Swoją historię życia opowiedział nam Tadeusz Ćwiek (84 lata).
Urodziłem się w 1927 r. na kielecczyźnie. Ojciec miał niewielkie gospodarstwo rolne, na którym pracowaliśmy całą rodziną od świtu do zmierzchu. Któregoś dnia, po zakończeniu II wojny światowej w 1945 r. pojawiła się szansa na przeprowadzkę na odzyskane tereny Polski północnej. Tata zadecydował, że nasz nowy dom, znajdować się będzie w położonym 10 km od Starogardu, Trzcińsku.
W ORMO zamiast trzydniówki
To było coś strasznego. Każdy obywatel w sile wieku musiał co miesiąc poświęcić 3 dni na SP, czyli służbę państwu. Pracowałem codziennie przez wiele godzin na naszej gospodarce, więc i tak byłem bardzo zmęczony. Gdy doszły do tego trzydniówki, zastanawiałem się co mogę zrobić, aby uniknąć tego „obywatelskiego obowiązku”. Zostałem przydzielony do budowy dróg oraz słupów telegraficznych w miejscowości Kokoszkowy. W tamtym okresie nie było samochodów oraz autobusów, dlatego musiałem przechodzić 20 km pieszo, niezależnie od pogody.
Pewnego razu do Trzcińska przyjechał milicjant o nazwisku Lipka. Oznajmił mieszkańcom, iż we wsi panuje niepokój, bowiem w ostatnim czasie dochodzi w niej do wielu kradzieży oraz pobić. Lipka organizował garnizon ORMO w mojej wiosce, do którego wstąpiłem. Okazało się, że służąc państwu w ochotniczych rezerwach milicji obywatelskiej byłem zwolniony ze służby państwu w postaci ciężkich prac fizycznych.
Kapusie i sługusy
W 1949 r. zatrudniłem się w starogardzkiej fabryce wódek, na produkcji. Pracowałem tam zaledwie rok. Przez następne 2,5 roku w kopalni w Świętochłowicach odbywałem obowiązkową służbę w Wojsku Polskim. Wróciłem w 1952 r., do produkcji alkoholu. To były ciężkie czasy dla wszystkich. Nie będę ukrywał, że nie wynosiłem alkoholu poza miejsce pracy. Nie było chyba takiej osoby, która by tego nie robiła. W fabryce pracowało prawie tysiąc osób ze Starogardu i okolic. Wśród nas byli również kapusie z bezpieki. Wiedziałem, iż mówiąc niewiele, zwiększam swoje szanse na „normalne” życie. Byli tacy, którzy brali przykład z wielkich przywódców, lecz następnego dnia nie pojawiali się już w pracy, a słuch o nich ginął - w domysłach i niejasnościach. Pamiętam nazwiska ich wszystkich do dzisiaj. Wiem, kim są ich dzieci i wnuki. B., M., K. - jedni byli współpracownikami niemieckimi jeszcze w czasach wojny, inni mordowali Żydów na południu kraju, a po 1945 r. przyjechali na Kociewie, aby służyć „Ruskim” i gnębić swoich braci.
To było miasto!
Starogard w latach 70. liczył 18 tys. mieszkańców, którzy tworzyli miasto, o którym mówiono z podniesioną głową. Ogromne fabryki i zakłady pracy, tekstylia, baterie, meble, alkohole i tabletki. Aleja Wojska Polskiego wygląda z rana jak deptak na ul. Długiej w Gdańsku. Nie było wówczas wolnego miejsca na chodniku, bo ludzie idący z dworca PKP wyglądali jak pielgrzymka do Częstochowy. Tczew, Chojnice, Smętowo, Skarszewy - w tych kierunkach jeździły dawniej nasze koleje.
Ziemniaki z sosem
W „alkoholach” pracowałem przeszło 40 lat. Każdy kto pracował, zarabiał pieniądze niezbędne wówczas do normalnego życia. Jedynym mankamentem były pustki w sklepach. Wiele razy zdarzało się, że jedliśmy przez cały tydzień ziemniaki tylko z sosem, ponieważ brakowało mięsa i innych produktów. Pamiętam taki sklep w centrum miasta na rynku. Wszyscy mówili na niego „sklep milicyjny”. Można było tam nabyć markowe rzeczy zza granicy, słodycze oraz przedmioty gospodarstwa domowego, głównie z NRD. Nie były to rzeczy drogie, ale było ich bardzo mało, dlatego musiałem stać często w długich kolejkach, aby nabyć czekoladę na Święta Bożego Narodzenia lub spodnie, które wytrzymały by więcej aniżeli miesiąc. Prawdziwym hitem był dom handlowy „Rolnik”, który powstał na początku lat 60. na rogu ulicy Rynek i Chojnickiej. Mogłem tam nabyć farby, gwoździe, a nawet pralkę i piecyk gazowy. Po dzień dzisiejszy z wielkim sentymentem uczęszczam do tego sklepu. Pierwszy samochód kupiłem w latach 80. - duży fiat. Za bony (lub dolary) można było kupić lepsze towary w sklepie „Pewex” na ul. Kopernika. Były też mini markety „Społem”. Buty i odzież mogliśmy za dobre pieniądze kupić na targowisku i w sklepach tekstylnych.
