Magda C., partnerka kierowcy nie może pogodzić się z tym co wydarzyło się w jej życiu na przełomie maja i czerwca. Podczas spotkania z nami opowiada, jak po długim chorobowym Rafał B. znalazł pracę i o tym jak cieszył się, że w końcu będzie mógł normalnie żyć i zarabiać pieniądze.
- Rafał miał wypadek samochodowy, chorował, od września do kwietnia był na zwolnieniu – wyjaśnia Magda C. - Bardzo chciał iść do pracy. Długo szukał, wreszcie znalazł zatrudnienie w Gdańsku – jako kierowca Właściciel miał trzy samochody. W pierwszy kurs pojechaliśmy razem z córką. Po powrocie Rafał dostał wiadomość od szefa, że zmienia spedycję, że teraz pojedzie na 3 tygodnie tzw. przerzutów. Przerzuty polegają na tym, że wyjeżdża się samym samochodem i po drodze zmienia naczepy. Trzy tygodnie poza domem. Wtedy pracował dla firmy A.
Brakowało dowodów, a areszt się przedłużał
Pracował na umowę, za 1500 zł tygodniówki.
- 8 czerwca 2010 r. we Włoszech w Milanie załadowałem makaron do Anglii – pisze z więzienia załamany Rafał M. – 11 czerwca o godz. 8.30 wjechałem TIR na prom do portu Ramsgate, o godz. 11.30 zjechałem z promu, po ok. 1 godz. kontroli przez celników moich towarów, makaronu, gdzie była oficjalna, nienaruszona włoska plomba, celnicy angielscy odkryli 3 palety narkotyków : 1 paletę haszyszu, 2 palety marihuany. Łączna waga obu narkotyków wynosiła 580 kg. Policja oceniła, że całość była wartości 1 mln 230 tys. funtów brytyjskich.
Kierowcę aresztowano. Jak twierdzi Rafał M., śledczy nie mieli dowodów, że miałem coś wspólnego z przemytem – nie mieli odcisków palców, ani DNA, w nienaruszonym stanie była także plomba, którą założono na transport we Włoszech. Pomimo braku dowodów, areszt przeciągał się z tygodniami.
- W tej firmie pracowałem zaledwie trzy tygodnie – pisze Rafał M. - Skąd wziąłbym ponad milion funtów na takie narkotyki? Po prostu, ktoś mnie wkopał w takie bagno. W Polsce zostawiłem rodzinę bez środków do życia.
- Sędzia powiedział, że puściłby Rafała, bo prokurator nie przedstawił dowodów, a miał na to wystarczająco dużo czasu – relacjonuje Magda C. - Prokurator powiedziała stanowczo, że się na to nie zgadza.
Pracodawca rozkłada ręce.
Natychmiast po zdarzeniach z 11 czerwca Magda C. zadzwoniła do właściciela firmy przewozowej, dla której pracował Rafał.
- Przedstawiłam się, zapytałam, czy wie, że Rafał jest zatrzymany w areszcie – relacjonuje kobieta. - Powiedział, że to niemożliwe i dodał, że można było się tego spodziewać, bo Rafał miał wyłączone obydwa telefony. Powiedział, że spedytor poinformował go, że samochód stoi cały czas w porcie. Pytałam, co zrobić? A on na to: całe szczęście, że Rafał żyje. Poza tym nie martwił się o nic, zero reakcji.
Magda C. uważa, że właściciel powinien płacić kierowcy za czas pobytu jest w areszcie. Szef firmy przewozowej jest zupełnie innego zdania.
- Jest mi bardzo przykro z tego powodu, również jestem w trudnej sytuacji. To jest tragedia, także dla mnie. Pierwszy raz mam do czynienia z taką sprawą – mówi Andrzej C., pracodawca Rafała M. - Od 10 lat prowadzę firmę transportową i nigdy wcześniej nic podobnego nie miało miejsca. Samochodu jeszcze nie odzyskałem, a mam go w leasingu. Muszę spłacać raty, co jest bardzo kosztowne. Zapłaciłem rodzinie tego pana 6 tys. zł. Niestety, więcej płacić nie mogę, ten pracownik miał umowę o pracę do końca czerwca.
Bez środków do życia
Magda C. z kilkuletnią córeczką zostały w Polsce same, bez środków do życia.
