piątek, 27 września 2024 11:21
Reklama
Reklama
Reklama

Opowiedz swoją historię. Moje dzieciństwo było piekłem

POMORZE. - Pamiętam, nigdy nie zapomnę. Eibel - tak nazywała się moja nauczycielka. Tak okrutnej kobiety nie poznałem przez całe moje życie. Drewnianą trzcinką wymierzała sprawiedliwość na naszych rękach. Palce puchły w ciągu godziny. Gdy nie skutkowały kary przychodził kierownik szkoły, który bił nas po plecach grubym pasem od swoich spodni.
Opowiedz swoją historię. Moje dzieciństwo było piekłem
Rozmowa z Zygfrydem Gajewskim, człowiekiem, który widział i przeżywał  II wojnę światową jako dziecko.
Rankiem 1 września w Pączewie pod Starogardem, na wieść o początku wojny wybuchła panika. Ludzie uciekali przez pola, bali się, że niemieckie lotnictwo zestrzeli. Pod Skórczem zawróciliśmy, było już za późno na ucieczkę na wschód. Niemcy szybko zdobyli Starogard.
Miałem 5 lat, obudziłem się rankiem 1 września, w domu nikogo nie było. Rodzice mieli gospodarstwo, na terenie naszej działki zawsze toczyło się życie od wczesnych godzin porannych. Tym razem cała wieś, wraz z moimi rodzicami, zgromadzona była obok cmentarza, gdzie goniec ze Starogardu poinformował o napaści Niemców na Polskę. Mieszkańcy Pączewa oraz moja rodzina, zabrali podręczne bagaże i rozpoczęła się ucieczka przed najeźdźcą. Biegliśmy polami oraz lasami, tak, aby nie rzucać się w oczy samolotom zwiadowczym niemieckiej armii. Byliśmy już pod Skórczem, ale zmęczenie oraz wolne tempo sprawiły, że zawróciliśmy wieczorem do naszych domów w Pączewie, Niemcy byli już bardzo blisko.

Posterunek gestapo

W nocy z 2 na 3 października 1939 r. tuż za płotem mojego domu, w sąsiedztwie, sprowadziło się gestapo. Zajęli najwyższy budynek we wsi. Bardzo się ich baliśmy, gdyż zawsze mówili do nas podniesionym głosem i grozili wywózką do Sztutowa i Szpęgawska. Mama uspokajała mnie i rodzeństwo, że „pod latarnią zawsze jest najciemniej”. Wiedzieliśmy, że mówienie oraz modlenie się w języku niemieckim jest szansą na przeżycie w tym piekle, które otaczało mój dziecięcy świat.
Komendant posterunku był spokojny, podobnie jak niższy rangą gestapowiec. Wszyscy bali się natomiast Rapela. Chłop miał z 2 metry i dobrze ponad 100 kg wagi. Lubił bić, poniżać, wyzywać. Kiedyś idąc do szkoły nie ukłoniłem się mu, uderzył mnie w twarz tak mocno, że przez kolejne dwa tygodnie byłem głuchy na jedno ucho. Rapel miał tyle samo szczęścia co Adolf Hitler. Wracał rowerem ze Skórcza przez lasy nieopodal Bukowca. Zatrzymał idącego chłopa, który okazał się partyzantem. Gdy Rapel zażądał dokumentów, ten wyciągnął pistolet i strzelił mu w głowę. Niestety, trafił w czapkę, ale huk z pistoletu był taki głośny, że gestapowiec został ogłuszony i upadł na ziemię niczym zabity. Jego żona rozpowiadała potem przez kolejny miesiąc po wsi, ile jej mąż ma szczęścia, i że opatrzność Boska nad nim czuwa.

Niezapomniana szkoła
Eibel - tak nazywała się moja nauczycielka ze Zbiorczej Szkoły Niemieckiej w Pączewie. Tak okrutnej kobiety nie poznałem przez całe moje życie. Nie zapomnę tych „5” i „6” z dyktanda po niemiecku. Kazała nam ustawiać się w rzędzie, po czym drewniana trzcinką, wymierzała sprawiedliwość na naszych rękach. Palce puchły w ciągu godziny, a łzy z oczu płynęły przez kolejne dwie. Gdy nie skutkowały kary Eibel, do klasy przychodził kierownik szkoły, który bił nas po plecach grubym pasem od swoich spodni.

