Mordowali Polaków – zarówno mężczyzn, jak i kobiety – którzy przed wojną w jakikolwiek sposób okazali publicznie przywiązanie do Polski. Wywozili do tzw. Generalnego Gubernatorstwa (ustanowionego w październiku 1939) tych Polaków, którzy ośmielili się osiedlić na „niemieckim” Pomorzu po roku 1920! W ten sposób wypędzili na przykład 80 tysięcy mieszkańców Gdyni! Tym Polakom, którzy tu mieszkali przed rokiem 1920 (przed „dyktatem wersalskim”, jak głosiła niemiecka propaganda), pozwolono pozostać, segregując ich starannie na niemieckiej „liście narodowej” z myślą, że w końcu zostaną oni całkowicie zniemczeni.
Zbrodnicze praktyki niemieckie z tego czasu całkowicie wyczerpują definicję ludobójstwa (genocide), przyjętą po wojnie przez ONZ.
„Szczery” Röder
Wyjątkowo brutalna w swej butnej, niemieckiej szczerości była wypowiedź SS-Sturmbannführera Franza Rödera, wysokiego funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa (SD) dowódcy SS (Sicherheitsdienst des Reichsführers SS) z 20 października 1939 w Bydgoszczy: „Zgodnie z wolą Führera, w najkrótszym czasie z polskiego Pomorza [Gdańskiego] mają powstać niemieckie Prusy Zachodnie. Do przeprowadzenia tego zadania konieczne są, według zgodnej opinii wszystkich kompetentnych czynników, następujące działania: fizyczna likwidacja wszystkich polskich elementów, które (a) w przeszłości występowały po stronie polskiej w jakiejkolwiek przodującej roli albo (b) mogą być w przyszłości nosicielami polskiego oporu”. Nawiązanie do „woli Führera” było przywołaniem dyrektywy Hitlera z 22 sierpnia 1939, kiedy na odprawie wyższych dowódców wojskowych zapowiedział on zagładę „polskiej warstwy przywódczej” (polnische Führungsschichte), nazywając planowaną zbrodnię „politycznym oczyszczeniem korytarza”.
Zabić wykształconych Polaków!
Pojęcie „polskich elementów [...] w jakiejkolwiek [!] przodującej roli” Niemcy sprecyzowali wcześniej, jeszcze przed wojną, także w pierwszych dniach okupacji, na przykład w „wytycznych” (Rechtlinien) Alberta Forstera (pomorskiego gauleitera NSDAP) dla wojsk niemieckich, operujących na terenie „Prus Zachodnich”, z początków września 1939, gdzie mówi się o „wszystkich osobach z wyższym wykształceniem” (alle Akademiker)! Forster wyraził istotę niemieckiej polityki narodowościowej wobec Polaków. Jej celem była zagłada nie tylko ludzi znanych z działalności na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego, ale w zasadzie ogółu Polaków wykształconych! Przez to zniszczenie raz na zawsze polskiej świadomości narodowej na tym terenie, sprzyjające całkowitej germanizacji mieszkańców Pomorza Gdańskiego. Tak zaczynało się pierwsze masowe ludobójstwo w okresie II wojny światowej. Na długo przed „ostatecznym rozwiązaniem kwestii żydowskiej”, Niemcy rozwiązywali „kwestię polską” na Pomorzu! Czy świadomość tej tragedii pomorskiej jest powszechna w całej Polsce? Można w to wątpić. To dlatego trzeba było zamknąć te kilkaset [!] miejsc zbrodni w dwóch słowach. Określenie Zbrodnia Pomorska powstało przez analogię do Zbrodni Katyńskiej, która przecież też nie ograniczyła się do Lasu Katyńskiego czy Smoleńska, lecz rozegrała się na wielkim obszarze, w wielu często odległych od siebie miejscach, wyznaczonych w trójkącie Katyń – Charków – Twer. Zbrodnię Pomorską wyznaczają Las Piaśnicki w obszarze nadmorskim – Las Szpęgawski na Kociewiu i Toruń, przed wojną stolica województwa pomorskiego.
Dieter Schenk – uczciwy niemiecki historyk
Uchwalony dzień pamięci dotyczy przede wszystkim roku 1939, bo wówczas intensywność i bezwzględność zbrodni była najwyższa. Do końca roku 1939 liczba niemieckich ofiar na Pomorzu wzrosła do około 30 tysięcy! Historycy ciągle spierają się o te liczby. Trudno to dziś obliczyć dokładnie, ponieważ niemieccy zbrodniarze byli równie sprawni, co zbrodniarze sowieccy, jeśli chodzi o fałszowanie i zaciemnianie swych zbrodni. Kiedy nadciągał front sowiecki, tworzyli komanda śmierci, które odkopywali ciała zamordowanych 5 lat wcześniej Polaków, układali na stosach i palili. Dokumentacje zbrodni wcześniej zniszczyli. To dlatego gdański historyk dr Mateusz Kubicki mógł opublikować tylko niewiele ponad dwa tysiące nazwisk pomordowanych w Lesie Szpęgawskim, choć zaraz po wojnie szacowano – na podstawie relacji mieszkańców powiatu starogardzkiego i tczewskiego – że mogło ich być ponad 7 tysięcy. Dr Dawid Kobiałka, archeolog z Instytutu Archeologicznego w Łodzi, kierujący pracami archeologicznymi w tym ponurym lesie (w maju tego roku) powiedział mi, że nie ma żadnej pewności, iż „groby masowe”, jak nazwano po wojnie doły śmierci, do których wrzucano niedopalone szczątki ludzkie – zostały w pełni zlokalizowane po wojnie. Tegoroczne badania naukowe są tak naprawdę pierwszymi badaniami naukowymi na miejscach Zbrodni Pomorskiej. Dr Kobiałka również podkreśla, że to było pierwsze masowe ludobójstwo II wojny światowej, dlatego trzeba zintensyfikować prace naukowe na ten temat – zarówno archeologiczne, jak i archiwalne.