- GOPS przyznał mi 120 zł i to wszystko - załamuje ręce kobieta. - Rafał zarabiał od 3,5 do 4 tys. zł, starczało nam na wszystko, na opłaty, na dziecko, na leki i lekarza. Teraz ledwo wiążemy koniec z końcem. Na szczęście bank wstrzymał mi spłaty rat kredytu, bo nie wiem jak bym sobie poradziła.
Po czterech miesiącach GOPS przyznał jej dwukrotny zasiłek na węgiel i jedzenie w wysokości 380 zł.
Adwokat namawia aby się przyznał?
Tymczasem Rafał M. przeszedł trzy sprawy w Sądzie Magistrackim. Przeciągające się od czerwca śledztwo, spowodowało, że brytyjscy adwokaci zaczęli namawiać go do przyznania się do nieświadomego przewozu narkotyków.
- W zeszłym tygodniu był u niego nowy adwokat – mówi Magda C. - Powiedział, że nie ma się co przejmować, że dostanie 12, maksymalnie 20 miesięcy. Prokurator powiedziała, że jeśli się nie przyzna, to będzie tak długo szukała aż coś na Rafała znajdzie. Może to potrwać nawet dwa lata. Na tym ucierpiał by tylko on, ja i dziecko. Rodzina się rozsypie.
Ma wskazać winnego.
Kobieta przestraszyła się po tym jak Rafał M. opowiedział jej, że będzie musiał wskazywać potencjalnych winowajców przemytu.
- W Anglii nie ma czegoś takiego, że ktoś jest niewinny – mówi Magda C. - Jeśli jesteś niewinny, to musisz wskazać, kto ci to załadował. A kogo on miał wskazać? Pracował w firmie trzy tygodnie. Nie zna szefa, spedycji, nawet dobrze nie znał samochodu, którym jechał. Przez trzy tygodnie nie da się tego zrobić. Mówił, że będą mu rozkładać zdjęcia, ale ja pytałam go: kogo chcesz wskazać? Przecież gdyby oskarżył kogokolwiek, to mogliby przyjść, urżnąć łeb jemu i mi. Mówiłam, że nie może tego zrobić.
Błagał sąd na kolanach…
Rafał M. za namową adwokata i partnerki przyznał się do nieświadomego przewozu narkotyków. 30 września sąd w Cantenbery wydał wyrok 5 lat i 10 miesięcy pozbawienia wolności.
- Prosiłem na kolanach i płacząc, prosiłem sędziego żeby zbadał moją sprawę i skazał tych ludzi, którzy to ładowali te narkotyki – pisze Rafał M. - Jestem porządnym obywatelem polskim, nigdy w życiu nie miałem do czynienia z jakimś przemytem. Jestem czysty jak łza, bez jakichkolwiek problemów, a gdy chciałem zarobić na chleb dla rodziny, zostałem aresztowany. Siedzę w tym okrutnym więzieniu, nie wiem co zrobić. Przychodzą mi różne myśli do głowy, nawet samobójcze! Jak to jest możliwe, że mogą skazać na wyrok pozbawienia wolności osobę bez jakichkolwiek dowodów . Pytam: za co?
Rafał M. wyjaśnia, ze interweniował o pomoc u prezydenta Komorowskiego, premiera Tuska, zwracał się o pomoc do Ambasady RP w Londynie. Póki co bez skutków. Rafał M. i jego adwokaci będą starali się obalić - jego zdaniem - krzywdzący wyrok.
Magda C. prosi o pomoc i interwencję każdej instytucji, która może pomóc jej partnerowi oczyścić się z zarzutów.
- Będziemy walczyć do końca, choć dzisiaj już wiemy, że będzie to kosztowało bardzo dużo czasu i wysiłku.
Opinia prawnika
Trzeba walczyć
Adwokat Szymon Bubka w sprawie zatrzymanego w Wielkiej Brytanii Rafała M.