Jesień i zima 1940
W Pączewie każdy polski chłop oraz jego dzieci, musiał obowiązkowo wykonywać prace rolne u niemieckich gospodarzy. Tych Niemców lubiłem jako jedynych w całej wsi. Besarabowie traktowali wojnę jako coś normalnego, wywodzili się bowiem z takich rejonów Europy, gdzie konflikty zbrojne nie były im obce. Dla Besarabów gospodarstwo rolne oraz prace na roli były najważniejszą czynnością życiową. Polacy musieli ciężko u nich pracować, ale oni zawsze odwdzięczyli się ciepłymi posiłkami oraz produktami, które mogliśmy zabierać do domu.
Najgorsze były zimy. Wraz ze starszymi mężczyznami ze wsi, chodziłem do lasu w Bukowcu, aby zbierać gałęzie i wycinać pnie na opał. Zima 1940 r. była bardzo sroga, co drugi dzień przechodziliśmy 6 km w jedną stronę, aby pozbierać drzewo i inne rzeczy, nadające się do spalenia. Czułem się bardzo odpowiedzialny za matkę i siostry, wiedziałem że jestem, obok ojca, jedynym mężczyzną w naszym domu.

Wyroki śmierci
Rapel był okrutnym gestapowcem, doskonale znał język polski. Nakrywał osoby słuchające radia BBC z Londynu, wykonywał wyroki śmierci w lesie w Bukowcu. Nie zapomnę zabójstwa całej rodziny moich sąsiadów. Podarowali naszym partyzantom świnię, za którą zostali zabici przez gestapo. W Pączewie wielu Polaków współpracowało z Niemcami. Donosy oraz skargi były na porządku dziennym. Któregoś razu chłop o imieniu Wojtaś  został skazany na karę śmierci przez rozstrzelanie za słuchanie radia. Wojtaś posturą przypominał okrutnego Szwaba, ale niestety nie udało mu się uciec. Mimo to, Rapel miał na twarzy liczne zadrapania, przypuszczaliśmy z innymi mieszkańcami Pączewa, że doszło między nimi do szarpaniny. W sumie, wyroki śmierci pochłonęły 12 mieszkańców Pączewa przez cały okres trwania wojny. Na podwórzu budynku, gdzie znajdowało się gestapo, był specjalny dziedziniec, przeznaczony do torturowania więźniów. Nie raz, odsłaniając zasłonę, widziałem zakrwawionych lub nieżywych ludzi, to był okropny widok.

Jedzenie na kartki
Z czasów II wojny światowej najlepiej wspominam okres świąt Bożego Narodzenia. Wtedy wraz z rodzeństwem mieliśmy jedyną okazję w roku, aby porządnie się najeść. Każdego innego dnia nasze posiłki nie wyglądały tak apetycznie jak te wigilijne. Wszystkie rodziny w naszej wsi miały co miesiąc do wykorzystania kartki żywieniowe, podobne do tych z czasów PRL. Polacy kupowali bardziej ubogie produkty, aniżeli Niemcy.
24 grudnia mama z siostrami piekła pierniki oraz inne ciasta, a ja z ojcem stroiliśmy choinkę w jabłka, lizaki oraz świeczki. Wieczerza trwała zwykle do późnych godzin wieczornych. Każdy z nas zdawał sobie wówczas sprawę z tego, iż może to być nasza ostatnia, wspólna taka wieczerza. Na pasterkę jeździliśmy saniami do kościoła w Skórczu, gdzie msze odprawiał niemiecki ksiądz. Ten sam kapłan, raz w miesiącu pojawiał się w Pączewie.

Wodne szczęście
W lutym 1945 r. Niemcy bronili Kociewia swoimi ostatkami. Ostrzał ze strony wojsk rosyjskich był ogromny. Wraz z rodzicami i rodzeństwem wyjechaliśmy do rodziny mieszkającej pod Pączewem, aby ukryć się na kilka dni przed śmiercionośnymi bombami, spadającymi na naszą wieś i okolice. Gdy ofensywa ustała na kilka dni, tata wraz z wujkiem wrócili do rodzinnego domu, aby sprawdzić jak wygląda krajobraz po długich walkach. Po pewnym czasie, moja mama upiekła dla nich chleb, który miałem im zanieść. Worek z chlebem zamocowałem na plecy. Aby dotrzeć do Pączewa, musiałem wpław przepłynąć rzeczkę. W pewnym momencie zatrzymał mnie niemiecki oficer, który jechał konno. Zapytał, co przemycam w plecaku. Gdy zobaczył, że nie mam broni dla polskich partyzantów, puścił mnie i powiedział, że mam prędko uciekać, bo za chwilę wznowione zostaną naloty oraz ostrzał terenów, gdzie właśnie się znajdowałem.

