czwartek, 23 stycznia 2025 00:58

Inwestycje w innowacje i badania naukowe. Polskie firmy śmiało poczynają sobie na zagranicznych rynkach

  • Wczoraj, 11:37
  • Autor: Grupa tipmedia
Inwestycje w innowacje i badania naukowe. Polskie firmy śmiało poczynają sobie na zagranicznych rynkach

Fot. Canva

Pozyskanie pieniędzy z Unii Europejskiej to – w ocenie niektórych przedsiębiorców – droga przez mękę. Kontrole, rozliczanie się… Mimo to ci, którzy ją przeszli, nie żałują. – Jeżeli pytasz mnie, czy warto, to absolutnie tak – zapewnia jeden z nichSkorzystały na nim m.in. duże polskie startupy, które dziś podbijają zagraniczne rynki.

Zobacz ósmy odcinek audycji „Unia. To (się) opłaca”. Szczegóły w tekście.

Od chwili przystąpienia Polski do Unii Europejskiej – jak podaje Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) – polskie firmy szybko weszły na zagraniczne rynki i coraz śmielej sobie na nich poczynają. Ich wysiłki wspierał właśnie PARP. Przekazał im na to pieniądze z Programu Inteligentny Rozwój (POIR) oraz Programu Operacyjnego Polska Wschodnia (POPW).

Według „Raportu o stanie sektora małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce 2023” proces umiędzynarodowienia polskiej gospodarki szybko postępuje. Polskie firmy – jak czytamy – „zajmują się w coraz większym stopniu zaspokajaniem popytu konsumentów zagranicznych niż polskich”. 

Bez pieniędzy unijnych miałbym pod górkę.

Tą drogą poszedł też Piotr Marek, przedsiębiorca z Lublina, właściciel marki 4media.com, który mocno wszedł na rynek dzięki unijnemu dofinansowaniu. Dziś z sukcesem działa też na rynku amerykańskim. W rozmowie opowiada nam, jak doszedł tam, gdzie jest teraz. 

Moment powołania spółki i wejście kapitałowe Lubelskiego Parku Naukowo-Technologicznego. Na zdjęciu od lewej: Tomasz Małecki, wtedy prezes LPNT, i Piotr Marek, właściciel marki 4media.com Fot. archiwum prywatne 

 

– Wiele osób myślących o własnym biznesie zaczyna w takiej oto sytuacji: mam pomysł, ale nie mam pieniędzy, żeby go zrealizować. A wiem, że pomysł jest dobry. Czy w twoim przypadku było podobnie?

– Tak, w moim przypadku było podobnie. Mieliśmy przygotowane MVP (produkt minimalnej wartości), czyli taki produkt podstawowy, testowy. Potrzebował on dofinansowanie, jeżeli chodzi o rozwój, a później pieniędzy na przygotowanie całej sprzedaży i wprowadzenia produktu na rynek. Także byłem dokładnie w takiej sytuacji.  

– Kiedy zaczynałeś, to najpierw wystartowałeś ze swoim projektem, czy poszukiwałeś finansowania?

– Wystartowałem z projektem. Dopiero potem, kiedy już było widać światełko w tunelu, zacząłem poszukiwać finansowania, żeby go rozwijać. 

– Od razu pomyślałeś o tym, że możesz skorzystać z pieniędzy unijnych?

– Długo wcześniej szukałem różnego rodzaju dofinansowań, tylko były to dofinansowania na rzeczy miękkie. Bo z mediami jestem związany od dziecka przez biznes rodzinny. Korzystaliśmy z różnego typu grantów od 2000 roku. 

Były to środki z Ministerstwa Rozwoju, NBP i pierwsze unijne pieniądze, jeszcze przedakcesyjne. Więc jakieś doświadczenie w korzystaniu z takich dofinansowań miałem. Wiedziałem, że wcześniej czy później te pieniądze się pojawią i grzechem byłoby z nich nie skorzystać. 

