Marek Biegalski sztuką, a konkretnie poezją, zainteresował się już w latach swojej wczesnej młodości. W wieku 10 lat artysta zaczął zadawać sobie filozoficzne pytania, o których napisał pierwszy wiersz. Rozwijając w dalszym ciągu swoje pasje, rozpoczął naukę w I Liceum Ogólnokształcącym w Starogardzie Gdańskim, po czym udał się na studia dzienne filologii polskiej na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Łódzkiego w Łodzi. Kolejnym krokiem było Podyplomowe Studium Religioznawstwa ze specjalnością filozofia religii na Wydziale Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego oraz Podyplomowe Studium Dziennikarstwa na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Smutne i przejmujące przedstawienie
„Godzina smutku” – taki tytuł kociewski pisarz nadał swojemu pierwszemu dojrzałemu wierszowi, który napisał po obejrzeniu spektaklu, czerpiąc z niego inspirację.
- Jako student łódzkiej polonistyki wybrałem się na spektakl Sceny Plastycznej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego zatytułowany „Wilgoć”. Przedstawienie było przejmująco smutne, ale niezwykle inspirujące – wielowątkowe i niejednoznaczne, o uniwersalnym charakterze i bez słów. Obejrzałem to widowisko z zainteresowaniem, a później napisałem pierwszy dojrzały wiersz pod tytułem „Godzina smutku”, i tak to się zaczęło – opowiada nam Marek Biegalski.
„Godzina smutku”
Tytuł pierwszego wiersza naszego rozmówcy stał się również tytułem pierwszego tomiku wierszy. Z tomikiem tym wiążą się szczególne wspomnienia, a sam pisarz twierdzi, że był on w jego życiu bardzo ważny.
- Wydałem pięć tomików mojej twórczości literackiej, natomiast tomik czwarty zatytułowany „Bardzo rzadkie nieporozumienie oraz inne kompozycje poezją i prozą konstruowane” miał dwa wydania – mówi M. Biegalski. - Pierwszą pozycją literacką była „Godzina smutku”. Zrecenzował ją i recenzję tę wygłosił literaturoznawca z Uniwersytetu Gdańskiego - profesor doktor habilitowany Tadeusz Linkner - na jednej z dorocznych Biesiad Literackich w Czarnej Wodzie. Dzięki „Godzinie smutku” właśnie, zostałem w 2013 roku nominowany do nagrody „Kociewskie Pióro 2012”, a w wyniku ponownej nominacji w roku następnym otrzymałem nagrodę „Kociewskie Pióro 2013” z rąk nieżyjącego już niestety senatora Andrzeja Grzyba. „Godzina smutku” stała się tomikiem szczególnie dla mnie ważnym, o ile nie najważniejszym w historii mojego pisarstwa – wspomina nasz rozmówca.
Skąd bierze się inspiracja?
Bohater naszego reportażu interesuje się muzyką, z której czerpie swoje inspiracje. W wierszach można wyczuć pewną rytmikę, która mniej lub bardziej umiejętnie tworzy dany utwór.
- Inspiracją dla mnie jest też poezja innych, bardziej znanych poetów, w tym przede wszystkim znakomita twórczość poetycka Czesława Miłosza, laureata Nagrody Nobla. Moje wiersze, opowiadania i eseje stwarza również piękno tego świata, wyrażające się szczególnie w działaniach artystycznych i kulturotwórczych młodych ludzi zamieszkujących malowniczy region Pomorza, czyli nasze Kociewie – wyjaśnia poeta.
Wybitne wzorce
Autor pięciu tomików przez lata kształtował swój charakter. Dziś śmiało można powiedzieć, że dzieli się nim ze swoimi czytelnikami, których z czasem ciągle przybywa. Zapytaliśmy więc naszego rozmówcy, na kim wzorował się w młodości.
- W przeszłości moich autorytetów było dużo, byli nimi oprócz rodziców i dziadków także profesorowie szkół, które ukończyłem – zauważa M. Biegalski. - Ludzie ci uczyli mnie bardzo wielu rzeczy i umożliwiali bez zbędnych ograniczeń poznawanie teatru, literatury, muzyki, kultury i zachwytu nad krajobrazem, talentem bardzo wielu osób, które mogłem podziwiać i przyswajać sobie ich znakomite zdolności i umiejętności – kontynuuje. - Dzięki temu dziś mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że to dzieło ludzkich rąk i umysłu jest dobre, piękne i szlachetne, a tamto złe i tandetne, oraz utrwalić te opinie wraz z uzasadnieniem poprzez artystyczny przekaz w poezji, prozie i innym twórczym tekście – dodaje.
Przedwiośnie...
Czym oprócz pisania zajmuje się Marek Biegalski? Pisarz odbył w swoim życiu wiele podróży, nieodłącznym elementem dnia codziennego stała się również muzyka.
- Bardzo lubię dobrą muzykę, koncerty estradowe i te zorganizowane w plenerze, telewizyjne programy muzyczne oraz teatr dramatyczny. To właśnie w gmachu Teatru Wybrzeże na Targu Węglowym w Gdańsku przed laty, podczas spektaklu „Przedwiośnie” według powieści Stefana Żeromskiego, skrystalizowała się w pełni moja decyzja o podjęciu w przyszłości - miałem wówczas 14 lat - wyższych studiów na kierunku filologia polska. Dużo czytam, mam dużo książek własnych, korzystam też czasami ze zbiorów Miejskiej Biblioteki Publicznej imienia Księdza Bernarda Sychty w Starogardzie Gdańskim. Biblioteka ta poza tym, że posiada bogaty księgozbiór, zaprasza na niezwykle interesujące spotkania z ciekawymi ludźmi nauki, pióra oraz z innymi wybitnymi twórcami. Lubię bardzo te spotkania – wyjaśnia rozmówca.
Piękno i życiowa harmonia
Artyści w sposób szczególny dostrzegają rzeczy na ogół proste, codzienne, ale także te, których zwykli ludzie nie zauważają. Czym jest i jak postrzega piękno poeta z Kociewia?
- Piękno jest zawsze – w każdych okolicznościach – dobre, szlachetne, skłonne do niesienia pomocy drugiemu człowiekowi, gotowe do wyrzeczeń dla dobra innych ludzi. To jest także młodość, wdzięk, uroda i utalentowanie; to zgodny z miarowymi uderzeniami serca rytm i życiowa harmonia; porządek, ład i czystość; muzyka, krajobraz, cuda natury, architektury i sztuk wszelakich – puentuje Marek Biegalski.
Napisz komentarz
Komentarze