Najlepszy starogardzki rowerzysta ma 66 lat. Od kwietnia do czerwca jeździł po 30 km dziennie. Potem „kręcił” dziennie po 190 km i więcej, dla miasta, aby wypadło jak najlepiej w rywalizacji o Puchar Rowerowej Stolicy Polski. I za to ma nasz szacunek.
Znajomi się z Polfy
Na wywiad z Frankiem, umówiłem się w środę, 30 września, o 15.30, pod Urzędem Miasta.
- Znamy się z Polfy, moja Śp. żona pracowała z tobą na Ampułkarni, pamiętasz? - zagaił Franek.
- Pewnie – odpowiadam i szybko odświeżam znajomość.
Franciszek (rocznik 1954), pracował jako aparatowy w Polfie, na dawnych Sulfonamidach i, jak ocenia, ta „polfowska chemia” nie zabrała mu zdrowia. Mógł odejść na emeryturę z Polpharmy w 2014 r. ale odszedł dopiero w lutym 2018, bo mógł popracować dłużej i z tego przywileju skorzystał.
190 km
Najlepszy w rankingu RSP starogardzki rowerzysta do czerwca 2020 jeździł po 30 km dziennie.
- Moja córka, Anna, to wymyśliła, kiedy miałem sporą nadwagę i ważyłem wtedy 106 kg. Jak zacząłem jeździć, poprawił mi się oddech i waga spadła do 86 kg. I jeszcze spadnie.
- Przejechałeś we wrześniu, z aplikacją RSP, 5755 km, w ciągu 30 dni, co daje średnio ponad 190 km dziennie. To jak kolarz na wyścigu z tym, że żaden wyścig nie trwa miesiąc. Trzeba mieć kondycję. Jak to zrobiłeś?
- Jechałem dla Starogardu, żeby tych punktów było więcej i to była ta motywacja. Ale wiesz, w przyszłym roku już będę kręcił mniej, po 30 - 50 km, bo przez cały wrzesień nie miałem nic dla siebie czasu, tylko rower i rower.
Zaczynał około 5.00 kończył po 20.00, czasem później. Średnio ok 18 km/godz.
Jeździ z Sienkiewicza rowerowe pętle, przeważnie do Ropuch.
- Jeździłem przez Jabłowo, Lipinki Szlacheckie w kier. Pelplina, potem Klonówka, Rywałd i berlinką do Stadniny, albo w Rywałdzie do Brzeźna i dalej, Zduny, Szpegawsk do Stadniny. Asfaltem, ścieżkami rowerowymi, ulicami, berlinką. Jak mnie na berlince te TIRy mijają, to podmuch aż szarpie rowerem... Często wjeżdżałem do lasu w Szpęgawsku, aby oczy odpoczęły od tej białej linii, której trzymałem się jadąc „22”. Biała kreska śniła mi się czasem po nocach. Wiesz, właśnie jazda berlinką jest najgorsza i najbardziej niebezpieczna. Na szosie do Rywałdu ruch jest mniejszy, mniej aut i kierowcy jeżdżą wolniej.
Kiedyś biegał
Całe zawodowe życie był honorowym krwiodawcą.
- Miałem nawet najlepszy wynik w Starogardzie, teraz wiadomo, już nie ten wiek. Kiedy jeszcze pracowałem, biegałem koło 8 km dziennie, żeby trzymać wagę, potem przestałem biegać, bo jakieś przyczepy wysiadły i miałem chodzić na gimnastykę. Córka mówiła „tata brzuch coraz większy, musisz coś z tym zrobić”. Padło na rower i polubiłem swojego Gianta.
To na nim od początku września „kręcił” kilometry dla Starogardu.
- Waży ponad 20 kg, i jest trochę za ciężki aby tyle kilometrów „w niego orać”.
Napisz komentarz
Komentarze