Ofensywa sowiecka 1945
Marzec 1945 r. był dla mnie i mojej rodziny najpiękniejszym miesiącem w ciągu 6 lat ten okrutnej wojny. Dokładnie 4 marca 1945, o godz. 9:30 do Paczewa wjechali pierwsi żołnierze rosyjscy. Radości nie było końca. W miejscu gestapo zrobiono kuchnię wojskową oraz punkt medyczny. W piwnicy, w budynku gestapo ukryci byli wszyscy mieszkańcy Pączewa, którzy w ten sposób uciekli przed ostrzałem niemiecko-rosyjskim. Wśród nich znajdowali się dwaj młodzi żołnierze niemieccy. Jeden z nich miał 18 lat i pochodził z Berlina, drugi natomiast miał 19 lat – był z Bremy. Ci młodzi i przestraszeni, chłopcy nie chcieli już, podobnie jak my wszyscy, tej wojny. Poprosili nas o schronienie, bez zastanowienia zgodziliśmy się. Niestety, Rosjanom była potrzebna piwnica, w której chwilowo zamieszkiwaliśmy. Wówczas wyszło na jaw, że ukrywamy Niemców. Groziła nam śmierć, ale miejscowe kobiety z płaczem poprosiły oficera rosyjskiego o litość. Ten niewzruszony odwrócił się do nas plecami i rozkazał zabrać młodych hitlerowców do niewoli. To była moja ostatnia scena z czasów II Wojny Światowej, którą pamiętam.