Mój najmłodszy syn ma 40 lat. Jako jedyny z pozostałej czwórki, miał okazję w młodości posmakować czekoladę, która była tak trudno dostępna na naszym rynku.
Niewyjaśnione zaginięcia
Rządy „komuny” w Starogardzie nie były odczuwalne w takim stopniu jak np. w Gdańsku czy Elblągu. Miasto nazywane było „Czerwonym Stargardem”. Starogardzianie byli raczej na uboczu wszystkich tych okrutnych wydarzeń grudniowych, ale doszło tutaj do kilku zagadkowych pobić oraz zaginięć, o których warto wspomnieć.
Na początku lat 80, pojawili się prywatni inwestorzy, którzy postanowili rozkręcić własny interes. Najgłośniejszym zabójstwem, była śmierć przez uduszenie złotnika, którego zakład przy ul. Basztowej bardzo dobrze prosperował. Kolejnym przypadkiem było porwanie prawnika, broniącego pokrzywdzonych przez „czerwonych obywateli”. Nikt do dziś nie wie, co stało się z mecenasem. Najdłużej z prywaciarzy, utrzymał się „słodki” Leonek, który słodził życie Kociewiaków przez wiele lat. Na ulicach miasta, każdego dnia zauważyć można było sporo milicji. Byli bezwzględni, potrafili bez przyczyny uderzyć gumową pałą w kolana lub plecy, albo wsadzić na kilka dni za kraty i tam znęcać się nad niewinnym człowiekiem.
Szczęśliwy ojciec i dziadek
Mam 84 lata. Jestem ojcem 3 córek i 2 synów oraz dziadkiem ukochanych wnucząt. Bardzo się cieszę, że najmłodsi mogą dorastać w kraju, w którym słowo obywatela jest zawsze brane pod uwagę. Dziwi mnie jednak podejście młodych do życia. Przecież macie teraz wszystko, pieniądze, sklepy, samochody, a mimo to ciągle wam mało.
Reklama
Macie wszystko, a ciągle wam mało! Życie w „czerwonym” Starogardzie
KOCIEWIE. Opowiedz swoją historię. Kapusie i sługusy. - Kto robił swoje i dużo nie mówił, miał spokój – mówi Tadeusz Ćwiek, mieszkaniec Starogardu Gd. – Bezpieka wiedziała wokół kogo się zakręcić, aby zdobyć potrzebne im informacje. Życie w „czerwonym” Starogardzie.
- Wysłuchał: Kuba Gajkowski (WARSZTAY DZIENNIKARSKIE GWSH)
- 27.07.2009 00:00 (aktualizacja 19.08.2023 16:46)
Data dodania:
27.07.2009 00:00
KOMENTARZE
Autor komentarza: xxxTreść komentarza: Cześć jego pamięciData dodania komentarza: 8.06.2024, 09:28Źródło komentarza: Cześć i Chwała Bohaterowi! Mateusz Sitek zginął w obronie Wolnej Polski!.Autor komentarza: tutamTreść komentarza: Pamiętam. Starogardzkie MZK podstawiły autobusy do Pelplina.Data dodania komentarza: 7.06.2024, 22:53Źródło komentarza: 25. rocznica wizyty Jana Pawła II w PelplinieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Pod Starogardem, mniej więcej w kierunku na Pelplin/Rywałd, powstała nowa farma wiatrakowa. Widzę ją z trzeciego piętra na ul. Gdańskiej, bo mam świetny widok na las w tym kierunku. Wiatraki jeszcze się nie obracają. Tak blisko miasta wiatraków jeszcze nie było.Data dodania komentarza: 7.06.2024, 22:51Źródło komentarza: Z OSTATNIEJ CHWILI: Wicestarosta powiatu starogardzkiego zrezygnował ze stanowiskaAutor komentarza: yogTreść komentarza: gnać pałami tych zlodziejiData dodania komentarza: 7.06.2024, 15:45Źródło komentarza: STOP ideologii Zielonego Ładu i centralizacji Unii Europejskiej! KONFERENCJA PRASOWA JAROSŁAWA SELLINA I KACPRA PŁAŻYŃSKIEGOAutor komentarza: Andrzej ŁankowskiTreść komentarza: W prywatnym archiwum w Liniewie jest zdjęcie zrobione ukratkiem z momentu wykonywania morderstwa.Data dodania komentarza: 7.06.2024, 11:58Źródło komentarza: FELIETON: Pamięć o niemieckiej szubienicyAutor komentarza: Bez podpisuTreść komentarza: To bandyci🤣Piłka nożna bez policji!!!Brawo chłopaki💪Data dodania komentarza: 1.06.2024, 10:35Źródło komentarza: 4 osoby odpowiedzą za odpalanie rac i świec dymnych podczas meczu na pelplińskim stadionie
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze