Kiedy chodnik urywa się trzeba przejść na drugą stronę jezdni. Tam zaczyna się niewielkie gruzowisko, które dalej przechodzi w udeptaną ścieżkę. Kobieta przepuszcza pędzące samochody. Zatrzymuje się przed zamienionym w gruz chodnikiem i... wchodzi z wózkiem na ulicę.
- Trzeba o tym pisać, może w końcu ktoś otworzy oczy – mówi mieszkanka Kokoszkowych. – Jeździmy wózkami pomiędzy samochodami, bo nie mamy innej możliwości przejścia do naszych domów.
Kawałek dalej zaczyna się posesja. Płot oddziela od jezdni ścieżka szeroka nie więcej niż na metr. Rowerzyści wymijają pieszych i wjeżdząją na asfalt. Samochody hamują gwałtownie jeden po drugim. Takie sceny w tym miejscu to codzienność.
- Nie daj Boże niech popada deszcz – mówi właściciel. – Z dziećmi nie ma co wychodzić, bo samochody zaraz ochlapią je od stóp do głów. Dom ochlapany jest do połowy. Czy nie można w tym miejscu postawić zwyczajnych barierek? Czy to taki duży koszt?
Interwencje powtarzają się od lat, ale reakcji nie ma. ZDW nie stać na barierki i chodnik, a nawet doraźne załatwienie sprawy. Dobrych przykładów nie trzeba szukać daleko. Wystarczy pojechać na drugą stronę wsi, by zobaczyć, że może być bezpiecznie i schludnie. Tam są światła, barierki i chodnik.
- Możliwości inwestycyjne są zawsze, tylko też za każdym razem są one czymś warunkowane. W tym wypadku pieniędzmi – tłumaczy Iwona Gir, kierownik Rejonu Dróg Wojewódzkich w Starogardzie Gd. – Zadania inwestycyjne są zadaniami imiennymi i nie są uchwalane na poziomie Rejonu ani nawet ZDW, a na poziomie sejmiku województwa.
Takie tłumaczenie mieszakńców już nie zadowala...
Więcej w Gazecie Kociewskiej, która wraz z Dziennikiem Pomorza ukazuje sie na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze