Wystarczy pójść na plac przy ulicy Grunwaldzkiej. Tam teren do zabawy solidarnie dzielą dzieciaki z pobliskich domów i nieletni chuligani. Te pierwsze bawią się na skrzypiącej karuzeli, albo układają „piramidki” z cegieł niszczejącego fundamentu ogrodzenia. Te drugie przesiadują w piaskownicy, palą papierosy i popijają piwko.
Pieniędzy nie ma i nie wiadomo kiedy się znajdą
- Kiedyś zwróciłam takim chłopaczyskom uwagę, to odprawili mnie taką „wiązanką”, że już tu nie zaglądam – mówi pani Teresa, która mieszka w sąsiedztwie placu – Najgorsze, że te dzieciaki, które tutaj się bawią słuchają tego na co dzień. Z resztą tak jak Pan widzi to nie ma tu nawet rodziców, którzy by się tym zainteresowali.
W Starogardzie jest kilkadziesiąt placów zabaw, z czego osiem administruje Urząd Miasta za pośrednictwem OSiR – u. Te miejskie łatwo rozpoznać, bo wyglądają najgorzej. Brak na nich porządnego sprzętu do zabawy, a to co zostało ze starego jest jedynie zagrożeniem dla maluchów. Tak jak na Krasickiego, gdzie plac „wyposażony” jest w stojak do huśtawek i 2 – metrową, betonową ścianę.
- Trzeba naprawdę wykazać się wyobraźnią, żeby wiedzieć jak z takich urządzeń skorzystać – mówi Pani Małgorzata, mama 3 – letniego Pawełka, z którym przychodzi na Krasickiego na spacery. – Najgorsze jest to, że te dzieci wiedzą jak to wykorzystać to co zostało. Wieszają się na tym stojaku, albo wchodzą na mur. Widziałam nie raz , bo bywam tutaj często z synem.
Na Południowej, Gryfa Pomorskiego, Bucholtza, Sadowej i Ściegiennego sytuacja wcale nie wygląda lepiej. Administratorzy z OSiR – u i Urząd Miasta tłumaczą, że na wyposażenie czy przebudowę nie ma pieniędzy i nie wiadomo, kiedy tak naprawdę się znajdą.
My budujemy, a mieszkańcy niszczą
Temat placów tradycyjnie już wraca na wiosnę, kiedy o kolejnym budżecie nikt jeszcze na poważnie nie myśli. I tak co roku. Tylko, że nawet w przypadku braku środków OSiR nie jest zwolniony z obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa. Dyrektor ośrodka uważa, że za pieniądze którymi dysponuje niewiele może zdziałać.
- Place należy wyposażyć tak jak to zrobiono w parku, ale na to nie ma pieniędzy – mówi Jarosław Sarzało. - W ostatnich latach wydawaliśmy po ok. 10 – 15 tys. złotych rocznie na sprzęt. Parę lat temu wymieniliśmy huśtawki, ważki i karuzele, które po dwóch latach w większości zostały zniszczone. Na placach zostało to czego nie dało się połamać czy wyrwać. Kupowanie pojedynczych zabawek mija się z celem, a dzisiaj na nic innego nas nie stać. Niestety niektórzy mieszkańcy myślą w kategoriach: co miejskie, to niczyje. Taka mentalność. I wtedy łatwo przychodzi im niszczenie sprzętu. Może gdyby za miejskie pieniądze sami stawiali przed własnymi blokami place zabaw, czuliby odpowiedzialność i przegoniliby chuliganów w razie potrzeby.