Na krwawej pomorskiej jesieni się nie skończyło. Niemcy mordowali Polaków do końca okupacji. Niemiecki historyk Dieter Schenk, autor znakomitej książki „Albert Forster – gdański namiestnik Hitlera” szacuje, że w pomorskich lasach i w publicznych egzekucjach podczas wojny Niemcy zamordowali około 65 tysięcy obywateli Polski z Pomorza. Tyle samo ofiar było w „pomorskim Auschwitz”, czyli w KL Stutthof. I to jest miara tragedii pomorskiej.
400 miejsc kaźni!
Historycy ustalili, że miejsc kaźni na pomorskich Polakach było około 400! Można powiedzieć bez obawy o przesadę, że w roku 1939 w każdym pomorskim lesie mordowano Polaków – mniej lub więcej. Sejm w uzasadnieniu uchwały wymienia najbardziej znane z nich: Las Piaśnicki pod Wejherowem (według Schenka miejsce gwałtownej śmierci około 14 tysięcy ludzi!), Las Szpęgawski pod Starogardem, Las Kaliski pod Kartuzami, Mniszek nad Wisłą pod Świeciem, Fordońska Dolina Śmierci, Dolina Śmierci pod Chojnicami, Rudzki Most koło Tucholi, Skarszewy, Karolewo i Radzim koło Sępólna Krajeńskiego, Paterek koło Nakła nad Notecią, Barbarka koło Torunia, Klamry koło Chełmna, Łopatki koło Wąbrzeźna, Skrwilno koło Rypina. Kilkanaście lat temu IPN, przygotowując wystawę, ustalił, że jest dziesięć takich miejsc na Pomorzu, gdzie Niemcy zamordowali więcej niż tysiąc Polaków!
Roman Dambek wypełnia testament komendanta
Pamięć o zbrodniach niemieckich na Pomorzu odbywały się corocznie, najważniejszymi uroczystościami były msze św. w Lesie Piaśnickim w pierwszą niedzielę października i w Lesie Szpęgawskim w ostatnią niedzielę września. W tym roku będzie podobnie. Jednak rozproszenie tych narodowych wypominków na rozległym terenie nie sprzyjało budowaniu świadomości drastycznych celów zbrodni. Roman Dambek – bratanek por. Józefa Dambka (pośmiertnie awansowanego na kapitana), komendanta Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski upominał się od dawna o powszechną narodową pamięć o Zbrodni Pomorskiej. Powstanie Gryfa Pomorskiego uważał za reakcję na te zbrodnie, czemu trudno zaprzeczyć. Roman Dambek stanął na czele stowarzyszenia TOW Gryf Pomorski, pielęgnującego pamięć zarówno o zbrodniach, jak i o działalności Gryfa. Pod koniec zeszłego roku zmobilizował 40 posłów, którzy 29 listopada wnieśli projekt uchwały w sprawie ustanowienia dnia pamięci o Zbrodni Pomorskiej.
Dlaczego 2 października?
W uzasadnieniu uchwały przypomniano, że tego dnia w roku 1939 poddał się ostatni bastion naszej obrony – Hel. Od tej pory Polacy na Pomorzu nie mogli już liczyć na swych obrońców. 2 października to także dzień urodzin (1879) dr. Józefa Bednarza, zwanego dziś „pomorskim Korczakiem”. Ten lekarz psychiatra był przed wojną dyrektorem Zakładu Psychiatrycznego w Świeciu. Został zamordowany, razem ze swymi pacjentami, na żwirowisku w Mniszku. Mieszkańcy Starogardu byli zaskoczeni tym, że w uzasadnieniu uchwały nie przywołano ks. Antoniego Henryka Szumana, proboszcza starogardzkiego, Sługi Bożego i postaci przewodniej w procesie beatyfikacyjnym drugiej grupy męczenników II wojny światowej. Ks. Szuman umierał… 2 października 1939! W drzwiach kościoła w Fordonie, dokąd został wypędzony ze Starogardu. Jego ostatnie słowa: „Niech żyje Chrystus Król! Niech żyje Polska!”.
Reklama
FELIETON: Zbrodnia Pomorska (2)
Szacuje się, że z około 16 tysięcy obywateli RP, zamordowanych pod okupacją niemiecką już we wrześniu 1939, aż 70% pochodziło z Pomorza! Do końca roku 1939, w ramach Zbrodni Pomorskiej, Niemcy zamordowali około 30 tysięcy pomorskich Polaków!
- 21.09.2023 11:50
Napisz komentarz
Komentarze