– Od początku wiedziałeś, do jakiego funduszu aplikować?

– Musimy rozróżnić dwie rzeczy. Pierwsza to sam początek firmy. Wzięliśmy udział w czymś, co się nazywało Program 3.1. To były wejścia kapitałowe. Nie był to zatem grant per se jako dofinansowanie. 

Lubelski Park Naukowo Technologiczny dostał dofinansowanie z Państwowej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości na inwestycje w startupy. Jesteśmy jednym z 20 pomysłów, w które Park zainwestował. I to był początek firmy.

Drugim takim ruchem rozwojowym – kiedy już wykupiłem udziały od Parku – był projekt, który umożliwiał nam sfinansowanie prac badawczo-rozwojowych i ich wdrożenie. Realizowała go Lubelska Agencja Wspierania Przedsiębiorczości.

Te pierwsze środki to było wejście kapitałowe, czyli musiałem te pieniądze oddać. I oddałem w postaci menedżerskiego wykupu udziałów.

Natomiast jeżeli chodzi o samo wykorzystanie funduszy, to grant, który pozyskaliśmy bodaj w 2020 roku, umożliwił nam całkowitą przebudowę produktu. Stworzenie wersji, która pracuje nam do dziś i do dziś ją rozwijamy. Pozyskaliśmy na to 630 tys. zł. Bez tych pieniędzy nie bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy. 

– Co jeszcze wpłynęło na rozwój twojej firmy?

– Dużym wsparciem finansowym były dla nas środki na internacjonalizację przedsiębiorstw. I to zarówno krajowe, jak i regionalne – fundusz marszałkowski.

Bardzo mocno koncentrowaliśmy się na rynku amerykańskim – udziale w targach i promocji tam. Myślę, że jesteśmy dowodem na to, że było warto, bo już ponad 50 serwisów korzysta z naszego oprogramowania. 

– Znalazłem w sieci sporo wpisów osób, które startowały – dziś są już po sukcesie – z takim oto nastawieniem: skorzystałbym z unijnego wsparcia, ale – po pierwsze – jest to skomplikowane. Po drugie – ja potrzebuję pieniędzy na rozruch, a oni domagają się konkretów, które ich przekonają, że warto dofinansować ten projekt. 

– Ten pomysł, który teraz zaczynamy – AI Journalist – to jest dokładnie ten etap.

Jest coś, co się nazywa „platformy startowe w Polsce wschodniej”. Trzeba oczywiście wypełnić formularz. Jeśli ktoś robi coś biznesowo, to jego przygotowanie nie jest to mocno skomplikowane. 

I wtedy trafia się do inkubacji, podczas której organizatorzy przekazują dużo wiedzy na temat budowania firmy, budowania startupu i produktu. W czasie inkubacji powstaje właśnie MVP, które umożliwia zbadanie pierwszych hipotez rynkowych. 

Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to dostaje się rekomendację i można aplikować o kolejne środki. I to się właśnie u nas dzieje. Jest to już 600 tys. na budowę produktu i wprowadzenie go na rynek. Potem ma być kolejny etap i dla najlepszych – 1,5 mln zł na skalowanie sprzedaży. W sumie ma to być 2 mln na firmę. 

– Czy to oznacza, że gdyby nie takie dofinansowanie, to firma taka jak twoja funkcjonowałaby? Czy byłeś tak zdeterminowany, że ona i tak by powstała? Czy raczej miałbyś pod górkę?

– Gdyby nie było tych drugich pieniędzy grantowych, to miałbym pod górkę. Ona by oczywiście funkcjonowała. Robilibyśmy to, co robimy, jakimiś swoimi środkami inwestycyjnymi, ale byłoby to dużo, dużo wolniej. 

Zdjęcie powstało po wygranej w programie akceleracyjnym Nevada Lubelskie Acceleration Bridge Fot. archiwum prywatne

 

– Ile czasu minęło od pierwszego dofinansowania do momentu, kiedy mogłeś sobie powiedzieć: „Jest sukces”. Ile lat musiałeś na to pracować?