Drewno i plastik to gwarancja bezpieczeństwa
Dyrektor OSiR – u chciałby, aby w przyszłości każdy plac posiadał swojego stróża, a najlepiej, aby był dodatkowo ogrodzony wysokim płotem. Kiedy ma zaproponować konkretną datę takiej inwestycji śmieje się, bo dla niego to nierealna perspektywa na najbliższych kilka lat. A Szkoda. Place w większych miastach to gwarancja bezpieczeństwa i raj dla żądnych zabawy maluchów. Na wyposażenie takiego terenu składa się sprzęt wykonany wyłącznie z drewna i plastiku. Jeśli nawet niektóre urządzenia posiadają metalowe elementy, to są one zazwyczaj dodatkowo zabezpieczone. Coraz częściej spotyka się place ogrodzone wysokim płotem, na których porządku pilnuje stróż. Rola takiej osoby polega m.in. na sprawdzaniu czy wszystkie zabawki są wykorzystywane zgodnie z przeznaczeniem. Najlepiej wyposażone place np. w Warszawie mają podłoże wyłożone gumową matą, tak aby oszczędzić maluchom nieprzyjemnych skaleczeń podczas upadków. Ci którzy mieli do czynienia z podobnym sprzętem potwierdzają, że taka inwestycja to spory wydatek. Prezes SM Kociewie Wiesław Wrzesiński wyposażył plac przy Gimnazjum nr 1, ale nie żałuje wydanych pieniędzy.
- Łącznie za kilkanaście urządzeń do zabawy zapłaciliśmy ok. 50 tys. zł - mówi prezes spółdzielni. - Mieliśmy do wyboru kilka firm, które oferują bogaty asortyment, ale żeby móc poprzebierać trzeba było mieć na to środki.
Kontrolują place co 2 tygodnie
Zdaniem Wiesława Wrzesińskiego inwestycje jakie poczyniono na placach to nie kaprys spółdzielni, tylko działanie zgodne z obowiązującym prawem. Okazuje się bowiem, że w myśl aktualnych przepisów Prawa Budowlanego, place oraz ich wyposażenie muszą spełniać szereg surowych wymogów m.in. ekologicznych, estetycznych i technicznych. Prezes Wrzesiński pokazuje nam wypchaną teczkę, w której jak się okazuje, znajdują się wyłącznie dokumenty placów spółdzielni.
- Zakup sprzętu to nie jakiś nasz wymysł tylko próba dostosowania go do istniejących standardów i norm, które istnieją już od 2 lat. Każde urządzenie posiada certyfikat wystawiony przez władną do tego firmę. Co roku przeprowadzane się kontrolne, a raz na pięć lat kompleksowe badania, podczas których sprawdzana jest dosłownie każda śrubka. Dodatkowo co 2 tygodnie pracownik spółdzielni idzie na plac i dogląda czy nie ma większych usterek. Bez takich kontroli i inwestycji plac nie może normalnie funkcjonować. Gdyby coś się wydarzyło, powiedzmy jakaś tragedia, to my ponosimy całą odpowiedzialność.
Jak to się ma do miejskich placów? Działają według tego samego prawa, ale radnym i władzom nie przeszkadza odkładanie ich przebudowy z roku na rok. W Starogardzie nie zdarzyło sie do tej pory żadne nieszczęście, ale są przykłady na Pomorzu, gdzie z powodu złego stanu technicznego urządzeń dochodziło do tragedii.
- Myślę, że jeszcze w maju rozbierzemy niebezpieczne elementy - mówi Jarosław Sarzało. - Na Komisji Sportu przedstawię plan, który będzie obejmował kompleksowe wyposażenie, ale czy znajdą się na to pieniądze gwarancji nie ma. Poza tym pytanie czy mieszkańcy w ogóle chcą mieć place zabaw pod swoimi oknami. Rozmawialiśmy kiedyś z ludźmi mieszkającymi w sąsiedztwie placu przy Grunwaldzkiej i powiedzieli, że bez ogrodzenia to oni placu nie chcą. Samo wyposażenie nie załatwia jeszcze sprawy. Należałoby uczulić Straż Miejską i Policję, żeby zwracała uwagę na to co dzieje się w takich miejscach.
