10 czerwca Zarząd Województwa Pomorskiego podjął ostateczną decyzję w sprawie przyznania unijnych środków w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego na kompleksowe przedsięwzięcia rewitalizacyjne. Miasta biły się o bardzo duże pieniądze, a na wyniki czekano bardzo długo.
Rozczarowanie i pytania
Wniosek złożony przez Urząd Miasta w Starogardzie Gd. pozytywnie przechodził pierwsze etapy oceny, jednak ostatecznie zajął piąte miejsce, poza listą rezerwową. Nie ma żadnych szans na pieniądze. W Urzędzie od jakiegoś czasu wniosek nazywano ryzykownym, jednak wynik i niska ocena konkursowa zaskoczyła wszystkich.
Wynik konkursu był sygnalizowany przez instytucje zarządzającą w fazie przed konkursowej – mówi zastępca prezydenta H. Wojciechowski. - Istniała jakaś szansa na zmianę polityki, ale jak widać, nieskuteczna. Składamy w tej sprawie protest. Byłoby naiwnością sądzić, że wszystkie projekty uzyskają dofinansowanie. Zastosowaliśmy taktykę precyzyjnego doboru tematów i zgłaszania niewielkiej nadwyżki w stosunku do naszych możliwości udziału własnego. Jak dotąd wynik taktyki jest zgodny z oczekiwaniami.
Jednak radni nie pozostawiają na urzędnikach suchej nitki. Uważają, że zaprzepaszczono szansę na duży zastrzyk środków i na to, żeby starogardzka starówka zaczęła wyróżniać się w regionie nie tylko tym, że jest drogą dla setek samochodów i autobusów.
Jestem rozczarowany tym, że w ostatnim etapie wniosek nie dostał rekomendacji – mówi radny Ryszard Gajda. - Niestety w staraniu się o różnego rodzaju dofinansowania ciągle jesteśmy w tyle.
Wielka strata dla Starogardu Gd. - mówi radny Arkadiusz Banach. - Wiązałem z tym projektem duże nadzieje, a teraz nawet nie widać nadziei na realizację tego, co obejmował projekt. Myślę, że radni będą mieli teraz dużo do myślenia.
Nie o to nam chodziło
Chodzi głównie o podziemną infrastrukturę, głównie kanalizację, które miały być wymieniane przy okazji prac rewitalizacyjnych. Nie będzie również zmian w układzie miejsc parkingowych o co od miesięcy trwał spór pomiędzy Urzędem a grupą „kupców”. Protest mieszkańców i przedsiębiorców mógł w ostatecznym rozrachunku zaważyć na ocenie. Jednak zdaniem dyrektora Departamentu Programów Regionalnych Urzędu Marszałkowskiego Jana Szymańskiego w projekcie nie chodziło tylko o infrastrukturę. Ważniejszą kwestią były sprawy społeczne, a więc trzeba było mieć plan jak w objętym obszarze walczyć z bezrobociem, ubóstwem, wykluczeniem czy przestępczością. Na etapie prac przypominał o tym choćby ówczesny radny, a dzisiejszy skarbnik miasta Piotr Prabucki.
Gdyby Starogard Gd. dostał dofinansowanie na pewno za kilka lat miasto miałoby bardzo ładną starówkę. Ale nam chyba nie o to chodziło – mówi Jan Szymański. - Projekt był zbyt infrastrukturalny, a za mało dotyczył zamieszkałych na tym terenie ludzi. Remont, przebudowy miały być tylko środkiem, a nie celem. Niestety element społeczny potraktowano słabiej, mówiąc bardzo delikatnie.
Dyrektor Szymański uważa ponadto, że Starogard Gd. podobnie do innych miast, mógł lepiej przygotować się do konkursu. Radą służył Zespół ds. rewitalizacji, ale jego pomoc nie została do końca wykorzystana.
Miasto było zdeterminowane w swoim wyborze i chyba nie do końca brało pod uwagę nasze sugestie – mówi Jan Szymański. - Wyszło tak, że projekty przed Starogardem Gd. zostały ocenione dużo wyżej, bo lepiej wpisały się w kryteria programu.
Jakie w związku z tym są perspektywy na realizację zaplanowanych działań?
Głównym wysiłkiem w rewitalizacji Rynku jest przebudowa sieci podziemnych, które można będzie modernizować etapami, a projekt kończyć wymianą nawierzchni – mówi Henryk Wojciechowski. - Oznacza to rozciągnięcie inwestycji na kilka lat. Musimy ten proces ponownie zaplanować.
Napisz komentarz
Komentarze