Pod koniec września bieżącego roku radny miejski Artur Cybula skierował do PKP PLK pismo z prośbą o wyjaśnienie kontrowersyjnej sprawy, jaką jest naziemne przejście przez tory. Jak wiadomo, po remoncie dworca pojawiła się furtka zamykana na klucz. Osoby chcące skorzystać z naziemnego przejścia muszą 48 godzin wcześniej zgłosić chęć przejścia. A co w przypadku, kiedy wyjazd jest pilny i nieplanowany?
Artur Cybula uważa, że rozwiązanie to jedynie utrudnia życie podróżnym, a przejście nie jest bardziej niebezpieczne, niż było przed remontem.
Strome schody
W piśmie wysłanym przez radnego do Polskich Kolei Państwowych, radny przypomina, że remont pochłonął ogromne pieniądze i po prawie trzech latach mieszkańcy doczekali się otwarcia budynku, który jest imponujący.
- Wizerunek obiektu w dalszym ciągu zachwyca, jednak od jakiegoś czasu ten piękny widok przesłania pewien, wydaje mi się drobny, ale jakże uciążliwy szczegół. Przyjeżdżające i odjeżdżające pociągi pasażerskie obsługuje na naszym dworcu tylko peron pierwszy. Dotarcie do niego od kas biletowych i jego opuszczenie po przyjeździe do Starogardu do tej pory było możliwe na dwa sposoby: przejściem podziemnym łączącym peron z dworcem (z jednej strony peronu) lub przejściem poprzedzonym bezpiecznymi barierkami, jakie często spotyka się w tego typu wypadkach (z drugiej strony peronu). W tym miejscu muszę wspomnieć, że przejście podziemne posiada dość strome schody, nie ma udogodnień dla osób podróżujących z wózkami dziecięcymi oraz osób niepełnosprawnych choćby w postaci podjazdu dla wózków, windy oczywiście również brak – podkreśla radny Cybula. - Osoby starsze, osoby z większym bagażem, rowerzyści z ciężkimi sakwami (których w naszych stronach jest spora ilość) zamiast przejścia podziemnego wybierały do tej pory drugie przejście poprzedzone wspomnianymi bezpiecznymi barierkami. Tak było od zawsze, było dobrze i bezpiecznie! – zaznacza stanowczo.
Raz odpowiada, raz nie
W trakcie remontu, barierki zamienione na furtkę, która zamykana jest na klucz, a obok zawieszono tabliczkę z numerem telefonu pod który należy dzwonić, chcąc przejść przez torowisko.
- Widoczny na tabliczce numer telefonu, dzięki któremu można by było wezwać odpowiednie osoby do pomocy przy przejściu - raz odpowiada, raz nie. Osoby próbujące przejść tam na własną rękę (zdarza się to często) zagrożone są oczywiście mandatem. Ta niezrozumiała zmiana powoduje nerwową atmosferę, zażenowanie i nasuwa pytania: Jak można było tak zrobić? Dlaczego tak utrudniono życie podróżnym? Jako Radny miasta Starogard Gdański, jestem zasypywany prośbami od naszych mieszkańców, ale i podróżnych o interwencję w tej sprawie – informuje przedstawicieli kolei Artur Cybula.
Sto kilometrów na godzinę
Po kilku dniach, radny Naszego Starogardu otrzymał odpowiedź. PKP PLK informuje, że zmiana ta podyktowana jest bezpieczeństwem podróżnych.
- Na stacji nigdy nie było przejścia w poziomie szyn dla podróżnych, a jedynie droga technologiczna, z której osoby nieuprawnione, nie zważając na swoje bezpieczeństwo korzystały, pomimo postawionych tablic zakazu przejścia – informuje Izabela Rosińska, przedstawiciel PKP PLK. - Wyjątkiem był okres, w którym prowadzono remont budynku dworca kolejowego oraz jego otoczenia, a później prowadzone przez nasz zakład prace na placu przystacyjnym. W tym okresie rzeczywiście zbudowano labirynt i zgodnie z regulaminem tymczasowego prowadzenia ruchu pociągów zostały wprowadzone stosowne środki kontroli ryzyka – zaznacza.
Kontrowersje budzi jednak informacja, że pociągi przez Starogard rzekomo przejeżdżają z ogromną prędkością.
- Po zakończeniu wszystkich prac została przywrócona na tym odcinku prędkość pociągów 100 km/h. Mając na uwadze zapewnienie bezpieczeństwa osób postronnych przejście technologiczne zostało tak wygrodzone, aby nie było możliwości nieuzgodnionego przejścia przez nie osób nieuprawnionych – twierdzi Izabela Rosińska.
Więcej na ten temat przeczytacie w aktualnym wydaniu Gazety Kociewskiej.
Napisz komentarz
Komentarze