W Wielkiej Brytanii sąd rozpatrujący sprawę karną nie jest zobligowany do samodzielnego dochodzenia do prawdy materialnej w takim kształcie jak robi to sąd polski. To same strony w przeważającym zakresie muszą dostarczać dowodów a sąd rzadko przeprowadza postępowanie dowodowe z własnej inicjatywy. Policja i oskarżyciel publiczny wskazują zatem dowody świadczące o popełnieniu przestępstwa a także o winie osoby oskarżonej. Oskarżony zaś i jego obrońca, w zależności od konkretnej sytuacji, przedstawiają fakty korzystne dla własnego interesu i swojej wersji zdarzenia. Prowadzenie efektywnej obrony, wymaga nie tylko orientacji w ściśle określonych regułach proceduralnych ale również wymusza posiadanie praktycznych zdolności przy takich czynnościach dowodowych jak przesłuchanie świadków czy też biegłych w szczególności, gdy werdykt wydaje ława przysięgłych. Z tych też względów rola samego oskarżonego ma charakter raczej marginalny a ciężar prowadzenia obrony spoczywa na profesjonalnym obrońcy.
- Istotne znaczenie dla obrony oskarżonego ma możliwość wzruszenia zapadłego orzeczenia. Prawo angielskie przewiduje bowiem procedurę zaskarżenia wyroku apelacją, jednak jej specyfika znacząco różni ją od apelacji znanej polskiej procedurze karnej. W dużym uproszczeniu można wskazać, iż w wypadku rozstrzygnięć zapadłych w pierwszej instancji przed Sądem Koronnym (Crown Court) środek zaskarżenia kieruje się do Sądu Apelacyjnego (Court of Appeal).
- Gdyby jednak wyrok, niekorzystny z punktu oskarżonego uprawomocnił się, zwrócić należy uwagę na kwestie dotyczące miejsca i trybu wykonywania kary. W sytuacji opisanej przez czytelnika (zatrzymanie i osądzenie na terenie Wielkiej Brytanii bez stosowania instytucji Europejskiego Nakazu Aresztowania), zastosowanie znaleźć może (w wypadku wyrażenia przez Wielka Brytanię zgody na przejęcia do wykonania orzeczenia przez sąd polski) procedura przekształcania kary, o której mowa w przepisach obowiązującego w Polsce Kodeksu karnego oraz Kodeksu postępowania karnego, a także w Konwencji Rady Europy o przekazywaniu osób skazanych z dnia 21 marca 1983 r. zwanej Konwencją Strasburską.
- W świetle wskazanych wyżej przepisów, w wypadku przejęcia do wykonania orzeczenia sądu państwa obcego skazującego na karę pozbawienia wolności bez zawieszenia jej wykonania (co nastąpić może między innymi po dosyć złożonym postępowaniu, zainicjowanym przez samego skazanego), sąd polski przeprowadza pełną procedurę dostosowawczą i zgodnie ze wskazanymi przepisami uwzględnienia różnice między uregulowaniami obu współpracujących państw na korzyść skazanego rodaka.
- W wypadku, gdy kara będzie wykonywana na terytorium Polski, pozostaje czytelnikowi również możliwość zwrócenia się do Prezydenta RP z prośbą o ułaskawienie. Zasadnicze znaczenie ma w tym wypadku między innymi zachowanie się skazanego po wydaniu wyroku, rozmiar wykonanej już kary, stan zdrowia skazanego i jego warunki rodzinne.
- Nie wyklucza to także ubiegania się o warunkowe zwolnienie z odbycia reszty kary lub o przerwę w jej wykonaniu.
Reklama
Mieszkaniec Bytoni oskarżany o gigantyczny przemyt narkotyków. Na kolanach błagał brytyjski sąd. Będzie niewinny, gdy wskaże winnych
POMORZE/ANGLIA. Zrozpaczony mieszkaniec Kociewia zwrócił się do nas z prośbą o pomoc w wyciągnięciu go z więzienia. W czerwcu br. na brytyjskiej granicy zatrzymano TIR załadowanego makaronem, którego kierowcą był Rafał M., mieszkaniec Bytonii. Celnicy oprócz makaronu znaleźli w samochodzie narkotyki na łączną wartość 1,2 mln funtów brytyjskich. Rafał M. twierdzi, że został wmanewrowany w przemyt. Jednakże 30 września sąd skazał go na 5 lat i 10 miesięcy pozbawienia wolności.
- 14.10.2010 00:05 (aktualizacja 08.07.2023 10:12)
Napisz komentarz
Komentarze