Opowiedz swoją historię
Duże zainteresowanie Czytelników wzbudziła publikacja opowieści Władyslawa Zycha, świadka wydarzeń z czerwca i września 1939 r. W redakcji rozdzwonił się telefon. Czytelnicy, zwłaszcza ze starszego pokolenia, wyrażali zainteresowanie takimi publikacjami.  Zwracamy się z prośbą do osób, które chciałyby się podzielić z swoimi wspomnieniami. Napiszcie, zadzwońcie do redakcji Portalu POmorza lub do „Gazety Kociewskiej”. Najciekawsze historie z życia Kociewiaków spiszemy i opublikujemy.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
27-28.09.2024 - 18. Pomorskie Dni Chopinowskie w Waplewie Wielkim 27-28.09.2024 - 18. Pomorskie Dni Chopinowskie w Waplewie Wielkim W Muzeum Tradycji Szlacheckiej w Waplewie Wielkim cyklicznie od 2007 roku odbywają  się imprezy pod tytułem Pomorskie  Dni Chopinowskie w Waplewie Wielkim. Organizowane są wspólnie z Gdańskim Kołem Towarzystwa im. Fryderyka Chopina. W ramach Pomorskich Dni Chopinowskich zapraszamy na koncerty, które mają upamiętniać pobyt Fryderyka Chopina w posiadłości Sierakowskich w 1827 roku.Wstęp bezpłatny.18. Pomorskie Dni Chopinowskie w Waplewie WielkimPROGRAM:27.09.2024, godz. 17.00Koncert muzyki klasycznej„Nowe Trio Gdańskie”Anna Prabucka-Firlej – fortepianPaula Preuss – skrzypceJan Lewandowski – wiolonczelaW programie utwory Fryderyka Chopina.Nokturn Es-dur op. 9 nr 2Preludium e-moll op. 28 nr 4Mazurek a-moll op. 67 nr 4Nokturn cis-moll op. posth.Paula Preuss – skrzypce, Anna Prabucka-Firlej – fortepianNokturn c-moll op. 48 nr 1Largo z Sonaty g-moll op. 65Introdukcja i Polonez C-dur op. 3Jan Lewandowski – wiolonczela, Anna Prabucka-Firlej – fortepianTrio g-moll op.8Allegro con fuocoScherzo – Con moto, ma non troppoAdagio sostenutoFinale – AllegrettoAnna Prabucka-Firlej – fortepian, Paula Preuss – skrzypce, Jan Lewandowski – wiolonczelaAnna Prabucka-FirlejProf. dr hab. Anna Prabucka-Firlej jest absolwentką Akademii Muzycznej w Gdańsku w klasie fortepianu prof. Krystyny Jastrzębskiej. W latach 2003–2020 w tejże uczelni pełniła funkcję Kierownika Katedry Kameralistyki. Jej działalność artystyczna obejmuje występy solowe oraz kameralne w ośrodkach muzycznych w Polsce, większości państw Europy, a także w Chile, Peru, Iranie i Tajlandii (łącznie w 30 krajach). Jako akompaniator towarzyszyła największym artystom współczesnego świata muzycznego. Jest członkiem Tria Gdańskiego, nagrała szereg audycji radiowych i telewizyjnych w Polsce i za granicą oraz 8 płyt CD. W wielu krajach prowadziła kursy mistrzowskie, seminaria i wykłady, zapraszana także jako juror konkursów kameralnych i pianistycznych. Uznaniem dla jej działalności artystycznej były nagrody Ministra Kultury, Prezydenta Miasta Gdańska i Rektora AM w Gdańsku oraz odznaki i medale – m.in. Srebrny i Złoty Krzyż Zasługi, Zasłużony Kulturze Gloria Artis, czy Krzyż Kawalerski Polonia Restituta.Paula PreussUkończyła z wyróżnieniem Akademię Muzyczną w Gdańsku w klasie skrzypiec prof. Krystyny Jureckiej oraz kameralistyki prof. Anny Prabuckiej-Firlej. W 2017 r. obroniła tytuł doktora sztuki. Jest laureatką wielu konkursów solowych i kameralnych, brała udział w XIV Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. H. Wieniawskiego.Prowadzi działalność koncertową na terenie całego kraju, jak też za granicą: w Niemczech, Francji, Estonii, Turcji, Litwie, Łotwie i Czechach. Występowała jako solistka z Polską Filharmonią Kameralną Sopot, Polską Filharmonią Bałtycką oraz Elbląską Orkiestrą Kameralną, w której od 2015 roku pracuje na stanowisku koncertmistrza.Jan LewandowskiAbsolwent Akademii Muzycznej w Gdańsku w klasie wiolonczeli prof. Marcina Zdunika oraz kameralistyki prof. Anny Prabuckiej-Firlej. Jest laureatem głównych nagród wielu międzynarodowych konkursów solowych i kameralnych oraz półfinalistą Konkursu Wiolonczelowego im. Witolda Lutosławskiego. Jest liderem wiolonczel orkiestry kameralnej Polish Soloists, którą tworzą muzycy młodego pokolenia. Występował na wielu salach koncertowych w Polsce, m.in. w Filharmonii Narodowej w Warszawie, Zamku Królewskim w Warszawie, Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku, Europejskim Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach, Teatrze Wielkim w Warszawie, a także we Włoszech, w