Jak mówią państwo Flisikowscy, najgorsze w tej sytuacji jest to, że nie dostali żadnego wypowiedzenia, nie spodziewali się, że ktoś wyrzuci ich z mieszkania w tak podstępny sposób.
- Wynajmowaliśmy mieszkanie w Wielbrandowie od prywatnej właścicielki. Niestety ta pani miała jakieś zadłużenie i przejęła to inna firma, z Gdańska. Pod pretekstem remontu nas stamtąd wyprowadzono do hotelu w Starogardzie. Obiecano nam jednak , że zaraz po remoncie będziemy mogli wrócić z powrotem do mieszkania. Jak się jednak okazało, było to wielkie oszustwo.
W tym czasie pojawił się niby nowy właściciel, który kupił to mieszkanie. Wyniósł nasze rzeczy do garażu. Meble, ubrania, to wszystko tam zamokło i zostało zniszczone a ten nowy właściciel, który nawet nie istnieje w aktach notarialnych, nie chce nas dopuścić do mieszkania – mówi nasz Czytelnik, pan Flisikowski.
Największy żal rodzina ma o to, że wszystko potoczyło się za ich plecami. Nikt nie poinformował ich o tym, że muszą jak najszybciej znaleźć nowe mieszkanie. Nowy właściciel jest zaś nieugięty na ich prośby.
- Jak już chcieli sprzedać to mieszkanie, to mogli nas chociaż jakoś uprzedzić, dać wypowiedzenie. Wtedy moglibyśmy czegoś poszukać, nie wyrzuca się ludzi z dnia na dzień... Prosiliśmy, by pozwolili nam chociaż zostać do czerwca, by córka skończyła rok szkolny. Ale ani prośbą ani płaczem nie da się nic wskórać. Jesteśmy bezsilni a znaleźć nowe mieszkanie też nie jest łatwo. W okolicach Wielbrandowa nie ma żadnych pustych lokali, więc córkę musimy dowozić tam do szkoły. Tutaj z kolei każdy pyta ilu nas jest... Jak słyszą, że mamy trójkę dzieci, to od razu kończą rozmowę – żali się nasza Czytelniczka.
Więcej o sprawie przeczytacie już w środę, 4 stycznia, w Gazecie Kociewskiej!
Apelujemy o pomoc rodzinie państwa Flisikowskich. Jeśli ktoś z naszych Czytelników mógłby wynająć mieszkanie tej rodzinie, prosimy o kontakt pod numerem telefonu: 665-253-323.
Napisz komentarz
Komentarze