– To kwestia definicji sukcesu. Bo to, że na rynku jest popyt i że to się zadzieje, to ja wiedziałem dużo wcześniej, bo bardzo dobrze znałem grupę docelową i jej potrzeby. Miałem dużą sieć swojego networkingu.  Pierwsi klienci to byli moi znajomi biznesowi, którzy brali mój produkt. Wiedziałem, że go potrzebują. 

Żeby jednak mówić o jakimś większym sukcesie... Rok, dwa lata temu nasz odświeżony produkt złapał trakcję sprzedaży. I tak naprawdę dopiero teraz mogę mówić, że jesteśmy stabilną firmą, która liczy się na rynku. 

 – Co teraz, kiedy masz już za sobą takie doświadczenie, powiedziałbyś osobom startującym w biznesie? Zachęcałbyś ich, żeby korzystali z tej ścieżki, czy raczej podpowiadałbyś, żeby się dobrze nad tym zastanowili?

– Jeżeli mają dobry pomysł, to tak. Trzeba jednak pamiętać o tym, że jest też ciemna strona pieniędzy, która polega na rozliczeniu, a po drugie, że na te pieniądze długo się czeka. Że trzeba wyłożyć pewną kwotę, a potem czeka się na refinansownie PARP  lub innych instytucji. A to potrafi się przeciągać nawet do pół roku po planowanym terminie. To położyło bardzo dużo firm. 

My w pewnym momencie mieliśmy zamrożone w grantach pół miliona złotych. To było i jest dla nas bardzo dużo pieniędzy. Wtedy była to jedna czwarta naszych rocznych obrotów. Po prostu trzeba pamiętać, że jest to ryzyko.

Jeżeli jednak pytasz mnie, czy warto, to odpowiem: absolutnie tak. I cały czas staram się o te środki aplikować i wdrażać je w firmie. 

Finansowanie innowacji i badań naukowych w skrócie

• Dotacje na innowacje technologiczne to jeden z priorytetów Unii Europejskiej w obecnej perspektywie finansowej 2021-2027. Dotowane jest z nich wsparcie badań przemysłowych i prac rozwojowych prowadzonych przez przedsiębiorców.

• Z projektów badawczo-rozwojowych (B+R) możliwe jest pozyskanie aż do 80 proc. dofinansowania przedsięwzięcia. Obejmuje ono między innymi:

wynagrodzenia pracowników zaangażowanych w projekty, 

koszty usług podwykonawczych B+R, 

zakup wyników badań z jednostek naukowych, 

koszty ochrony własności intelektualnej. H6

• Do 25 proc. kosztów objętych jest ryczałtem na koszty pośrednie, które nie wymagają szczegółowego dokumentowania.

• Konkursy na projekty badawczo-rozwojowe są organizowane nie tylko przez krajowy program FENG (Fundusze Europejskie dla Nowoczesnej Gospodarki), ale i przez programy regionalne województw.

Inwestycje w innowacje i badania naukowe. Nowy odcinek audycji „Unia. To (się) opłaca”

Polska co roku otrzymuje znaczące wsparcie z funduszy unijnych na rozwój infrastruktury technologicznej, badania naukowe i innowacje. Dzięki temu wspierana jest działalność małych i średnich firm w całym kraju. 

W dzisiejszym odcinku „Unia. To (się) opłaca” gościmy w największym parku technologicznym w Polsce, czyli Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym w Gdyni. Jego głównym zadaniem jest tworzenie odpowiednich warunków do rozwoju innowacyjnych firm.

Współfinansowane przez Unię Europejską. Wyrażone poglądy i opinie są jednak wyłącznie opiniami autorów i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy i opinie Unii Europejskiej. Unia Europejska ani organ przyznający pomoc nie ponoszą za nie odpowiedzialności.

Materiał partnera