Austrii, Szwecji, Bułgarii, Słowenii, Ukrainie, Litwie oraz Białorusi.28.09.2024, godz. 17.00Koncert muzyki jazzowejWojciech Staroniewicz QuartetDominik Bukowski – wibrafonJanusz Mackiewicz – kontrabasPrzemysław Jarosz – perkusjaWojciech Staroniewicz – saksofonProgram:Muzyczne spotkanie czterech wybitnych muzyków, z których każdy prowadzi własny zespół, grając jazz w różnorodnych stylach – takich jak world music, electric jazz, swing, blues, czy bossa nova. Podczas wspólnego występu przedstawią niektóre kompozycje własne oraz improwizacje na ulubione tematy. Cenieni są za wyjątkowo piękny jazz grany na najwyższym artystycznym poziomie.Dominik BukowskiWibrafonista, kompozytor, absolwent Katowickiej Akademii Muzycznej. Zdobywca wyróżnienia na Ogólnopolskim Przeglądzie Zespołów Jazzowych w Gdyni (1999) oraz zwycięzca konkursu Bielskiej Zadymki Jazzowej (2002). Nagrał ponad 30 płyt. Jego album „Projektor” znalazł się w pierwszej dziesiątce najlepszych płyt 2005 roku według miesięcznika Jazz Forum, zaś płyta „Vice Versa” została nominowana do nagrody Fryderyki 2010. Nagrywa z takimi muzykami jak Amir ELSaffar, Tim Hagans, Cikada Quartet czy Brian Melvin. Koncertował na festiwalach w Indonezji, Izraelu i w większości krajów europejskich.Janusz MackiewiczJako kontrabasista debiutował w big bandzie jazzowym Jerzego Partyki oraz zespole New Coast. Wraz z Przemkiem Dyakowskim prowadził jeden z najlepszych klubów jazzowych w Polsce – „Sax Club”. Grał z wieloma gwiazdami amerykańskiej sceny jazzowej oraz z czołowymi artystami polskimi – m.in. z Emilem Kowalskim, Piotrem Baronem, Wojciechem Karolakiem, Tomaszem Szukalskim, Januszem Muniakiem, Krystyną Prońko, Janem Ptaszynem Wróblewskim, Jarkiem Śmietaną, Leszkiem Możdżerem. Jako leader nagrał płytę z kolędami jazzowymi „W Dzień Bożego Narodzenia”, autorski album „Frogsville” oraz „Electri-City”.Przemysław JaroszPerkusista, absolwent Wrocławskiej Akademii Muzycznej. Laureat wielu konkursów, nagród i wyróżnień. Od wielu lat współpracuje z czołowymi jazzowymi muzykami, nagrywając płyty oraz występując na festiwalach w Polsce i za granicą. Obecnie członek kilku formacji oraz lider własnego tria Yarosz Organ Trio. Od 2005 r. kontynuuje pracę dydaktyczną na rodzimej uczelni, gdzie w 2014 r. uzyskał stopień doktora sztuki. Jego najnowsze nagrania to: Maciej Fortuna – „Jazz from Poland”, Lion Vibrations – „Friends”, Krystyna Stańko – „Snik”, Improvision Quartet – „Free Folk Jazz”, Yarosh Organ Trio feat. Katarzyna Mirowska – „Alterakcje”.Wojciech StaroniewiczSaksofonista i kompozytor, jako jedyny wśród polskich saksofonistów jazzowych został zakwalifikowany do półfinału Międzynarodowego Konkursu Improwizacji Jazzowej w Waszyngtonie (1991), gdzie znalazł się w gronie 21 saksofonistów wybranych z całego świata. Jego dyskografia obejmuje ponad 50 płyt – najnowsze to „Alternations”, „Strange Vacation”, „Tranquillo”. Współpracował z norweską grupą „Loud Jazz Band” i sekstetem Włodzimierza Nahornego. Koncertuje jako solista z Polską Filharmonią Kameralną Sopot Wojciecha Rajskiego. Grał z takimi muzykami, jak Andrzej Jagodziński, Włodek Pawlik, Cezary Konrad, Adam Cegielski, Erik Johannessen, Brian Melvin oraz praktycznie całą czołówką jazzową Trójmiasta.Data rozpoczęcia wydarzenia: 27.09.2024
Koncert Raz Dwa Trzy „Człowiek czasami serce otworzy” już 29 września w Kinie Sokół! Koncert Raz Dwa Trzy „Człowiek czasami serce otworzy” już 29 września w Kinie Sokół! Agnieszka Osiecka i Wojciech Młynarski posiedli unikatową umiejętność obserwacji ludzkiej potrzeby bycia kochanym. Koncert złożony z piosenek ich autorstwa nie ma służyć porównaniu ich talentów. To żywe, muzyczne zestawienie odmiennego podejścia do uczuciowych usiłowań podejmowanych przez poszczególne bohaterki i bohaterów tych małych dzieł sztuki. Często - jak to bywa w życiu - przypadkowych sytuacji prowokujących burzliwy wzrost napięcia emocjonalnego przeradzającego się w nagłe, zaskakujące, acz nieuniknione np. zakochanie. Postaci z piosenek potrafią zapaść na „chorobę” miłości tak samo szybko, jak mozolnie i z trudem się odkochiwać. Opisać ulotną wymianę spojrzeń, albo spór między zimnym intelektem, a nagłym porywem serca. Czy to w ogóle możliwe? A. Osiecka i W. Młynarski prawdopodobnie