Przedszkolne place mają pierwszeństwo
Ogrodzenia brakuje wszystkim placom w mieście. Tak jest w przypadku cieszącego się największym zainteresowaniem terenu w parku oraz wspomnianego przy Gimnazjum nr 1. Każdy z administratorów dostrzega zalety ogrodzenia, ale póki co o takich rozwiązaniach mogą jedynie pomarzyć. Coś na ten temat wie mieszkanka ulicy Jana Pawła II, która przychodzi z wnukiem na plac regularnie. Jak mówi, dla malucha nie ma lepszej rozrywki niż zabawa na świeżym powietrzu. Niestety na placu już kilka razy spotkała się z aktami wandalizmu i przemocy.
- Najgorsza jest młodzież z tego gimnazjum. Nie wiem z czego to wynika, chyba taki wiek. Wchodzą na te zabawki, skaczą po nich, a one ledwo wytrzymują pod ich ciężarem. Przeklinają, plują na zjeżdżalnie, ale lepiej uwagi im nie zwracać, bo nie wiadomo do czego są zdolni. Ogrodzenie zdecydowanie by się przydało.
Słońce zaświeciło nad placami przy starogardzkich przedszkolach. W tegorocznym budżecie znalazło się 170 tys. złotych środki na ich wyposażenie. Każda z nich otrzyma po 24 tys. na zakup sprzętu. Zgodnie z zapewnieniami dyrektorek, jeszcze w czerwcu tego roku mają pojawić się nowe, atestowane elementy na przyprzedszkolnych placach. Jedynie placówka przy Reymonta, która już wcześniej z własnych środków wymieniła sprzęt, za przekazane pieniądze zmodernizuje chodniki wokół swojego budynku. Istniejące przy przedszkolach elementy wcale nie należą do najgorszych, a już z pewnością prezentują się lepiej od tych na placach miejskich. Padł nawet pomysł zainstalowania elementów z przedszkoli na placach ogólnodostępnych, ale ze względu na wysokie koszty uzyskania certyfikatów odstąpiono od tego pomysłu.
Place zamienią na parki
Niektórzy radni ma własne pomysły jak rozwiązać problem istniejących placów. Tomasz Walczak do swoich propozycji będzie przekonywał pozostałych radnych.
- Część z tych nieużywanych placów powinniśmy sprzedać na działki budowlane – mówi radny. - Pieniądze uzyskane ze sprzedaży można przeznaczyć na stworzenie 4, 5 placów z prawdziwego zdarzenia. Rozmawiałem na ten temat z zastępcą prezydenta Eugeniuszem Żakiem i nawet mu się ten pomysł podobał.
W ostatnim czasie na forum Rady Miejskiej podjęto temat placów i być może będzie to pierwszy krok do rozpoczęcia poważnych rozmów na temat ich przyszłości.
- W ubiegłym tygodniu wspólnie z przedstawicielem Komisji Sportu, radnym Janem Strzelczykiem moja komisja odbyła wizję lokalną placów zabaw w mieście – mówi Tomasz Walczak. - Po oglądzie sytuacji zorganizowałem debatę, w której większość obecnych radnych podzieliła mój pomysł, by część tych placów zlikwidować a pozostałe w odpowiedni sposób urządzić. W najbliższym czasie wystąpię do przewodniczącego rady z prośbą o przygotowanie na jedną z najbliższych sesji, uchwały zobowiązującej prezydenta do przedstawienia lokalizacji nowych placów zabaw oraz opracowania koncepcji ich zagospodarowania. Dopiero po wykonaniu tych czynności będziemy wiedzieli jakie pieniądze winniśmy zabezpieczyć w przyszłorocznym budżecie. Mam również nadzieję, że w tej sprawie obędzie się bez politycznych awantur i tak jak rada, tak i pan prezydent do tematu podejdzie poważnie. Tym bardziej, że nikt nie robi tego dla siebie a dla mieszkańców naszego miasta.
Tymczasem okazuje się, że władze mają inny pomysł zagospodarowania terenów. Zastępca prezydenta Henryk Wojciechowski wyklucza możliwość sprzedaży terenów dzisiejszych placów.
