaniem. To jest chyba najbardziej delikatne określenie. Zdarza się, że na stół sekcyjny trafiają przepiękne kobiety, młodzi atletycznie zbudowani mężczyźni i to jest ten przykry obraz, kiedy takich „ zdrowych” ludzi poddaje się sekcji. A jest to rozłożenie człowieka na części pierwsze. Bada się mózg, bada się zawartość narządów szyi, klatki, piersiowej, miednicy. Wszystkie organy są pobierane z człowieka, krojone, badane i następnie wkładane na miejsce. To smutne badanie, podczas którego zmarli uczą żywych. Ważne, żeby wykonywać je solidne.
Sekcja zwłok trwa około 2 godziny. Odbywa się w temperaturze pokojowej. Ciało człowieka jest schłodzone do 4 stopni Celsjusza. Zmarły leży na perforowanej płycie metalowej stołu. Pod spodem jest potężna turbina, która wyciąga ponad 1000 metrów sześciennych powietrza na godzinę, dlatego nie ma żadnych uciążliwych zapachów. Technik sekcyjny zajmuje się uporządkowaniem ciała. Następnie patomorfolog musi zająć się badaniem tkanek, które trwa kilkanaście godzin. Do tego dochodzi pisanie protokołu.
- Ja preferuję formę rozbudowaną protokołu, czyli około 4 stron maszynopisaniu, który odnosi się do wszystkich narządów łącznie z końcowymi wnioskami czyli tzw. epikryzą, gdzie wyjaśniam punkt po punkcie na czym polegała choroba i mechanizm zgonu – informuje lekarz.
Obcowanie ze śmiercią
Nasze życie składa się także ze śmierci, my kiedyś bez wątpienia dołączymy do tej chłodni. Czy praca, podczas której lekarz tej specjalizacji spotyka się ze śmiercią częściej niż inni, może wpływać na emocje, samopoczucie?
- Życie jest skonstruowane, nie ma sensu z tym walczyć – mówi lekarz. - Patolodzy są najbardziej pogodnymi ludźmi mimo, że widzimy dużo problemów. Jeśli ktoś przejmuje się, że coś mu nie wyszło w życiu, że włosy siwieją to są bzdety a nie prawdziwe problemy. Jeśli stawiam młodemu człowiekowi rozpocznie agresywnego nowotworu to mam świadomość, że za kilka miesięcy jego życie się skończy - to jest prawdziwy problem, a nie jakieś codzienne drobnostki. Ja umiem się cieszyć z każdego dnia. A najbardziej z piątku, bo wracam do domu i nie muszę pracować i mogę porobić coś innego, co mnie interesuje.
Więcej badań
Lekarz z poczuciem humoru podkreśla, że nie należy bać się zmarłych.
- Wyznaję taką bardzo mądrą zasadę, że należy bać się żywych a nie zmarłych – mówi dr Gross. - Mnie jeszcze ani jeden zmarły nie zrobił krzywdy a żywi potrafili dopiec. Do sekcji podchodzę spokojnie, bez uprzedzeń, Jednak do dzisiaj mimo tylu sekcji liczonych w tysiącach mnie to ciągle ciekawi. Ogrom zmian w człowieku jest duży, każda sekcja coś wnosi. Robię je z takim samym zaciekawieniem jak ponad 20 lat temu.
Patomorfolog rozpoznaje także choroby nowotworowe i pomaga onkologom podjąć decyzje o dalszym leczeniu. Czy współcześnie chorób nowotworowych jest więcej?
– Czasy się zmieniły i jest lepsza diagnostyka oraz większa wykrywalność nowotworów – przyznaje lekarz. – Na powstawanie chorób mają wpływ także czynniki cywilizacyjne. Bez wątpienia najgorszym z nich są papierosy, które cały czas wiodą prym jako czynnik kancerogenny, czyli powodujący rozwój nowotworu. Czasami ludziom wydaje się, że papierosy mają zły wpływ tylko na płuca. To nieprawda, wpływają także na wszystkie miejsca, gdzie są wchłaniane i wydalane związki toksyczne z tytoniu.
Tworzymy małą drużynę patologiczną
Doktor Gross rozpoczął pracę w KCZ w 2005 r. Wówczas pracowało trzech patologów i wykonywano około 3,600 badań. W tym roku będzie ich około 11 tys. Pracy przybywa a patologów ubywa.
- Młodzi się nie garną, bo wiele lat życia upływa zanim uda się tę trudną specjalizację opanować - przyznaje lekarz. - Wszystkich nowotworów jest około 3.600, to jest pokaźna liczba. Przez te 20 lat trzeba to wszystko zapamiętać. Patomorfolog nie może się pomylić, bo za naszym rozpoznaniem idzie leczenie. Moja żona ma tę samą profesję co ja i nieprawdą jest, że wspólne zawodowe tematy w domu degradują małżeństwo. Chętnie rozmawiamy o problemach zawodowych. Tworzymy taką małą drużynę patologiczną.
Patomorfologia jest interdyscyplinarna, tj. bierze udział w diagnostyce i leczeniu chorób. Jest niezbędna dla podjęcia właściwej terapii u pacjenta. Specjalizacja ta jednak kojarzy się wciąż z prosektorium i sekcjami zwłok. To jednak jest stereotypowe postrzeganie tej dziedziny medycyny .
Reklama
"Na sekcję zwłok trafiają też przepiękne kobiety, atletycznie zbudowani mężczyźni - to jest ten przykry obraz"
Patomorfologia obco brzmiące słowo, za którym kryje się jeden z trudniejszych zawodów z dziedziny medycyny. Lekarze tej specjalizacji poznają dogłębnie tajemnice skryte w ciałach swoich pacjentów. Zajmują się także sekcją zwłok.
- 07.11.2014 09:14 (aktualizacja 18.08.2023 15:04)

Reklama
Napisz komentarz
Komentarze