Na górnym targu wykonałem chyba udaną śnieżną fotę córki Stasia (handluje odzieżą) i człowieka w kapeluszu, kupującego dla żony jej ulubioną, oryginalnie zapakowaną złoto-czarną kawę. Jednak Janusze potrafią okazać serce kobiecie, w każdych warunkach....
Swojskie wyroby
Na "górnym" stoją czasem i trzy "mięsowozy”. Tym razem stał jeden. Handlował w nim pan Jarosław.
- Jestem producentem, rolnikiem z okolic Starogardu. Mam wyroby tylko z wieprzowiny - mówi. - Ubojni nie mam, bo za duże wymogi. Kupuję tuczniki i zlecam ubój, głównie u Herolda. Mam sprawdzone, zbadane – chwali rodzinną firmę ze Zblewa pan Jarek. - Po uboju półtusze przerabiam i produkuję z nich tylko tyle, ile sam jestem w stanie przetworzyć. Wszystko jest bez chemii, konserwantów.
Na ladzie, pod szybą, spod sypiącego mocno śniegu „uśmiechają się”: boczek wędzono-parzony, schab, kaszanka, surowa biała, czarna, metka, polska i janowska. Szkoda, że to piątek, bo już skosztowałbym kawałek mojego ulubionego boczusia...
- Kiełbasa janowska, wędzono-parzona, to mój przepis własny. W 100 procentach – wyprowadza mnie z marzeń Jarosław.
Więcej w dzisiejszym wydaniu Gazety Kociewskiej