przypuszczali, że nie. Ale jako twórcy niemogący i nieumiejący uwolnić się od wrodzonych talentów wiedzieli, że usiłować trzeba. Opowieść pozornie stara jak świat. „Człowiek czasami serce otworzy…” i dozgonna miłość, albo pasmo uczuciowych nieszczęść gotowe. Albo jedno i drugie.Zapraszamy Państwa na niezwykłą podróż muzyczną z Zespołem Raz Dwa Trzy.Informacje o wydarzeniu:Data: 29.09.2024Miejsce: Kino SokółStart: 19:00Otwarcie bram: 18:20Bilety na:Eventim.pl: https://www.eventim.pl/.../koncert-raz-dwa-trzy-czlowiek.../KupBilecik.pl: https://www.kupbilecik.pl/.../Starogard+Gda.../Raz+Dwa+Trzy/Zamówienia grupowe:prosimy o maila na [email protected] Data rozpoczęcia wydarzenia: 24.09.2024
9-11 listopada 2024 - Swołowo - NA ŚW. MARCINA NAJLEPSZA POMORSKA GĘSINA 9-11 listopada 2024 - Swołowo - NA ŚW. MARCINA NAJLEPSZA POMORSKA GĘSINA Organizowana od jedenastu lat, stała się już rozpoznawalnym wydarzeniem w Województwie Pomorskim. Rok rocznie przyciąga blisko dziesięć tysięcy turystów, zainteresowanych hodowlą gęsi pomorskiej i produktami, wytwarzanymi z jej mięsa. Przez trzy dni trwania imprezy, trwa biesiada przy dźwiękach dawnej muzyki, odbywają się występy zespołów folklorystycznych z regionu, a na koniec zatańczyć można na wiejskiej potańcówce. Każdy, kto przyjedzie w tych dniach do Swołowa, będzie miał okazję degustować i kupić gęsinę w różnych odsłonach kulinarnych (gęsie okrasy, pierogi i kartacze z gęsiną, smalce gęsie, gęsi pieczone, półgęski wędzone na zimno, galarety, pasztety z gęsi, zupy na gęsinie: czernina, brukwianka, kapuśniak). Wydarzenie to niezmiennie upowszechnia tradycję spożywania gęsiny w okolicach dnia Św. Marcina. Gęsina w Swołowie, to również okazja by poznać i degustować potrawy i wyroby z tego mięsa, uczestniczyć w targu produktów wiejskich z okolicy oraz, przy okazji, w jarmarku rękodzieła. Jak zwykle obecnych będzie około osiemdziesięciu wystawców ze swoimi gęsimi wyrobami tj. Koła Gospodyń Wiejskich, gospodarstwa agroturystyczne, lokalni hodowcy, przetwórcy i restauratorzy.Atrakcją dla odwiedzających są zawsze warsztaty i pokazy kulinarne, połączone z degustacją. Podczas imprezy odbywają się również pokazy i warsztaty muzealne, prezentujące dawne jesienne prace gospodarskie i domowe. Obejrzeć będzie można również hodowlę gęsi pomorskiej w tradycyjnych warunkach w Zagrodzie Albrechta oraz odwiedzić inne zwierzęta gospodarskie – owce, konie, kozy, kaczki, kury i in. Bilet wstępu na imprezę upoważnia do zwiedzania muzeum i uczestniczenia w pokazach.Data rozpoczęcia wydarzenia: 09.11.2024
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: xxxTreść komentarza: Cześć jego pamięciData dodania komentarza: 8.06.2024, 09:28Źródło komentarza: Cześć i Chwała Bohaterowi! Mateusz Sitek zginął w obronie Wolnej Polski!.Autor komentarza: tutamTreść komentarza: Pamiętam. Starogardzkie MZK podstawiły autobusy do Pelplina.Data dodania komentarza: 7.06.2024, 22:53Źródło komentarza: 25. rocznica wizyty Jana Pawła II w PelplinieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Pod Starogardem, mniej więcej w kierunku na Pelplin/Rywałd, powstała nowa farma wiatrakowa. Widzę ją z trzeciego piętra na ul. Gdańskiej, bo mam świetny widok na las w tym kierunku. Wiatraki jeszcze się nie obracają. Tak blisko miasta wiatraków jeszcze nie było.Data dodania komentarza: 7.06.2024, 22:51Źródło komentarza: Z OSTATNIEJ CHWILI: Wicestarosta powiatu starogardzkiego zrezygnował ze stanowiskaAutor komentarza: yogTreść komentarza: gnać pałami tych zlodziejiData dodania komentarza: 7.06.2024, 15:45Źródło komentarza: STOP ideologii Zielonego Ładu i centralizacji Unii Europejskiej! KONFERENCJA PRASOWA JAROSŁAWA SELLINA I KACPRA PŁAŻYŃSKIEGOAutor komentarza: Andrzej ŁankowskiTreść komentarza: W prywatnym archiwum w Liniewie jest zdjęcie zrobione ukratkiem z momentu wykonywania morderstwa.Data dodania komentarza: 7.06.2024, 11:58Źródło komentarza: FELIETON: Pamięć o niemieckiej szubienicyAutor komentarza: Bez podpisuTreść komentarza: To bandyci🤣Piłka nożna bez policji!!!Brawo chłopaki💪Data dodania komentarza: 1.06.2024, 10:35Źródło komentarza: 4 osoby odpowiedzą za odpalanie rac i świec dymnych podczas meczu na pelplińskim stadionie
Reklama
News will be here
Reklama
Reklama