- Chcemy zadrzewić cztery z istniejących placów przez co zmieni się ich charakter na parkowo – rozrywkowy – mówi Henryk Wojciechowski. – Pierwszy taki plac powstał na Krasickiego, który zadrzewili uczniowie Gimnazjum nr 2 w ramach Dni Ziemi.
Zastępca prezydenta nie powiedział natomiast co stanie się z uszkodzonym sprzętem. Z przeglądu placów, który przygotował Urząd Miasta wynika, że być może wkrótce zmieni się administrator placów, ponieważ „OSiR wydaje się być instytucją przypisaną (do tego zadania) przypadkowo”. Nie wiadomo tylko co to zmieni jeśli na place nie zostaną zabezpieczone środki w budżecie. Przykład dają Starkom i spółdzielnie zajmujące się pozostałymi placami. Pokazały, że mają pomysł i chęci zajmowania rozrywką dla najmłodszych.
Pojawiające się pomysły zbudowania kompleksu rekreacyjnego czy Mini ZOO w Starogardzie są na dzień dzisiejszy o tyle ciekawe, co nierealne. Biorąc pod uwagę szybkość działania w sprawie obecnych placów, marzenia przyjdzie chyba odłożyć na później.
Reklama
Opłakane miejskie place zabaw
KOCIEWIE. Starogardzkie place zabaw: za dnia zagrożenie dla bawiących się dzieci, wieczorami miejsca schadzek miejscowych pijaczków i łobuzerii. Na niektórych nie wymieniano zepsutego sprzętu od lat i tylko szczęście, że nie przydarzyła się tam jeszcze tragedia.
- Karol Uliczny
- 19.05.2009 00:00 (aktualizacja 30.07.2023 17:30)
Data dodania:
19.05.2009 00:00
KOMENTARZE
Autor komentarza: agataTreść komentarza: "Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi." autor: Jan Kochanowski. Ciągle na czasie i czuję, że aktualne będzie do końca swiata.Data dodania komentarza: 29.10.2024, 11:44Źródło komentarza: Skrzywdzeni pracownicy wnoszą pozwy przeciw PKP Cargo. Pierwszymi zwalnianymi kolejarzami są ci należący do związku „Solidarność”!Autor komentarza: buźkaTreść komentarza: Ja tu widzę faszystowskie świnie przy korycie. Nic więcej.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 21:54Źródło komentarza: Promocja książki dr. Mateusza Kubickiego pt. "Okupacja niemiecka w powiecie starogardzkim w latach 1939–1945"Autor komentarza: agataTreść komentarza: Rączki poobcinać a nie że teraz za nasze pieniądze dlej będą nic nie robic tylko spać i jeśćData dodania komentarza: 28.10.2024, 11:34Źródło komentarza: Policjanci zatrzymali włamywaczy, którzy trzykrotnie okradli niezamieszkały budynek w TczewieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Jeśli co roku ze wszystkich szkół średnich w Starogardzie na studia do Gdańska wyjeżdżają prawie wszyscy maturzyści i po skończeniu studiów już nie wracają, to niestety może tak być.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 00:20Źródło komentarza: Starogard się wyludnia?! Z roku na rok miasto liczy coraz mniej mieszkańcówAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dlaczego osoby z marginesu noszą dziś bejsbolówki albo kaptury? Skąd ta wieśniacka hip-hopowa moda?Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:36Źródło komentarza: Ukradł 100 metrów kabla z budowy. Złodziej stanie przed sądemAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dziwnie działają narkotyki, że skakanie po dachu aut jest takie kuszące i atrakcyjne. Pewno siada psychika młodego człowieka, gdy widzi, że prawie każdy pracujący ma dziś samochód, a ja nie.Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:34Źródło komentarza: [NAGRANIE Z MONITORINGU] Młody nabuzowany mężczyzna skakał po dachu auta na starogardzkim Rynku
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze