- W sobotę rano przyjechaliśmy z pracownikiem do zakładu i stwierdziliśmy, że nie zamknął drzwi ewakuacyjnych na noc – mówi właściciel Rafał Węsierski. - Zapierał się, że dzień wcześniej na pewno to zrobił. Spróbowałem przekręcić kluczyk, ale okazało się, że wyłamane są zawiasy. Początkowo nic nie wskazywało, że to włamanie. Moje pierwsze podejrzenie było takie, że wieczorem siedziało dwóch chłopaków na kamieniu, być może jeden chciał pokazać drugiemu jaki jest silny i zdemolował drzwi. Po kilkunastu minutach okazało się, że nie ma kluczyków do dwóch samochodów pogrzebowych. Od trzeciego, którego w obecnej chwili nie używamy kluczyk został. Poza tym nic nie zginęło, przy czym na podłodze leżały wiertarki, wkrętarki, porządny budowlany sprzęt, bo akurat miałem poprawiany kominek. Oczywiście wezwałem policję. Po południu okazało się, że zginął jeszcze wysłużony telefon.
W niedzielę sytuacja się powtórzyła.
- Tym razem zginął laptop, uszkodzone zostały kasy fiskalne, drukarka, telefony, ściany zostały pomalowane – twierdzi właściciel. - Co ciekawe, ten kto przyszedł zdewastować zakład położył na zewnątrz, przy zepsutej kasie fiskalnej kluczyk od jednego z naszych samochodów.
Na miejscu pojawiła się policja i straż pożarna, która wypompowała zalane wodą pomieszczenia. Rafał Węsierski oferuje nagodę za wskazanie sprawcy.
Więcej w Gazecie Kociewskiej, która wraz z Dziennikiem Pomorza ukazuje się na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze